Co by nie mówić o Maksymilianie Wilhelmie Aleksandrze von Magnis, był on przede wszystkim człowiekiem o silnym instynkcie przetrwania. Co za tym idzie gdy tylko poleciał pierwszy sztylet Maksymilian strategicznie usunął się za szeregi żałobników, nie chcąc swoją hrabiowską krwią prowokować kolejnych rzutów.
Kiedy poczuł się bezpieczniej na tyłach dotarł do niego cały komizm sytuacji, a jednak lata spędzone w towarzystwie sprawiły że potrafił zachować dostojną powagę niemal w każdych warunkach, nawet gdyby musiał kupczyć własną dupą.
Miast rzucać się do ataku zebrał siły do jednego krótkiego okrzyku:
- Uszaci atakują! - zawył tak głośno że aż jemu samemu zadzwoniło w uszach, a kiedy na chwilę zwrócili na niego uwagę poszedł od razu za ciosem.
- Czego się debile tłuczecie o nic?! Śpieszno wam do grobu, co zabijecie resztę a potem sami staniecie się ofiarą napaści, razem mamy przynajmniej szansę dotrzeć na miejsce cało. Chcecie połowę? - tu zwrócił się do Barnaby - I chuj dobrze, dostaniecie co wasze, każdy w karawanie dostanie, WSZYSTKIM SIĘ COŚ ZE SPADKU NALEŻY!! - Dodał tak głośno żeby każdy dobrze usłyszał.
______________________
6,13,20,3,12