Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2022, 23:52   #13
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 05 - 1998.01.21 wt/śr, noc

Czas: 1998.01.21 wt/śr, noc; g 02:30
Miejsce: Grenada, farma Cyrusa
Warunki: ciemno, ciepło, cicho, na zewnątrz: noc, cicho, szczekanie psów, zachmurzenie, sła.wiatr, chłodno


Wszyscy



- Trochę na wariata ta akcja. - mruknął Yurij poprawiając swoją arafatę. Wszyscy się szykowali jak na zewnątrz jeszcze kończył się ten wtorkowy dzień. Rosjanij, był równieśnikiem amrykańskiego Wuja Sama i we dwóch zawyżali średnią wieku jaką prezentowali najemnicy AIM. Byli jednak doświadczonymi fachowcami w swojej specjalności, Samuel był inżynierem i budowlańcem zaś Yurij szkoleniowcem. Miał sporo racji bo ta akcja na farmie Cyrusa była mocno improwizowana. Do tego spory element i to wstępny, zależał od pomysłowości i zaradności Barta. Czyli kompletnego cywila. On miał zorganizować transport jaki miał zawieźć kontraktorów na i odwieźć po misji. Co dla wielu zawodowych wojskowych i policjantów jakich mieli w grupie nie wzbudzało zbyt wielkiego zaufania. Zwłaszcza, że rano jak zadzwonili do oskubanego, drobnego ciułacza to nie zapowiadało się to zbyt dobrze.

- Samochód? No tak, mam samochód… Tak, mogę wam pożyczyć na tego Cyrusa… A na kiedy? Aha… Ale mi go oddacie? No dobra, mogę wam pożyczyć… Pickup… No w szoferce, dwie, może trzy osoby a na pace to zależy jak upchnąć… Cztery, pięć, sześć osób powinno wejść bez problemu… Więcej? A ile… Dwa tuziny?! Skąd ja wam tyle wozów wezmę? To by było… Jej… No nie wiem… Zobaczę… Odezwę się… - tak, jak wczoraj w poniedziałek zszedł im wieczór na planowaniu akcji i ćwiczeniu szukania Chudego to musieli dzwonić do Barta dziś rano. I co by nie mówić postawili mu za zadanie zorganizowania z pół tuzina aut na dzisiejszy wieczór i noc. Więc był mocno zaskoczony gdy o tym usłyszał dziś rano i od ręki to im obiecał tylko swojego pickupa. Ale tam by weszło może i połowa składu jakby ich upychać no ale na swobodnie to znacznie mniej. 6 do 8 osób.

Ale zadzwonił ponownie gdzieś dwie czy trzy godziny później, już południe się zbliżało. Kolega mu pożyczył furgonetkę. Tam by w szoferce też weszło ze 2-3 osoby a na pace to znów jakby upychać. Na bocznych ławeczkach by się zmieściło i z 8 osób a jakby jeszcze dołożyć siedzące na podłodze to i więcej. Ale to już nie byłoby zbyt wygodne. Niemniej te dwa pojazdy zorganizowane przez tubylca w pierwszej połowie dnia stanowiły takie symboliczne minimum aby przetransportować na raz całą grupę. Do tego podpowiedział im, że w mieście jest wypożyczalnia samochodów. Za 50-100 $ można pożyczyć auto na całą dobę. No trzeba zapłacić z 500 - 1 000 $ kaucji no ale to oddają jak się odda samochód.

Po południu zadzwonił jeszcze raz już całkiem zadowolony bo po sąsiadach i znajomych podzwonił, pojeździł no i łącznie udało mu się zorganizować jeszcze dwie osobówki. W każdej mogło wejść po 4-5 osób co już pozwalało na pewną kreatywność. Do tego nie miał motocykla ale miał dwa rowery. Owszem nie umywały się szybkością do pojazdów mechanicznych ale były ciche, szybsze od pieszego biegacza no i można było nimi wjechać nawet tam gdzie samochodem się nie dało w po tych farmach i podmiejskich osiedlach sporo było różnych ścieżek i polnych dróg. Wszystko to Buck, Mi i Tweety przywieźli ze spotkania z nim gdzieś pod koniec dnia. Newman w końcu uznał, że rower może być. Póki nie musiałby się ścigać wzdłuż asfaltu z radiowozem to powinno być raczej w porządku. Chociaż trochę żałował, że nie zdążył zwiedzić okolic farmy Cyrusa aby poznać te ścieżki i polne drogi. W końcu więc wziął jeden z rowerów Barta i korzystając z końcówki pochmurnego dnia pojechał nim aby chociaż trochę złapać rozeznanie. A póki był w cywilu to pewnie wyglądał na kolejnego turystę na rowerowej przejażdżce. Chociaż nie mógł zabrać ze sobą broni długiej a jedynie klamkę i ten granat. Jednak wedle planu i tak był przewidziany do rezerwy do rzucenia tego hukowego granatu i odwrócenia uwagi od właściwej akcji.

- Ale się udało. Nie bójcie się chłopaki, wszystko będzie dobrze. Jak Bart dał radę z tymi samochodami to my sobie poradzimy z jakimś Cyrusem. - pogodna Niemka klepnęła Rosjanina w ramię aby dodać mu otuchy a i pewnie pozostałym. Potrafiła rozsiewać swój dobry humor na otoczenie. Sama wydawała się wybitnie nie dopasowana do pozostałych. Poza właśnie Newmanem i Sarą tylko ona nie była ubrana “na bojowo”. No ale stanowili odwód dywersyjny jaki miał odwrócić uwagę gliniarzy gdyby ci przyjechali. Była więc ubrana w zwykłe dżinsy i zawiązaną koszulę w kratę odsłaniającą jej ładny, płaski brzuch na którym jak się okazało miała jakiś tatuaż wchodzący w spodnie. Ładnie i zgrabnie to wyglądało więc w roli odwracania uwagi, zwłaszcza męskiej, rokowało szanse na sukces póki nie było gardłowej sytuacji w postaci regularnej strzelaniny za rogiem. W porównaniu do niej najemniczka z Bośni też prezentowała się całkiem przyjemnie dla oka chociaż brakowało jej tej charyzmy i przebojowości jaką prezentowały koleżanki z Niemiec czy Szwajcarii.

- Lepiej weźcie jakieś bluzy albo co. Mówili, że w nocy albo nad ranem będzie padać. No i ma być w nocy prawie 20*C ale to na termometrze, jak tak będziemy tak czekać to pewnie będzie chłodniej. - Ikebana ostrzegła koleżanki i kolegów przed nieprzyjemną aurą. W dzień co prawda nie padało ale zbyt ładnie to też nie było. W nocy miało być chłodniej, niby całkiem nieźle wedle termometru ale słaby wiatr i wilgotność zauważalnie chłodziły atmosferę.

- Ustawcie się! Zrobię wam zdjęcie! W końcu to nasza pierwsza, wspólna akcja! - Kaneko nie przegapiła tej okazji aby nie cyknąć im pamiątkowej fotki póki jeszcze wszyscy byli w komplecie. Ustawili się w tym zadbanym pobrytyjskim ogrodzie i specjalistka od łączności cyknęła kilka fotek. Ale jak wyszło nie wiedziała póki się klisza nie zapełni i nie wywoła się zdjęć. Ale była pewna, że wyjdą świetnie.




https://media.istockphoto.com/photos...IMD9lvGjBjWF4=


Wszyscy chyba tak to traktowali. Jako misję integracyjną i treningową. Tylko taką w terenie i naprawdę, z prawdziwą bronią i ryzykiem. Bo pojedynczego, lokalnego łobuza to chyba nikt nie traktował jako zagrożenie warte wysyłania całego plutonu piechoty z bronią krótką i długą. Ale jako trening planowania akcji i jej wykonania był w sam raz. W tym bojowym rynsztunku prezentowali się całkiem groźnie. Chociaż każda sylwetka była jakby wyjęta z nieco innej bajki. A trójka z dywersji, Paul, Greta i Drava w swoich cywilnych przebraniach wyglądali na ich tle jak przypadkowi turyści czy inne zaprzyjaźnione z oddziałem osoby. Mieli jednak niedostatek noktowizorów. Dokładniej to dwa. Buck miał jeden i Voo Doo drugi. Pozostali byli skazani na własne zmysły i doświadczenie. Wytłumiony automat miała tylko Voo Doo. Generalnie okazało się, że jako oddział do nocnych operacji to raczej niewielu mają specjalistów. Chociaż część z nich miała doświadczeni w nocnych operacjach albo skrytym poruszaniu się.

Trójka separatystów też przyszła się pożegnać i życzyć im szczęścia. W dzień widząc, że coś się szykuje w koszarach przyszli zapytać czy jakoś nie mogliby pomóc. Może nie jako jakaś siła bojowa bo nikt z nich nie miał broni ale jednak skoro AIM potraktowała ich poważnie to i oni byli ciekawi czy jakoś nie mogą im pomóc.

A potem był wyjazd z koszar na te kilka wozów i jazda na pogranicze miasta gdzie Cyrus miał swoją farmę. Właściwie trudno było powiedzieć czy to już jakaś wioska czy jeszcze skraj osiedla zaliczonego do miasta. I właściwie nie było to istotne. Jak już wyjeżdżali z koszar to było ciemno jak w nocy. Chociaż ruch na ulicach jeszcze trwał bo wieczór wciąż był młody. Na tych krańcowych osiedlach było jednak wyraźnie spokojniej i mniej ludniej. Trzeba było się rozproszyć aby kawalkada kilku samochodów nie rzucała się za bardzo w oczy. Tylko okoliczne psy poznały się, że ktoś obcy się tu kręci co oznajmiły szczekaniem. Ale nikt z miejscowych chyba nie zwrócił na to większej uwagi. No a potem najemnicy zajęli wybrane miejsce i zaczęła się ta najbardziej objętościowa część każdej akcji, batalii i wojny. Czekanie.

- Możesz coś zrobić z tymi psami? - zapytał Blanco chyba zaniepokojony, że te psy nadal od czasu do czasu szczekają i w końcu mogą zwrócić na kogoś swoją uwagę.

- Mogę pójść do każdego i go uspokoić. Przestanie szczekać. Ale zaczną sąsiednie. Szkoda fatygi. Można też wziąć tłumik albo .22 i je zastrzelić. No ale to zostawi ślady i może samo z siebie kogoś zaalarmować. Lepiej je zostawić w spokoju. Dobrze, że Cyrus nie ma psa. Aż trochę dziwne. W takich obejściach to prawie norma. Ale dla nas lepiej. Bo trzeba by zacząć od pozbycia się psa. - były panamski celnik pokręcił głową. Mówił po angielsku całkiem dobrze chociaż niektórych irytowało, że cały czas coś żuje. Wydawał się być flegmatycznym mężczyzną ale był ich specjalistą od psów. Nie na darmo nosił ksywę “K9” lub “Kay”. Słysząc taką opinię eksperta pozostali dali sobie spokój z tymi okolicznymi psami. Czekali.




https://nightskynerd.com/wp-content/...n-1200x801.jpg


W miarę jak wieczór przechodził w noc na okolicznych ulicach i domach robiło się ciemniej, puściej i ciszej. Kolejne światła w oknach gasły a w miarę jak odgłosy okolicy cichły coraz wyraźniej było słyszeć te dalsze, z miasta, z obwodnicy, odległych samochodów i TIR-ów sunących długodystansowymi trasami. Najemnicy czekali w samochodach, na maskach, pace pickupa, na okolicznej ławce czy kamieniu. Do obserwacji farmy Cyrusa nie potrzebna była cała zgraja. Czekali więc, rozmawiali przyciszonymi głosami, żuli gumy, palili fajki albo obserwowali pochumrne, nocne niebo. Faktycznie niby nie było tak zimno ale od trawy zaczął ciągnąć wilgotny chłód jaki był dość nieprzyjemny jak się musiało czekać kolejną godzinę.

- Zgasił światło. Ale odczekajmy jeszcze z godzinę. - zgłosił ktoś kto akurat był na czujce. Wiele oczu powędrowało ku zegarkom. Była prawie 1 w nocy. Właściwie to już środa. Ale jak Cyrus dopiero co zgasił światło to jeszcze nie spał. Jeszcze trzeba było poczekać. Jednak ten krótki meldunek pobudził czekających najemników bo oznaczał, że do akcji jest bliżej niż dalej. Wyglądało na to, że powinien być sam w domu. O ile ktoś tam u niego nie gościł co nie zdradził swojej obecności przez cały wieczór. To powinien być sam. Raczej było pewne, że nie poradzi sobie z odpowiednikiem drużyny opancerzonej i uzbrojonej piechoty mającej po swojej stronie efekt zaskoczenia. No ale różnie mogło to wyjść w praktyce. W końcu z tego co mówił Bart to jednak miał gdzieś tam prawdziwą broń z prawdziwym ołowiem. A kto wie do czego może w nocnym zamieszaniu posunąć się zdesperowany albo spanikowany człowiek. Czekali więc dalej.

- No to 2-ga. To my jedziemy na pozycje. Damy wam znać przez radio jak będziemy gotowi. - Greta zwinnie zeskoczyła z maski, strząchnęła z nakrętki termosu resztki kawy jaką właśnie piła i gestem jeszcze zapytała czy ktoś z pozostałych chce. Po czym ona i Drava wsiadły do tych pożyczonych przez Barta osobówek i cicho ruszyły wyjeżdżając na drogę aby zająć umówione pozycję. Paul odjechał razem z nimi na swoim rowerze. A, że oba samochody póki nie zniknęły za zakrętem jechały dość wolno aby nie narobić hałasu to nawet za bardzo nie zostawał z tyłu. Z kwadrans później najpierw dziewczyny a potem on zameldowali przez radio, że są na pozycji.

- No to teraz wy. Wygląda na to, że nadal śpi bo wszędzie ciemno i cicho. Powodzenia! - Japonka jaka miała posterunek obok swojej rodaczki tylko pełniła rolę obserwatora i koordynatora życzyła im szczęścia. Po czym ponad tuzin uzbrojonych mundurowych ostatni raz sprawdził czy wszystko jest jak trzeba i dali znak Buckowi, że są gotowi. Początek był dla wszystkich taki sam. Zejść z tego zbocza, przekroczyć ulicę, otworzyć furtkę i ruszyć ku domowi Cyrusa. Tam dopiero, na podwórku mieli się rozdzielić aby podejść każdy z innej strony. Ponieważ mieli tylko dwa noktowizory to raczej jasne było, że Buck i Voo Doo będą liderami w swoich grupkach, wybierać drogę a reszta powinna próbować podążać za nimi. W tą pochmurną noc noktowizory działały zauważalnie słabiej niż w jasną, księżycową noc. Ale i tak zielonkawa poświata w wizjerach miała znacznie lepszy zasięg i zdradzała czym są różne plamy czerni jakie majaczyły w nocnym mroku bez tego usprawnienia.

Ruszyli. Przeszli przez ulicę i dotarli do furtki gdy rozszczekał się jakiś pies sąsiadów. Ale weszli na teren Cyrusa bez przeszkód. Pies dalej szczekał i dołączył do niego kolejny i kolejny wyczuwając znaczną ilość obcych w swoim pobliżu. To stwarzało zagrożenie, że jak nie Cyrus to ktoś z sąsiadów się obudzi i sprawdzi co się dzieje. Ale na razie widoczne okna były ciche i ciemne. Dotarli do połowy podwórza gdy się rozdzielili. Jojo poprowadził Team Beta w lewo, aby obejść dom i dostać się do tylnych drzwi zaś Leticia w prawo aby tam podejść pod taras. Zaś Buck z najliczniejszą grupą na wprost, do drzwi frontowych. Gdy tam dotarli dalej było cicho i ciemno. Tylko te cholerne psy sąsiadów z okolicznych podwórek…

Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Za plecami Bucka któryś z chłopaków nadepnął na jakąś niewidoczną po ciemku puszkę jaka skrzypnęła pod jego butem ostrzegawczo. Po chwili któryś spowodował podobny hałas. Gdyby w domu albo przy drzwiach był jakiś strażnik mógłby to usłyszeć. A i pewnie by ich dostrzegł. Ale nie było więc nie wywołało to żadnej, zauważalnej reakcji. Ale gdzieś tam z tyłu usłyszeli coś głośniejszego. Jakby ktoś kopnął jakieś wiadro czy coś takiego. To już było głośniejsze nawet jak stali przed domem. Do ujadających psów dołączyły kolejne a oni nasłuchiwali i czekali czy ktoś na to jakoś zareaguje.

~ Poczekajcie, spróbuję otworzyć. ~usłyszeli w krótkofalówkach cichy głos Tweety. Kucnęła przed zamkniętymi drzwiami i zaczęła po ciemku gmerać wytrychami w tylnych drzwiach. Bez tego musieliby je wyważać i robić głośne wejście. A tak wciąż była szansa na dyskretne sforsowanie przeszkody.

~ Weszłam na taras. Na górze spokój. Tylko te psy. ~ zaraz potem doszedł ich podobnie cichy głos Leticii. Zdołała wspiąć się na taras i przez okna zorientować się, że nadal nie widać żadnej aktywności Cyrusa. Czekała aż chłopaki z jej zespołu też tam wejdą.

~ Otwarte. Poczekajcie Alfa, zaraz wam otworzę. ~ po chwili znów odezwała się szwajcarska najemniczka co bardziej zdawała się pasować do wieczornego, klubowego życia niż nocnych operacji w stylu komandosów.

~ Heh. Drzwi na taras zostawił otwarte. Wchodzimy. ~ znów usłyszeli szept Voo Doo chyba nawet rozbawionej, niefrasobliwością gospodarza. Jej oddział już wspiął się na taras więc mogli zabrać się za penetrację domu.

Buck zaś usłyszał jak drzwi zewnętrze otwierają się i stanęła w nich uzbrojona sylwetka w kominiarce. Zachęcająco zaprosiła go gestem do środka. Mieli do sprawdzenia parter i piętro jakim się już zajęła grupa Charlie. Wnętrze domu było ciemne i ciche. Rozświetlane jedynie promieniami taktycznych latarek zamontowanych do broni. Na dole nic nie było. Mieszkanie nie było zbyt zadbane i panował tu nieład typowy dla domów bez kobiecej ręki. Puszki po piwie i opakowania po pizzy nadawały mu całkiem swojskiego wyglądu.

~ Jest sam. Jeszcze śpi. Voo Doo tam weszła i ma go na muszce. ~ po głosie i wyposażeniu widocznym w noktowizorze Buck rozpoznał Legionistę. Lando i jego koledzy czekali na korytarzu i wskazywali otwarte drzwi do sypialnii. Aby nie ostrzec gospodarza pogasili mocne latarki przy swojej broni. Brakowało czwartej sylwetki, tej z goglami noktowizyjnymi na twarzy. No ale Leticia miała już być w środku. Przy drzwiach sypialni Kazinsky dostrzegł Kaya i Blanco. Obaj Latynosi stali po swojej stronie futryny i celowali w mężczyznę wziąć śpiącego w najlepsze w swoim łóżku. Wewnątrz tuż przy nim była widoczna kolejna sylwetka. Ta z noktowizorem. W dzień, zwłaszcza w czasie wolnym, Brazylijka chodziła w cienkim dresie, była zafascynowana brazylijskimi serialami i pewnie każdy kto by ją zobaczył to by pomyślał, że to jakaś lokalna kura domowa, dziewczyna z recepcji, jakiegoś sklepu, studentka czy może turystka z Brazylii właśnie. Ale teraz jak była w pełnym, szturmowym oporządzeniu, z noktowizorem na twarzy było widać, że to profesjonalistka od CQB i nocnych operacji. Jedną dłonią trzymała MP 5 z tłumikiem wycelowanym w śpiącego mężczyznę. Stała tuż poza jego zasięgiem gdyby nawet nie spał. Drugą zaś powoli otwierała szufladę nocnej szafki. Równie bezszelestnie wyjęła z niej pistolet jaki tam się znajdował i pomachała nim do czekających w wejściu kolegów. Wsadziła go sobie za pasek po czym cofnęła się o krok czy dwa znów biorąc wytłumiony automat w obie ręce i celując w śpiącego mężczyznę. Głową dała znać, Buckowi, że jak chce coś zaczynać to ma okazję.

~ Coś masz robić to szybko. Te psy na zewnątrz w końcu kogoś obudzą. ~ szepnął do Bucka Kay dając mu znać, że nie ma pewności ile będą jeszcze mieli szczęścia z tym ignorowaniem szczekających psów przez okolicę. A, ze szczekały nadal to było słychać nawet wewnątrz domu.

~ A jak już będziecie z nim gadać to może zapalcie jakieś światło. Albo chociaż zgaście latarki. Bo nawet stąd je widać a to dziwnie wygląda. ~ w krótkofalówce usłyszeli jeszcze Ikebanę jaka została z Mi i ubezpieczającymi ich panami na swoim obserwacyjnym posterunku. Pewnie widzieli jak w oknach co jakiś czas błyskają latarki kolegów podczas sprawdzania kolejnych pomieszczeń ale łatwo z zewnątrz było to wziąć za jakichś myszkujących złodziei czy coś takiego.


---



Mecha 05


Nocne podchody na farmie Cyrusa


Team Alfa - front


Buck 7+1=8-0=8; rzut: https://orokos.com/roll/942514 6; 8-6=2 > ma.suk

Tercio 5+1=6-3=3; rzut: https://orokos.com/roll/942515 2; 3-2=1 > remis

Alpen 5+1=6-3=3; rzut: https://orokos.com/roll/942516 6; 3-6=-3 > ma.por

Frog 5+1=6-3=3; rzut: https://orokos.com/roll/942518 6; 3-6=-3 > ma.por

Jumper 7-3=4*; rzut: https://orokos.com/roll/942519 4,6>4; 4-4=0 > remis

Carabinier 4+0=4-3=1; rzut: https://orokos.com/roll/942522 3; 1-3=-2 > ma.por



Team Beta - tył


Jojo 8-3=5*; rzut: https://orokos.com/roll/942523 9,4>4; 5-4=1 > remis

Tweety 7-3=4*; rzut: https://orokos.com/roll/942524 3,1>1; 4-1=3 > ma.suk

DD 6+1=7-3=4; rzut: https://orokos.com/roll/942526 8; 4-8=-4 > śr.por

Storm 7-3=4*; rzut: https://orokos.com/roll/942527 7,10>7; 4-7=-3 > ma.por



Team Charlie - taras


Blanco 4+1=5-3=2; rzut: https://orokos.com/roll/942528 2; 2-2=0 > remis

Kay 8-3=5*; rzut: https://orokos.com/roll/942529 6,6>6; 5-6=-1 > remis

Legionista 6+1=7-3=4; rzut: https://orokos.com/roll/942530 1; 4-1=3 > ma.suk

Voo Doo 8-0=8+1=9: rzut: https://orokos.com/roll/942531 7,1>1; 9-1=8 > sp.suk
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline