Osamie coś to wszystko przypominało. Grupka niesłusznie skazanych komandosów wydostaje się na wolność, żeby pomagać uciśnionemu ludowi zrzucić jarzmo komunizmu i kapitalizmu w celu budowy idealnego świata islamu. Tak, to był całkiem niezły plan, ale niestety banda, z którą uciekł to nie byli dżihadyści. Właściwie w więzieniu nie poznał ani jednego dżihadysty i to prawdopodobnie było ukartowane przez znane środowiska polityczne.
Osama nie narzekał, bo nie było co narzekać. Miał to w sumie w dupie, czy to był przypadek, czy nie. Nie spodziewał się, że przeżyje, ale gdyby tak dotarł do komputera i zrobił odpowiednie przelewy z odpowiednimi tytułami to może mógłby wrócić do swojej leśniczówki... niestety jakoś tak nie widziało mu się, żeby mocno dozbrojeni przez USA Talibowie przyjęli go w Afganistanie... ale może Jemen? Kto wie. Nie czas jednak było o tym myśleć.
Pomysł z przebraniem w sumie chuja pomoże mając na względzie jego karnację i wzrost. Zresztą nawet nie będzie ściągał turbanu, bo przynajmniej chronił go przed odstrzałem - był zbyt cennym więźniem, żeby jakieś żołdaki bez powodu go odjebali.
-
Pierdolić to przebranie. I tak jesteśmy otoczeni przez wrogów. Wiśnia ma rację, że należałoby zrobić napad na jakiś dom prywatny i nikogo nie zabijać, a tylko uzyskać potrzebne przedmioty. Pojazd to nie wiem czy to dobry pomysł, bo to łatwo namierzyć. Popieram również pomysł udania się w kierunku Ukrainy.
Osama będzie przysłuchiwał się dyskusji. Jakby ludzie rozdzielali się to pewnie pójdzie razem z Wiśnią, bo facet miał łeb na karku i znał w największym stopniu miejscowe zwyczaje.