Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2022, 17:11   #261
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- A kiedy możesz? - zmrużył oczy.
- Choćby dziś - odpowiedziała beztrosko. - Jak tylko wrócę ze spotkania ze znajomymi skośnookimi, wiesz, nie chcę żeby się obrazili za nie pojawienie się na umówionej kolacji.
- No tak - pokiwał głową jednocześnie wwierając w nią spojrzenie. - Chciałabyś zobaczyć coś poza burgerami? - zapytał w końcu.
- Nie udawaj, że w ogóle bierzesz taką podróż pod uwagę - mrugnęła do niego.
- Dlaczego uważasz, że udaję bardziej niż ty? - oparł podbródek na dłoniach.
Zaśmiała się pod nosem.
- Bo ty masz interesy, z których oczu nie będziesz chciał spuścić, natomiast ja jak z dnia na dzień zniknę na choćby miesiąc to cóż, wiele się nie zmieni, nawet mnie nie zwolnią.
- Tutaj bym dywagował czy większy problem to moje obowiązki czy twoi rodzice. - W jego oczach zapaliły się iskierki rozbawienia.
- Boisz się teściów? Słusznie, bardzo - pokiwała głową. - Czyli nici z burgerów na Marsie - westchnęła zawiedziona.
- Ja się nie boję. Zżera mnie ciekawość jakie znajomości uruchomi David żeby cię namierzyć i do czego posunie gdy już to zrobi - Charles obdarzył ją mrocznym, ale jednocześnie czarującym uśmiechem.

- Pod wpływem nastoletniego buntu miałam epizod ucieczki z domu. Zmiana środowiska mi nie służyła - stwierdziła tonem wyjaśnienia. - Ale znalazł mnie szybciej niżbym się kiedykolwiek mogła spodziewać. Choć byłam pewna, że nigdy mu się to nie uda - wspomniała.
- Tego samego możesz się spodziewać gdy teraz uciekniesz na miesiąc na Marsa. Burger to chyba nie będzie dobre wytłumaczenie dla niego - nie przestawał się uśmiechać.
- Pewnie nie, ale zna mnie na tyle, że nie byłoby to nic co by go zdziwiło - zaśmiała się.
- Często robisz takie ucieczki? - Charles był zaintrygowany.
- Tamta była ostatnia - odpowiedziała. - Ale to nie znaczy, że przestałam robić głupie rzeczy - popatrzyła na niego wymownie.
Charles popatrzył na nią z powagą.
- Ja też nie przestałem, ale zauważyłem, że stałem się mniej czujny. Wiem też czyja to wina - powiedział pół żartem.
- Tak zdecydowanie to moja wina, że dałeś się napaść - pokiwała głową. - Bo powinnam była się nie zgodzić, żebyś wychodził sam na ulicę. Co więcej powinnam była cię przykuć kajdankami do kaloryfera, tak dla pewności, że nigdzie nie pójdziesz sobie zrobić krzywdy - powiedziała poważnym tonem. - Bardzo mi miło, że wspólnie doszliśmy do tych wniosków - roześmiała się.
- I jak rozumiem to działa w obie strony? - Posłał jej nikczemny uśmiech. - Zamiast jechać w teren, będziesz leżała przywiązana do ramy łóżka?
- Skoro o tym mowa to kiedy lekarz pozwolił ci na wysiłek fizyczny? - zapytała z zainteresowaniem.
- Pewnie jak ściągną mi szwy. Ty to potrafisz zepsuć atmosferę - żachnął się.
- Nie mielibyśmy tego problemu, gdybyś mi mówił o swoich planach. Przynajmniej mogłabym powiedzieć, że jest głupi. Albo z tobą pojechać i pilnować cię, żebyś robiąc głupoty nie zrobił sobie takiej krzywdy - wytknęła mu, z uroczym uśmiechem.
- Gdy w pojedynkę robimy głupoty to mniej zwracamy na siebie uwagę. Gdybyśmy je robili razem to ktoś nagle zacząłby je łączyć. Nieprawdaż pani inspektor? - uniósł brew.
- I tak nas łączą, przez to, że jesteśmy parą, więc co za różnica? - wzruszyła ramionami. - Ja przynajmniej będę miała więcej rozrywki.
- Chyba nas przeceniasz. Kto niby miałby się nami interesować? Dopóki działamy niezależnie to nikt nie bierze nas obojga z automatu na dywanik. Jak na przykład Pandorina. Chcesz to zmienić? - zapytał, a w jego głosie nie było krytyki. Irya bardziej odebrała to jak ryzykowną propozycję.
- A wymieniła już ten dywanik? - uśmiechnęła się zadziornie, a jej mina mówiła, że nie jest zrażona tą propozycją.
- Wymieniła - odparł krótko, ale nadal wpatrywał się w nią wyczekująco.
- No co? Mam ci to na piśmie dać czy co? - odparła żartobliwie.
- Podpiszesz krwią? - Charles podchwycił żart.
- A mogę sobie wybrać z kogo sobie tą krew wezmę?
- Oczywiście. Byle nie moją - pogroził jej palcem.
- Patrząc na to ile jej w ostatnim czasie upuściłeś to powinieneś dostać order honorowego dawcy - wytknęła mu w sarkastycznym tonie. Spojrzała na zegarek - Dobra, czas cię zawieźć do domu.

Dużo marudzenia Charlesa w kontrze gróźb Iryi później znaleźli się przed domem Morgana, który ostatecznie, chyba, zaakceptował to, że Corday policjantką nie jest tylko z zawodu i przystał na to, że będzie pracował z domu przynajmniej jeszcze ten jeden dzień. Odjechała dopiero, gdy mężczyzna zniknął za drzwiami wejściowymi i usłyszała szczęk zamka.

Jadąc zastanawiała się jak zadać te wszystkie pytania jakie miała do Kobayashiego, byle by siebie nie sprzedać z za dużej wiedzy o tym o czym nie powinna wiedzieć. Przez to zorientowała się, że jedzie autem prawnika dopiero w połowie drogi, więc było za późno na podmiankę.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline