Wyczerpanie i głód spowodowany przeklętą magia deWorde'a, który był już teraz tylko historią, dawały sie we znaki Tonemu. Normalnie był pierwszy do działania, a teraz własciwie włóczył się za pozostałymi kainitami. For fuck sake! Weź się w garść! - krzyknął w myślach sam do siebie. Jeszcze przyjdzie czas na to, żeby rozmyślać o tym co widział w hipnotyzującym wspomnieniu o Mithrasie, żeby przełknąć pewną gorycz bo bestialskim zamordowaniu primogena Nosferatu, lub czy w końcu co czynić dalej. Musiał się skupić na tu i teraz! Wciąż byli w tuelach i spędzili w nich czas jaki wydawał sie teraz Castellemu istną wiecznością. Yusuf chciał stąd wyjśc jak najszybciej i Włoch po części rozumiał jego racje: spowity nad podlonyńskimi czeluściami rytuał i głód jaki ssał ich jestestwa, ale było coś, co nie pozwalało Tonemu opuścić przkeklętych tuneli:
- Chrzanic rytuał w tej chwili. Ale co z Qwertym? Nie możemu mu pozwolić zabrać tajemnicy artefaktu ze sobą. Jest jednym z nas i nie został unicestiwony. Nie możemy go tak zostawić. Pożywmy się czym tylko możemy aby przetrwać i zabierzmy stąd Malkavianina. - dorzucił spokojnym głosem swoje trzy grosze. |