Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2022, 10:00   #68
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Spojrzałam na Ojczulka. Nieco przesadził z tym pomysłem. Nie wybrałabym tego rytuału jako naszej pierwszej opcji, zostawiłabym go na koniec gdybyśmy nie mogli znaleźć nic innego, lepszego. Wejście w umysł celu rytuału, aby odblokować w nim nałożone magią lub mocami ograniczenia i zdjąć uroki było niebezpieczne, mogło bowiem mocno zestresować rytualistę, obdarzyć niechcianymi wspomnieniami, wciągnąć w koszmary danej osoby. I to przy zwykłym obiekcie. Co mogłoby spotkać kogoś w umyśle Fincha? Nawet moja wyobraźnia poddała się przy tym pytaniu.

- O nie, kur… de - Manda pokręciła głową. - Ja nie zanurzę się w głowę Nexusa. Nie ma takiej, kur… de opcji. Wiecie, jaki jest on popierdolony. Bez urazy - Spojrzała w kierunku, gdzie znajdował się pokój z Finchem.

Niedoczekanie. Chyba nie zakładała, że kiedykolwiek bym na to pozwoliła i ją tam wpuściła.

- Myślę, że możemy twój pomysł potraktować jako plan B albo nawet C, jeżeli na nic innego nie wpadniemy, dobrze? – Zwróciłam się do Ojczulka.

- Jasne - Zgodził się Aniołek. - To ryzykowne. Wiesz, Emma, jak ktoś dopadł Nexusa, to jest nie byle kim, ale asem z waszej ligi. Albo i lepszym.

Pokręciłam głową.

- Właśnie o to chodzi, że zależy jak się to wszystko odbyło. Czy ten kto to rzucił jest na miejscu czy też jest swoistym przekaźnikiem dla kogoś lub czegoś innego. Nie wiem tego. Dlatego myślałabym nad rozwiązaniem takim, żeby najpierw odciąć Fincha od wpływu zaklęcia a dopiero później je usunąć, a nie dodatkowo wpuszczać kogoś do jego głowy i narażać jeszcze tę osobę. Nie wiem jaką kontrolę ma nad tym zaklęciem ktoś kto je rzucał i nie wiem, czy mógłby je przyspieszyć czy też zintensyfikować, gdyby się zorientował, że ktoś próbuje dłubać przy jego dziele.

- Rytuał neutralizacji magii - zasugerował Aniołek. - Moje zdolności plus talent Mandy i twoja moc, Emmo, powinny spokojnie zadziałać. Tylko znów nas trochę może wyczerpać.

- A co z Morgan? Jak możemy wykorzystać jej talent? - Zastanawiałam się głośno pytając i siebie i Aniołka, a tak naprawdę to wolałabym zamienić Mandę na Morgan i nie dopuszczać Wiedźmy do rytuału ani do Fincha.

- Może nam pomóc albo być w odwodzie, jakby coś poszło nie tak - odpowiedział Ojczulek.

- To jak wszyscy jesteśmy zgodni w tej sprawie? Przygotowujemy się do rytuału neutralizacji magii? Czy ktoś ma coś przeciwko albo ma jego zdaniem jakąś lepszą propozycję? -Zapytałam dla pozorów, bo mnie samej najbardziej pasował ten pomysł.

- Nie. To chyba najlepszy pomysł. Trzeba to jednak zrobić mniej, że tak powiem, publicznie - Aniołek zdecydowanie czuł się najbardziej odpowiedzialny za wyrażenie opinii reszty. - Bo zabezpieczając teren wszyscy mogli nas widzieć i przeprowadzić ten atak. Pokój, w którym jest O'Hara jest zdecydowanie za mały na takie praktyki. Trzeba go będzie gdzieś przenieść. Piwnica? Poddasze? Zaplecze kuchenne? Wszędzie jest pełno ludzi. Wszystko będzie rezonować ich energią. To może zakłócić rytuał.

- Pogadam z Alicją, jakby zrobić tak, żebyśmy wyprosili część ludzi z jakiegoś miejsca a później dyskretnie przetransportowali tam Fincha. Postaramy się coś wymyślić. Wy w tym czasie zacznijcie, też dyskretnie przygotowywać się do rytuału zneutralizowania magii. Złapiemy się po drodze jak już wszystko będzie mniej więcej przygotowane, tylko nie oddalajcie się za bardzo, a jak byście napotkali jakieś przeszkody to informujcie pozostałych. Musimy się na bieżąco porozumiewać, gdzie jesteśmy i co robimy. No i musimy zachować ostrożność w zaistniałej sytuacji. Jakbyście musieli gdzieś się oddalić podczas tych przygotowań to, mówię poważnie, weźcie sobie kogoś do obstawy i towarzystwa. - Wyłożyłam wszystkie swoje przemyślenia.

- Aż tak? - Zdziwiła się Manda.

Udawała czy rzeczywiście była nieświadoma tego co się działo?

- Ktoś zaatakował tak, żeby wyeliminować Fincha i to tak ostro. Tak, potraktowałabym to bardzo poważnie. Tym bardziej, że podejrzewam w tym wszystkim udział jeszcze drugiej strony. - Wyjaśniłam.

Aniołek spojrzał na mnie wyczekująco, jakby moje wyjaśnienie nie było wystarczające.

- No działanie demonów. Możliwe, że ktoś za cenę ratowania życia swojego i swoich bliskich poszedł na układ z demonem. Jeżeli anioły zgotowały nam apokalipsę, ludzie zdają się bezradni to ktoś mógłby uznać, że warto w przypływie desperacji rozważyć trzecią opcję. Czy może przesadzam i wybiegam zbyt daleko w tych przypuszczeniach?

Spojrzeli po sobie a ja się starałam zrozumieć istotę tego spojrzenia i tego co teraz pomyśleli sobie o mnie. Mnie to wszystko co powiedziałam wydawało się bardzo sensowne.

- Ty wiesz lepiej, Emmo - Aniołek przyjął na siebie rolę rozmówcy - Masz większe doświadczenie, jesteś w gronie tych, których wyniesiono Pieczęcią. Masz też zapewne szerszy wgląd w sprawy i wydarzenia. Posłuchamy twojej rady. Zawsze będziemy poruszać się minimum w dwie osoby w Towarzystwie. Czy przekazać tę instrukcję innym od nas?

- Czemu tak na mnie patrzycie? - Nie wytrzymałam i wyraziłam tę myśl głośno - przecież właśnie to miałam na myśli mówiąc, że za atakiem mógł stać każdy. Jeżeli ktoś staje się takim jakby przekaźnikiem demona to sam nie musi nawet posiadać mocy, żeby rzucać uroki i zaklęcia. Miałam już do czynienia z kimś takim, a do tego jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś przerażony obecną sytuacja chwyciłby się takich desperackich środków. My wiemy, że nie paktuje się z demonami ze względu na całą masę różnych powodów, ale niektórzy ludzie to robili, prawda? A obecna sytuacja mogłaby komuś dać kolejny powód. I jak wcześniej wspomniałam po okolicy kręci się sporo ludzi, o których tak naprawdę nic nie wiemy, więc ten pomysł wyjaśnienia ataku nasunął mi się dość szybko. Chociaż oczywiście nie upieram się przy nim, bo to tylko moje przypuszczenie. Uważacie, że nie ma na to żadnych szans?

- Nie - Aniołek pośpieszył z odpowiedzią. - Raczej chodzi nam o to, że nikt z nas na to nie wpadł. Prawda, dziewczyny. Tutaj wychodzi twoje doświadczenie, którego nam brakuje.

To skąd ich zwerbowano do Towarzystwa? Z przedszkola?

- Poza tym gdybyśmy brali pod uwagę udział w tym wszystkim tego całego Szeptacza to on już kiedyś był podejrzany o pewne nieakceptowalne sojusze, prawda? - Kontynuowałam - Niczego mu chyba nie udowodniono, ale były takie przesłanki.

- Jak dla mnie to ten sukinsyn - powiedziała Manda. - Już to powiedziałam. Powinniśmy zgarnąć naszych egzekutorów i wywalić go poza naszą strefę ochronną. Lub pozbyć się go w jakiś inny sposób.

- Nie. - Nie zgodziłam się - Wręcz przeciwnie. Lepiej mieć go na oku. Jak to mówią przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów jeszcze bliżej.

- Dobra. Jakby chciał skorzystać z WC w budynku, może wejść czy nie? A kuchnia? Ile mu dajemy swobody?

Spojrzałam na nich. Kurde zaczęło się. Jak się nie będę pilnowała to wrobią mnie jeszcze w układanie grafików korzystania z kibla. Mogłabym to robić, a i owszem, ale nie o to tutaj przecież chodziło, nie na tym polegała moja rola w tym zgrupowaniu.

- Może skorzystać z kibla na dole i to wszystko. Wejść, załatwić co trzeba i wyjść, a do tego muszę się upewnić czy tak jak chciał Finch ktoś ma go ciągle na oku. Poza tym jak zaczniemy rytuał wyślemy kogoś do niego, żeby z nim pogadał, kogoś upierdliwego, kto nie da się spławić i będzie mu zawracał dupę jak najdłużej. Wtedy Szeptacz będzie miał trudności z koncentracją i jeżeli rzeczywiście miał coś wspólnego z atakiem na Fincha może się nie zorientuje za szybko co robimy.

- Wychodzi na to, że to ty powinnaś do niego iść - mruknęła pod nosem Manda.

No w sumie na tym to często polegała moja rola.

Aniołek zgromił Wiedźmę wzrokiem.

- Idealny byłby Zimorodek. On, jak się nakręci, potrafi nękać pytaniami jak dziecko. A ja chyba nawet wiem, jak go nakręcić. Powiem mu, że Szeptacz praktykuje nikomu nieznaną magię. Moc ludzi to coś, co fascynuje Zimorodka. Wymęczy Szeptacza, jak nikt inny. Przeciągnie po polu pytań, jak sierżant rekrutów po placu ćwiczeniowym. Dam mu do pomocy jakiegoś gryzipiórka, żeby pogadał potem o tym grafiku korzystania ze sraczy i będzie luzik na kilka godzin. A aż tylu nie potrzebujemy. Emma, akceptujesz to?

- Dobry pomysł Aniołek. - Zgodziłam się z nim - A ja nie mogę być w dwóch miejscach na raz Manda. - Zwróciłam się do kobiety - I tak sobie pomyślałam, że może rytuał odprawimy ja, Aniołek i Morgan. Manda będzie czekała i jak już skończymy albo prawie skończymy złapie nitkę tej energii i wyśledzi jej pochodzenie, bo nawet jeśli postawimy Fincha na nogi to nadal nie będziemy wiedzieli kto go zaatakował. Bez tej wiedzy zostaniemy właściwie praktycznie z niczym. Musimy się dowiedzieć kto za tym stoi, żeby pozbyć się zagrożenia.

Wszystko idealnie mi pasowało. Trzymaj wrogów blisko, ale nie daj im nic spierdolić.

- Dobra - Aniołek pokiwał głową na znak zadowolenia. - To co, bierzemy się do pracy? I trzeba wtajemniczyć Kopaczkę i Zimorodka. Dziewczyny, a wy co sądzicie - Zwrócił się do Morgan i Mandy.

- Dla mnie w porządku.

- Ja też się zgadzam.

Odpowiedziały jedna po drugiej.

- Żadnych zastrzeżeń ani wątpliwości? - Teraz ja zadałam pytanie - Mówcie teraz jeśli coś wam nie pasuje, bo jak już polecimy z planem to na wycofanie się będzie za późno.

- Nie, już wszystko obgadaliśmy chyba - powiedziała Morgan, a milczenie reszty było chyba aprobatą dla jej słów.

- To tak. Może niech Aniołek pójdzie do Kopaczki. Ona teraz pilnuje Fincha. Wprowadzisz ją krótko w temat, a ja jej później wszystko dokładnie wyjaśnię i zastanowicie się, gdzie przenieść dyskretnie Fincha żebyśmy mieli spokój podczas rytuału. - Zakomenderowałam.

- W tym czasie ja, Morgan i Manda pójdziemy zebrać wszystkie rzeczy potrzebne do rytuału i spotkamy się w pokoju, gdzie leży Finch i postanowimy co dalej. Przeniesiemy O’Harę, wprowadzimy Zimorodka w plan i tak dalej. Dobrze? - Teraz zadałam na koniec pytanie, żeby złagodzić to wydawanie poleceń.

- Tak jest!

No to nadszedł czas na małe śledzonko. Odprowadziliśmy Aniołka do Kopaczki a potem puściłam dziewczyny do ich zadań a sama niczym cień starałam się sprawdzić co zamierzała robić Manda.

A ona niestety nie robiła nic podejrzanego, przygotowała sobie rzeczy do rytuału a później usiadła do medytacji.

Przycupnęłam sobie ukryta niedaleko niej i co jakiś czas sprawdzałam Zmysłem Śmierci czy nie wyczuwałam czegoś podejrzanego, gdyby Manda postanowiła z kimś się skontaktować. Zajęło mi to trochę czasu i nic nie wyczułam. Cholera zmarnowałam ten czas. Może powinnam była śledzić jednak kogoś innego, Morgan albo Aniołka. Szlag by to! Teraz było już za późno na zmianę celu. Podjęłam taką a nie inną decyzję, gdyż Manda wydawała się mi najbardziej podejrzana i niczego się nie dowiedziałam. Mogłabym wysłać kogoś za pozostałą dwójką, ale musiałabym wprowadzić w sprawę jeszcze kogoś a nie wystarczyło mi czasu.

Sfrustrowana poszłam po przybory do rytuału oraz po miskę z wodą i jakiś ręcznik, bo przypomniała mi się kolejna rzecz do załatwienia. Weszłam do pokoju, gdzie czekała Alicja pilnująca Fincha. Był tam też Aniołek z kubkiem ziołowej herbaty w ręku. Tak jak i wcześniej nikt się nie pofatygował, żeby ogarnąć O’Harę, a przecież on leżał już tutaj jakiś czas. Widocznie wszyscy uznali to za zbyt nieznaczącą pierdołę, żeby się tym przejmować. Ja nie.

- Mamy wszystko? - Zapytał mnie Ojczulek, gdy weszłam do pomieszczenia.

- Przyniosę wszystkie potrzebne rzeczy jak już ustalimy, gdzie przeprowadzimy rytuał. Jakieś pomysły? Aniołek streścił ci wszystko? - Zapytałam i przykucnęłam przy Finchu stawiając obok miskę z wodą.

- Tak. Tylko nie wiem komu mam nakopać. - Warknęła Alicja. - Reszta jest dla mnie jasna.

- Wszystko jest dla ciebie jasne? - Uściśliłam.

- Yeap! - Kopaczkę nosiło i to było widać.

- To które miejsce oczyszczamy z ludzi i przenosimy tam Fincha?

- Jest warzywem to do kartofli, czyli piwnicy - zażartowała Kopaczka. - Wpasuje się.

- Jest tam całkiem pusto? Nikt się nie pałęta? - Upewniłam się.

- Będzie pusto, bo was tam zamknę i stanę przy wejściu. I nikt, kurwa, tam nie wejdzie.

Ściszyłam głos zachęcając Alę, żeby się do mnie przybliżyła. Namoczyłam ręczniczek w wodzie i zaczęłam zmywać krew, która pozlepiała Finchowi uszy.

- Wolałabym, żeby na zewnątrz stanął ktoś inny a ty żebyś była z nami w środku. - Powiedziałam cicho, ale na tyle głośno, żeby usłyszała mnie Alicja.

- Jasne. Pójdę po Gładzika? Może być?

- Tak. Ja w tym czasie popilnuję Fincha. I jak się chcesz się wysikać czy coś innego załatwić to zrób to teraz, bo od tej pory jak już wszystko załatwisz nie spuszczasz z niego oka, dobra?

- Jasne.

Zmywałam nadal resztki krwi dając Alicji czas na załatwienie wszystkich spraw.

- Nie potrzebuję niczego. Przenosimy tego szparaga? - Ala spojrzała na O'Harę. - Aaa. Gładzik! Już lecę.

Dokończyłam zmywanie krwi i drugą suchą częścią ręcznika wytarłam Finchowi uszy i szyję do sucha. Sprawdziłam. Udało mi się usunąć większość zabrudzeń. Jeśli zostały jakieś resztki O’Hara sam sobie je umyje jak już się obudzi.

Alicja wróciła z Gładzikiem i zajęli się przenosinami Fincha. Aniołek poszedł chyba dogadywać sprawę z Zimorodkiem i kimś kto miał ustalać z Carrem grafik kiblowy, więc kiedy już nikt nie patrzył mi na ręce dozbroiłam się resztą moich gratów. Zgarnęłam jeszcze po drodze przygotowane do rytuału przedmioty, pozbyłam się wody z krwią O’Hary wylewając ją do zlewu, wypłukałam zakrwawiony ręcznik i dopiero wtedy podążyłam za Alą i Gładzikiem, którzy nieśli O'Harę do piwnicy. Nie przyciągnęli nawet zbytniej uwagi jakby dźwiganie nieprzytomnych ludzi stało się tutaj czymś na porządku dziennym i położyli Fincha na przygotowany wcześniej materac.

Gładzik wyszedł i zostałam z Kopaczką sama, nie licząc oczywiście nieprzytomnego Fincha.

- Dopuszczam możliwość wewnętrznej roboty w ataku na Fincha. - Walnęłam prosto z mostu - Śledziłam Mandę, ale nic podejrzanego teraz nie robiła. Miałaś cały czas na oku Aniołka?

- Nie. Zajmowałam się innymi rzeczami. Ale on jest w porządku.

- Jesteś w stanie poświadczyć za całą trójkę? - Zapytałam poważnie - Bo nie spodobało mi się to co mówiła Manda. Coś mi się w jej historii nie klei.

- Ja nie weryfikowałam tych ludzi. Tylko Grey. Każdego z nas weryfikował Grey. Od kiedy go nie ma i zrobił się ten cały pierdolnik nie zrekrutowaliśmy nikogo nowego. Za Aniołka mogę poręczyć, bo go znałam osobiście i to od dawna. Facet ma do mnie słabość. Tych dwóch lasek nie znam tak dobrze. Ale zakładam, że są w porządku.

Ala próbowała mnie przekonać do wszystkich, ale dla mnie jej słowa świadczyły wręcz przeciwnie na niekorzyść tej trójki. Jeżeli zrekrutował ich Grey i cała ich wiara w Towarzystwo opierała się na zaufaniu do niego to w obecnej sytuacji, kiedy anioły zgotowały nam taki los to wszystko w co wcześniej wierzyli mogło zostać zdruzgotane i zniweczone, a w takiej sytuacji ludzie reagowali różnie i mogli się stać łatwym łupem dla drugiej strony. A jeszcze co do Aniołka to miałam wrażenie, że to raczej Ala miała słabość do niego a nie on do niej i przez to mogła mu nadmiernie ufać.

- A ja zawsze przyglądam się wszystkiemu i wszystkim i kwestionuję prawie wszystko i prawie wszystkich. - Zaczęłam, aby częściowo wyjaśnić swoją podejrzliwość - Inaczej nie umiem, tak już działa mój umysł. I fakt, że Manda sprawdzając Fincha tymi samymi metodami co ja nie odkryła tego co ja jest dla mnie niepokojący. A już fakt, że dopiero teraz uznała za stosowne powiedzieć, iż podczas poprzedniego rytuału ktoś podpiął się pod naszą egregorę jest wysoce niepokojący. Do tego zrzuca winę za to co się stało na Szeptacza, a to z kolei jest dla mnie mało prawdopodobne, bo ja ufam Fury’emu a Fury twierdził, że ten cały Carr powinien tutaj być, bo ma coś do zrobienia i nie sądzę, żeby to coś to było zapierdolenie Fincha, bo Fury by na to nie pozwolił.

Spojrzałam nieco wyzywająco na Alicję, żeby sprawdzić, czy miała w tej kwestii inne zdanie.

- Ufam ci, więc będę miała na nią szczególnie oko. Jak coś będzie kombinowała, kopnę ją tak, że jej gówno zęby powybija. W porządku? Czy coś jeszcze mam zrobić?

- Miej oko na wszystko i jak by się coś działo to ty będziesz miała wolną rękę, żeby coś przeciwdziałać. Dlatego chcę ci w środku razem z nami. – Przyznałam.

- Nie ma sprawy. Jestem i nigdzie nie pójdę. A jak trzeba, gdy ktoś coś będzie chciał odjebać, pourywam łby. I tyle w temacie.

- A do tego wszystkiego jeszcze Gemma powiedziała mi, że od czasu naszego rytuału wyczuwa obecność tego demona, który polował na dzieciaki w sierocińcu. - Dodałam, żeby jeszcze bardziej wyjaśnić moje podejrzenia - Musimy postawić Fincha na nogi i ogarnąć ten bajzel.

- Zdecydowanie musimy. Zacznijmy od tego cwaniaczka - spojrzała tam, gdzie ułożono O'Harę.

Pokiwałam tylko głową z aprobatą.

Teraz pozostało już tylko przeprowadzić rytuał. Aniołek jako Ojczulek miał go poprowadzić, ja z Morgan miałyśmy go wspierać swoją mocą a Manda miała złapać nitkę tej energii i wyśledzić jej pochodzenie. Sam rytuał nie był skomplikowany. Cała jego trudność polegała na konieczności pokonania czyjejś magii i tutaj zaczynały się schody, bo jeśli urok rzucił człowiek to raczej powinniśmy dać radę usunąć efekty tego czaru, lecz jeśli pomagał mu jakiś inny wrogi byt to mogłoby się okazać, że musielibyśmy pokonać jego czary a to już stanowiło wyzwanie.

Rozpaliliśmy odpowiednie zioła, które miały pomóc w zogniskowaniu naszej mocy i przygotowaliśmy się do skoncentrowania się na niechcianym elemencie, który zamierzaliśmy usunąć.

Cokolwiek czułam i myślałam w tym momencie musiało odejść w niebyt, bo potrzebowałam teraz całego skupienia i pełnej koncentracji na tej jednej czynności, czyli usunięcia magicznej „drzazgi” z aury O’Hary. Byłam zdeterminowana, żeby to wykonać i wesprzeć Aniołka, gdyby jego moc okazała się niewystarczająca. Pilnowanie nas i Fincha oraz ogarnianie sytuacji pozostawiłam całkowicie w rękach Alicji samej odcinając się prawie całkowicie od otaczającej mnie rzeczywistości skupiając się wyłącznie na mocy i jej przepływach.
 
__________________
"Atak był tak zaskakujący, że mógłby zaskoczyć sam siebie."
Ravanesh jest offline