Czy ja do stu tysięcy pędzli rzuciłam swoje pierwsze zaklęcie??? Irand, czy może teraz Iris nie rozumiała co się z nią dzieje. Jakby Wenus, do całej wyszukanej zadziorności dodała do krwi kobiecy humor, jeden z tych wyodrębnianych przez medyków, teraz krążący w jej ciele. Czuła, że zadając się z prostactwem, traktując je z wyższością, jakiś cichy, miły kojący dotyk w jej duszy wspiera jej umysł, popycha do przodu, karmi czynami zgodnymi z wolą swego nowego Patrona.
Leamer przestąpiła z nogi na nogę. Trójząb był trzymany pewnie, w silnych wyżyłowanych, ale chudych kończynach z marynarskimi tatuażami, zrobionymi niedbale igłą i czarnym tuszem. Mimo to nie było widać postawy gladiatora, czy żołnierza a wyszkolenie zwykłego zbira, skorego atakować furią a nie z przemyśleniem i techniką. Suka suczej królowej patrzyła na nią wściekle, czekając, aż rudowłosa, zgrabna piękność ugnie się jej woli, rozkazowi.
Służka Wenus usłyszała w głowie coś co nie można było ubrać w słowa, jakąś podświadomą intuicję, arkany tkane niezarysowanymi myślami. Zrozumiała, że jeśli tylko użyje odpowiednich słów, skoncentruje tą pulsującą, ale elegancką energię, która dopiero w niej rozkwitła pocałunkiem Wenus, wypowie odpowiednie słowa nasączając język magią jak lekkim, słodkim winem uda jej się użyć zaklęcia uroku. Świecące grzyby Portu Czaszek razem z jej pół-elfim naturalnym darem widzenia w ciemności zauważyły, że piratka się niecierpliwi. Jednak Iris nie zamierzała oddawać płaszcza, ni broszki. Skończyłaby ubrana jak szlachcianka wysokiego rodu w norze pełnej bandytów.
Skup się złotko, wdróż tą energię, która pulsuje Ci w tych dziwnych kanałach ciała, przenieś jej słodycz i moc na język, zrób to. -DOSKONALE ROZUMIEM TWOJE PRZYWIĄZANIE, JEDNAK ZDOBYŁAM TEN PŁASZCZ OD MOJEGO PRZYJACIELA, ZA PIĘKNĄ UPOJNĄ NOC. ODEJDŹ I POZWÓL REPREZENTOWAĆ UMBERLEE, JAKO PAMIĄTKE PO KIMŚ KTO POKAZAŁ MI CO ZNACZY ŻYWOTNOŚĆ I FIZYCZNOŚĆ TEJ WSPANIAŁEJ CUDOTWÓRCZYNI... TA BOGINI BEZ WĄTPIENIA POMAGA SIĘ OSTRO RŻNĄĆ- słowa jakby same leciały z jej ust. Po tym czar prysł, i zaśmiała się w miarę ochryple, ulicznie, by wejść w osobowość łysej paskudy.
Głos Iris kiedy używała zaklęcia, był spokojny, ale władczy z jakimś trudnym do wychwycenia echem, pogłosem, głębią zaklęcia, co to wyleciało z jej pomalowanych na matowy, ciemny karmin, pełnych, krągłych warg.
Ostatnio edytowane przez Pinn : 13-05-2022 o 10:03.
|