Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2022, 13:16   #19
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 08 - 1998.01.22 cz, południe

Czas: 1998.01.22 cz, południe; g 14:15
Miejsce: Grenada, koszary AIM
Warunki: jasno, ciepło, cicho, na zewnątrz: jasno, burza, sła.wiatr, gorąco


Wszyscy






https://www.nowgrenada.com/wp-conten...9167138237.jpg


- Jakbyśmy mieli płynąć to taka pogoda jest w sam raz. - Frog rozparty na siedzeniu, z nogami opartymi o drugie krzesło siedział ze szklaneczką w dłoni więc wyglądał jak klasyczny obrazek turysty na wakacjach. Tylko pogoda nieco nie sprzyjała. Dziś było kiepsko. Od rana albo padało albo było pochmurnie więc było dość nieprzyjemnie. A teraz w środku dnia zrobiła się burza. Grzmiało i błyskało na tym pochmurnym niebie.

- Przecież jest burza. - zdziwiła się Muller patrząc na okno jakby sprawdzała czy w mgnieniu oka ta burza nagle sobie poszła. Ale nie. Dalej było pochmurno, padało, grzmiało i błyskało.

- No to co? Wiatru prawie nie ma. Jak wiatru prawie nie ma to są małe fale. Na otwartym morzu to głównie wiatr robi fale. Bo przy brzegu to zawsze się coś kotłuje albo chociaż buja. Tylko mniej lub bardziej. Dlatego bezpieczniej pływać po otwatych wodach. A taka burza to by mogła spłoszyć niewygodnych świadków, samoloty, może nawet statki. - ich główny spec od spraw morskich i marynarki wyłuszczył niemieckiej koleżance dlaczego tą pozornie kiepską pogodę uważa za zaletę. Pod pewnym względami oczywiście.

- A ta łupina nie zatonie? Widziałam ją. Nie wygląda zbyt solidnie. - blondwłosa specjalistka od negocjacji i PR zapytała o kuter rybacki jaki kupili separatyści do przewozu ludzi i sprzętu z wyspy na wyspę. Ale nie wyglądał on ani na nowy ani na zbyt solidny. Zwłaszcza jakby miał się mierzyć z jakąś niesprzyjajacą aurą.

- No jakby był prawdziwy sztorm to wolałbym być gdzie indziej niż na tej łupinie. Ale jak taka namiastka co tylko grzmi i błyska jak teraz to pewnie dałby radę. Najgorzej przy brzegu jakby płynąć na dziko poza wyznaczonymi kanałami i szlakami. A tak byśmy musieli płynąć aby dyskretnie się wysadzić na brzeg. No ale od tego mają płynąć z nami Carla i Oliver. - brytyjski spec od wojny morskiej i podwodnej wydawał się być pewny swego rzemiosła, sprzętu raczej też a co do lokalnych wód to liczył na morskie umiejętności ich tubylczych sojuszników jacy też mieli płynąć tym samym kutrem.

- No właśnie. Chyba powoli czas się zbierać. Te przerzuty przez lotniska to parę dni potrwają plus jakieś nieprzewidziane okoliczności, opóźnienia samolotów czy inne takie zdarzenia. Jak do końca miesiąca mamy być na Margaricie to chyba czas zacząć ten przerzut. Został nam jakiś tydzień. - Schiffer słysząc, że sytuacja z drogą morską jest na tyle pod kontrolą na ile może być wróciła do sprawy przerzutu lotniczymi liniami komercyjnymi bo większość ich grupy tak właśnie miała się dostać na sąsiednią wyspę. Najpierw do różnych lotnisk w okolicy a potem do Caracas czy innych portów lotniczych w Wenezueli jako zwykli turyści bez podejrzanego sprzętu. No a potem pod tym samym pretekstem do Porlamar już na Margaricie.

No bo wczoraj jak wrócili z obrzeży miasta do koszar ze zdobytą ciężarówką pełną paliwa to już było wczesne rano. Zaczynał się nowy dzień. Ale po nieprzespanej nocy spędzonej w czuwaniu to wszyscy chcieli to odespać i odpocząć. Bart przyjechał niedługo po tym jak dostał telefon o udanej akcji i informacji, że może przyjechać po swoją ciężarówę. Można by rzec, że przysłowiowo skakał z radości widząc ją ponownie. Chociaż na uwagę Bucka o oddawaniu długów nawet Cyrusowi nieco się zdziwił.

- Nie mam u niego żadnych długów! To on tak każdemu wkręca, że coś mu ktoś wisi. Mi też powiedział jak zabierał ciężarówkę, że coś tam mu wiszę i teraz to sobie odbija za jakieś rzekome długi jakie u niego miałem. Nie wierzcie mu to zwykła bujda! - powiedział zirytowany na to co najemnik usłyszał od Cyrusa. Potem wrócił do siebie zgadzając się zostawić ciężarówkę w koszarach aby tam można było ją na spokojnie przepompować do 200 l beczek. Przyjechał po nią dzisiaj no i wreszcie mógł zabrać do siebie.

- Obaj nie mogą mówić prawdy z tymi długami. Cyrus mógł powiedzieć o długach aby się wybielić a Bart, że nie ma długow właściwie też. - stwierdził dość filozoficznie włoski detektyw obserwując odjazd cysterny w stronę koszarowej bramy. Ale pewnie uznał, że to nie jego sprawa ani śledztwo bo na te chwili filozofowania mu się skończyło. W końcu akcja się udała, obyło się bez trupów, ich klient odjechał zadowolony no a oni samy mieli 10 beczek pełnych diesla.

- No a z tą łącznością co pytałeś wczoraj. Tu przygotowałam listę i prognozy. - odkąd Maria i Jesus zniknęli ze składu AIM to ten ich mały sztab jaki miał zarządzać całą operacją nieco się zmienił. Akurat wczoraj Buck pytał o sprawy łączności no to Ikebana była ich ekspertem w tej sprawie. To dzisiaj siedziała przy stole w stołówce koszar z widokiem na ogród z jednej i na plac apelowy z drugiej strony.

- Rozmawiałam z Carlą i Santosem. No w sprawie łączności to nie jest u nich za dobrze. Głównie posługują się telefonami. Większość domów ma telefony. Ale to łączność cywilna i władze mogą ją podsłuchiwać. Z radiem jest słabo. Tam u Carlosa w głównej bazie mają jedną, wojskową radiostację pokładową. Ale to w porywach objęłoby może ćwiartkę wschodniej wyspy. Jeszcze zależy gdzie by ją umieścić. Bo tam w samym środku jest góra jaka będzie blokować sygnał radiowy. Najlepiej byłoby właśnie umieścić radiostację na szczycie tej góry. To kto wie? Może by nawet objęło zasięgiem większość Wschodniej Margarity. Chociaż w miastach jak tam jest dużo stali i betonu to może to ograniczać sygnał. Aby pokryć w całości wschodnią wyspę to by trzeba mieć ze 3, może 4 takie pokładowe radiostacje. No i pewnie ze dwie w zapasie. To by można stworzyć takie lokalne węzły łączności do przekazywania danych, informacji, rozkazów i tak dalej. - wyjaśniła kładąc na stole mapę Margarity. Zachodnia wyspa była słabo zamieszkana, prawie w ogóle więc większość populacji mieszkało na wschdniej wyspie a zwłaszcza w jej południowo - wschodnim narożniku gdzie kilka miast zlewało się w jedną konglomerację. Ale w środku tej wschodniej wyspy była góra, czy raczej pasmo wzgórz wysokich na kilkaset metrów. Dla fal radiowych była to ściana nie do przebycia jaka dzieliła wyspę na pas nizin wokół wybrzeża.

- Są jeszcze telefony satelitarne i ogólnie sprzęt satelitarny. Ale nie mam pojęcia czy udałoby nam się to dostać. Może gdzieś udałoby się kupić albo zdobyć telefon satelitarny, taki komercyjny. Ale to bez szyfrowania to też można by podsłuchać. A wojskowy to nie wiem w ogóle gdzie by to szukać. No ale jakby się udało taki zdobyć to można by mieć łączność z każdym miejscem na planecie jakie jest w zasięgu satelity do jakiego byśmy byli podłączeni. - dodała Japonka chyba tonem ciekawostki technicznej bo raczej nie zanosiło się aby separatyści czy najemnicy mogli dyspnować takim sprzętem. Stanley obiecał im co prawda jeden czy dwa telefony satelitarne no ale to raczej by pewnie służyło do kontaktów z nim tutaj, na Grenadzie. A drugi telefon w rezerwie jakby coś się stało pierwszemu. Trochę lepiej było u ludzi Miguela ze zwykłymi krótkofalówkami bo te już się częściej zdarzały. Ale takie zwykłe krótkofalówki to mogły być użyteczne do koordynowania takiej lokalnej akcji jak wczoraj z Cyrusem ale już w skali miasta to zwykle było za mało nie mówiąc o operacjach międzymiastowych czy na skalę całej wyspy. Ogólnie to z tego co mówili przedstawiciele separatystów z łącznoscią u nich było równie słabo jak z bronią i wyszkoleniem. Może nawet słabiej bo jakąś tam klamkę, strzelbę czy karabin to chociaż ta bojowa część miała a ze środkami łączności to nawet tyle nie mieli. Zwykle korzystali z telefonów stacjonarncych albo spotykali się w umówionych miejscach czy wysyłali wiadomości przez kurierów.

- Z noktowizorami to też u nich słabo. Właściwie nie wiem czy w ogóle coś mają. Chyba nie. Ale u nas też ile jest? Dwa, może trzy. Można kupić i zamówić to przyjdą ale nie wiem czy jeszcze tu będziemy. A nie wiem czy da się zamówić na Margaritę. Może ci co ich Lando znalazł coś by mieli no ale mówili głównie o spluwach to nie wiem czy takie coś by mieli na stanie. - James wrócił zaś w rozmowie do zakupu noktowizorów o jakich mówił wczoraj amerykański kolega. Wczoraj właścwie tylko on i Voo Doo byli w noktowizyjnych goglach. Reszta musiała się obyć bez. No ale nawet w regularnych, topowych armiach dopiero wdrażano tą technologię i to dopiero zaczynał być standard a tutaj, lokalnie, mieli mocno lokalne środowisko więc trzeba było kombinować. Pewnym pocieszeniem mogło być to, że armia wenezuelska nie należała do tych topowych to u nich tai sprzęt też raczej nie powinien być standardem.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline