Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2022, 21:44   #103
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Była zdeterminowana, minęła już punkt, w którym mogła zawrócić.
Była też zmęczona, za dużo rzeczy zadziało się na raz, za szybko, za intensywnie. Dzień i noc zlewały się w jedno, podobnie jak sen i jawa, przestała już rozpoznawać, który dzień – tydzień? - spędza w tych górach i mieście.

Miała wrażenie, że ciało działa na autopilocie – wiedziała, że jeśli się zatrzyma, to już nie uda się jej uruchomić go ponownie. Choć jedocześnie wiedziała, że jej ciało leży na jednej z leżanek w jaskini. A tutaj kto/ co było? Jej świadomość, dusza, duch? Nie znała słowa.

Twarze osób, które poznawała rozmywały się, czasem próbowała łączyć imiona z twarzami, czasem miała wrażenie, że potrafi, a potem – że nie.
Szukała tego, co kotwiczyło ją w rzeczywistość: Will, rodzice, brat, Foxy, sensei, Klara… Przez chwile kusiło ją, żeby kogoś z nich tu ściągnąć.. ale wiedziała, że to tylko fantazja. Huv. Tak, on też. Ujrzała go na jednym z obrazów , które ich otaczały. Przywołała go, umarł, czy sam to dotarł?
Wystraszyła się, adrenalina ją otrzeźwiła.
- Huw? – zapytała.


Kiedy zniknął, przepełniała ją już inna energia – była spokojna i pewna siebie. Zrozumiała, że czasu jest niewiele – szczelina widoczna na obrazie ciągle się powiększała. A potem, jakby wiedziona nagłym impulsem, a może to po prostu był wgląd – pojęła, że czas jako taki jest nieistotny. Miała nieskończenie wiele czasu, skoro mogła kształtować rzeczywistość, mogła kształtować też czas, prawda? To po prostu inny wymiar… Ta myśl była kusząca , cofnąć się, odmienić bieg tej historii.

Nie, to musi być coś prostszego. Nie przewidzi wszystkich możliwych alternatyw, linii, trzeba działać tu i teraz.

Tu i teraz. Skupiła się na odeechu, tak ją uczono ją na medytacjach. Oczyściła umysł, uspokoiła myśli, uspokoiła ciało. Siła i spokój tego potrzebowała ... kto mógł jej to dać? Cofnęła się myślami, do ludzi , miejsc, zwierząt , czynności, które karmiły jej ciało i emocje. Ruch ramion przecinających lodowatą wodę oceanu. Spięcie mięśni, kiedy pokonywała przeszkodę na końskim grzbiecie. Palce Willa, niespiesznie błądzące po jej ciele. Drżenie jego ramion i barków. Pełne dumy spojrzenie Foxy. Ojciec, podrzucający ja wysoko. Matka gładząca jej rozpalone czoło. Hugo. Peter. Klara. Megan. Taniec. Seiza. Pomost. Pocałunek. Uścisk. Śmiech. Bliskość.
Wspomnienia otoczyły ją, tworząc niewidzialny pancerz. Ludzie, którzy ją kochali, których ona kochała, zwierzaki, przyjaciele, kochankowie. Byli tam, miała wrażenie że ja otaczają. Podnoszą na duchu, zachęcają do działania.
- Świetnie sobie poradzisz, Robin,
- Dawaj słonko.
- Będzie dobrze, kochanie.

Weszła do obrazu, uniesiona na wspomnieniach ich dotyku i bliskości.
Spokojna, pewna siebie, silna.

Szczelina była teraz na wprost przed nią, widziała rysujące się za nią góry i zbocza. Robin zatrzymała się, powietrze wokół niej było zimne i gęste. To dobrze, skupiła się na tym, ze by zagęścić je jeszcze bardziej, nie chodziło o powietrze, a o czas. Wyobraziła sobie, że czas otacza ją, a ona powoli go krystalizuje, zamieniając w tężejąca galaretę.

Zatrzymała go, widziała jak postacie obok niej grzęzną , utykają w czasie, który spowolniła. Zatrzymała. A może to po prostu ona przyspieszyła? Mijała niewyraźne postacie, nieuchwytna dla ich spojrzeń , niewyczuwalna dla ich zmysłów. Tak to widziała. Była przekonana, ze jej wizja jest realna.
Szczelina ciągle się powiększała, ale w ślimaczym tempie. Widziała dokładnie jak pojedyncze łupki odrywają się od kamiennej bariery i opadają w dół. Spadały tak wolno, że miała wrażenie, że po prostu lewitują. Wielobarwne wyładowania otaczające szczelinę wyglądały teraz jak linie namalowane fluoroscencyjną farba.

Świat wokół niej zastygł.

Robin odetchnęła, po czym po prostu wyobraziła sobie kamienny mur bez szczeliny. Nałożyła obraz całego muru na szczelinę. Copy / paste.


To było takie proste.. stała, wpatrując się w idealny mur, który stworzyła. Przeciągnęła dłonią po zimnych kamieniach. To było takie proste.



Tak się jej w każdym razie wydawało.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline