Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2022, 23:01   #3
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Rodrigo de Viniarii pochodził ze szlachetnego i długowiecznego rodu. Tak mówił jego ojciec, sam Albrecht de Viniarii. Ród ów pysznił się swą długowiecznością już od jednego pokolenia wstecz. I była to długowieczność praktykowana z kunsztem i znawstwem. Bo mało kto z woli Jedynego przeżył by tyle co on, i to jak powiadali niektórzy, przy zdecydowanie nie sprzyjających okolicznościach. Był on mistrzem nawiązywania błyskawicznych sojuszy. Nie raz zdarzało się, że był sojusznikiem każdej ze stron konfliktu, i to nawet kilkukrotnie zanim spraw dobiegła końca.
Rodrigo odziedziczył te przymioty po ojcu... choć jeszcze brakowało mu wprawy. Dlatego też był tu. Nie zadbał o to, by jego byli i obecni sojusznicy nie wiedzieli o sobie nawzajem. Brak mu tez było giętkości języka i elokwencji jego ojca. Tam gdzie jego rodziciel sprawę załatwiał kilkoma zręcznymi słowami, syn zazwyczaj kończył sprawę potężnym mordobiciem, pożarem i pościgiem wspominanym w okolicy przez pokolenia.

*

Gdy zaczęło się odliczanie chciał krzyknąć: "Panowie, możemy to wyjaśnić na spokojnie." Ale zamiast tego nadepnął na lezącą łopatę, która wskoczyła mu w dłoń. Z lekkim zamacham, ale solidnie skręcając biodra przyjebał temu zachodzącemu od prawej.
Rodrigo jak rzadko kto, zwłaszcza w Nilandzie, nie przywiązywał uwagi do noszenia broni. Z bronią w garści to byle chuj mógł zabić. Rodrigo byle chujem nie był!

k100: 63, 52, 24, 32, 50

 
Mike jest offline