Pod słonecznym baldachimem nieba
Ku Torre de Belem dążę uliczkami,
Wiatr ciepły od morza zawiewa,
Co wciąż niebieskimi oddycha falami.
Chcę projekt manueliński zobaczyć,
Jeden z siedmiu cudów tego kraju,
Który przybyszów goździkami wita,
A nie upałem, tylko ciepłem w maju.
Nie widzę śmieci, odrapanych murów,
[Skrytych gdzieś w Lizbony zaułkach],
Gdy w kafejce gospodarz podaje pasteis
Lub ciszy w ogrodzie botanicznym szukam.
Tak podróże odbywam w marzeniach -
Choć nigdy się w czyn nie obleką,
Są niczym goździki rozkwitłe,
Życiowej szarzyzny pociechą.
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć. |