Patrycja skoncentrowała się, ale albo była zmęczona po użyciu mocy chwilę wcześniej, albo zbyt daleko od lamp, by móc ich sięgnąć z tego miejsca. Poczuła delikatne mrowienie w dłoni, ale zaraz znikło.
Na szczęście proste rozwiązanie tym razem wystarczyło. Ciśnięty przez Błażeja kamień pomknął szerokim łukiem i uderzył w stojący kawałek dalej kosz na śmieci. Brzęk sprawił, że strażnik aż podskoczył.
- Co kurwa… - mruknął głośno sam do siebie - Jest tam kto? - rzucił w przestrzeń, odwracając się w tamtą stronę i świecąc w tamtą stronę latarką.
To był ten moment - wartownik stał do nich plecami, w każdym momencie mógł odejść i sprawdzić hałas, albo odwrócić się kontynuować marsz w ich stronę.