Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2022, 10:46   #69
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
EMMA HARCOURT

Kolejny rytuał. Tym razem w piwnicy, pod szerokimi rurami, pośród pajęczyn i cieni. Aniołek zachowywał się jak profesjonalista. Wyznaczył im miejsca, które mieli zająć, aby energia wytworzona podczas rytuału jak najlepiej przepływała pomiędzy nimi. Potem oczyścił piwnicę okadzając ją szałwią i mieszanką specjalnych ziół własnej kompozycji. Resztka, jaka pozostała mu po akcji w sierocińcu. A następnie przystąpił do praktycznej strony inkantując słowa po celtycku. Ten rytuał miał zdecydowanie druidyczne podwaliny i Emma złapała się na tym, że poprowadziłaby go inaczej. Bardziej sięgając epokii wiktoriańskiej.

Aniołek zaczął lśnić. Jego włosy, jego broda rozjaśniły się od wewnętrznego światła, które następnie przelewał w Fincha smugami energii niewiele grubszymi od dentystycznej nici. Aniołek splatał ze sobą te nici, tkał je w celtyckie wzorce ze światła i oplatał nimi ciało O'Hary. A kiedy był gotowy do ataku na obcą magię, uderzył z całą siłą, na jaką go było stać. Siłą wzmocnioną przez resztę uczestników ceremoniału.

I wtedy dopiero się zaczęło.

Kiedy Emma przyłączyła się do kręgu energii, w momencie gdy Aniołek przypuścił atak, nadeszła kontra. Potężna, nieludzko wręcz silna fala przeciwstawnej im mocy uderzyła w nich, niczym fala czarnej wody. Ktokolwiek rzucił klątwę, był bardzo silny. Zdecydowanie silniejszy niż Aniołek czy Morgan, silniejszy nawet niż Emma. Pojedynczo zmiótłby ich w kilka uderzeń serca. W grupie mieli szansę, ale zmagająca się z naporem złej woli wroga Emma nie miała pojęcia, j duża jest to szansa.

Morgan wrzasnęła, ale krzyk ten doleciał do Emmy z daleka, bowiem w tym samym momencie poczuła, jak trzy lub cztery wrogie umysły, próbują ją schwytać, zdusić, złapać. I wtedy zrozumiała.

Czarownik nie był sam. Również działał w kręgu, w związanym łańcuchu mocy. To dlatego był tak silny i potrafił zrobić to, co zrobił.

Walcząc o swoją wolę Emma uderzyła w trzy czarne, atakujące ją kształty, próbujące schwytać ją, przycisnąć, złamać jej ducha.

Stała przed nimi w piwnicy, która przestała być piwnicą, a zmieniła się w dziwną przestrzeń cieni, dymu i mgły. Postacie, które ją zaatakowały były cieniami, czarnymi kształtami tańczącymi i skaczącymi wokół niej z furią. Broniła się i uderzała metodycznie, odpychając je od siebie, i nagle poczuła, że nie jest już sama. Że obok niej jest Aniołek i ktoś jeszcze. Ale to nie była Morgan. To był O'Hara. Poczuła jego dłoń w swojej dłoni. Ciepło jego energii niemal parzyło.

- Świecimy razem, niczym gwiazdy - albo jej się zdawało, albo powiedział coś równie głupiego, a potem, jak kiedyś przy masażu, jego energia uwolniona przez nich z pułapki, połączyła się z jej energią i cienie, które próbowały ich powstrzymać, uwięzić, zranić, z wrzaskiem pierzchały na boki.

Emma otworzyła oczy czując, że rytuał dobiegł końca. Manda musiała jeszcze powiedzieć, kto zaplótł tę sieć.

Otworzyła oczy i zobaczyła Alicję. Trzymała za rękę Morgan. A w zasadzie trzymała ją za złamany nadgarstek. Obok, na ziemi leżał długi, czarny sztylet zrobiony z obsydianu. O'Hara siedział tam, gdzie go położyli. Aniołek siedział oparty o ścianę. Wymęczony ale cały. Manda stała zamkniętymi oczami najwyraźniej trzymając ślad astralny pozostawiony przez czarownika i jego krąg.

Ale to Kopaczka trzymająca Morgan w stalowym uścisku i sztylet na ziemi skupił całą uwagę Emmy.

- Wróciłem - O'Hara uśmiechał się szeroko, a Pieczęć na jego piersi płonęła czerwono-pomarańczowym światłem. - Ale to nie koniec kłopotów.

A potem, gdzieś nad nimi, usłyszeli odgłosy strzelaniny. Kanonadę i krzyki. Stłumione przez drzwi i cegły nad nimi.

Mimo złamanej ręki Morgan zaczęła się śmiać. Śmiechem szaleńczym i złym, od którego Emmie przeszedł zimny dreszcz po plecach.
 
Armiel jest offline