Drzwi uchyliły się a z za zbitych desek wyłonił się lekko wyłysiały, starszy mężczyzna. Zmrużył oczy na Wasz widok jak gdyby raziło go słońce. -A Wy to kto? Pan Glejt jest zajęty swoimi sprawami. Nie ma czasu na odwiedziny- To mężczyzny był wyraźnie szorstki i opryskliwy.
Nagle z wnętrza dało się słyszeć dużo cieplejszą w odbiorze postać. -Vermin, przestań straszyć ludzi i daj im spokojnie wejść. Zakładam, że to członkowie OPMu po których posłałem, by rozsądzili sprawę zabójstwa w naszej ukochanej wsi. Zaproś ich do środka i przynieś herbaty. Porozmawiamy w salonie-
Drzwi otworzyły się szerzej a Waszym oczom ukazało się wnętrze domu. Na pierwszy rzut oka wyglądało prosto, jednakże po bliższym przyjrzeniu się dało się dostrzec kilka drogocenniejszych ozdób na ścianach. Obrazy pokazujące pejzaże lasu i morskich toni z unoszącymi się na nich okrętami, czy portrety martwej natury. Do tego Seavel wyraźnie wyczuwał silnie magiczną aurę z wnętrza domostwa.
Vermin wpuścił Was do środka i zaprosił do salonu, gdzie mogliście spocząć na wygodnych, obitych krzesłach. Zaraz potem podano Wam herbatę. Z początku nie mogliście połączyć ciepłego głosu z konkretną osobą, gdyż nie było jej w pokoju. Gdy z filiżanek unosiła się już para, do pomieszczenia w końcu wszedł mężczyzna. Wysoki, przystojny, dobrze ubrany. Do tego zaskakująco młody jak na osobę zarządzającą wsią.
Zasiadł na przeciwko i nie czekając na to by ktoś się odezwał, zaczął mówić. -Miło mi widzieć przedstawicieli władzy w moich skromnych progach. Nazywam się Wiliam Glejt i jak za pewne już wiecie, jestem tutejszym burmistrzem. To ja posłałem do siedziby OPMu z prośbą o śledztwo. W gruncie rzeczy znamy wszystkie potrzebne fakty. Potrzebujemy tylko by w drodze formalności, wszystko stało się legalnie oficjalne-pochylił się i wziął łyk herbaty ze swojej filiżanki-Otóż, około trzech tygodni temu, do naszej wsi zawitała czwórka podróżnych. Trzech mężczyzn i kobieta. Poprosili o schronienie na noc a my, nie odmawiamy gościny w potrzebie. W związku z tym zaprosiłem ich do mojego domu. Poczęstowałem ich winem i ugościłem jadłem. Spędziliśmy tak dłuższy czas, dyskutując na tematy natury politycznej, gdy zmogło mnie znużenie. Poszedłem więc spać zostawiając gości w salonie. W pewnym momencie zbudził mnie hałas. Gdy zszedłem na dół, zobaczyłem coś co iście mnie zszokowało-Zamarł na chwilę, spoglądając pusto w przestrzeń. -Tak to musiało być naprawdę straszne. Nie często się u nas widuje zaszlachtowanego nieboszczyka-Wtrącił Vermin, którego dopiero w tej chwili ponownie zauważyliście w pokoju. -Nie mogę zaprzeczyć, że nie przywykłem do takich sytuacji. Podróżni o coś się pokłócili i w ramach sprzeczki, jeden z nich zadźgał drugiego. Wezwaliśmy kilku mieszkańców do pomocy. Obezwładnili napastnika z pomocą wideł. Potem zabrali jego i jego towarzyszy by zamknąć ich w piwnicy domu kowala. Ciężkie kowadło stojące na klapie okazało się dobrym zabezpieczeniem. Od tamtej pory raz dziennie zrzucamy im trochę jadła i wiadro z wodą. Nie ukrywał, że dość długo czekali na Wasze przybycie. Liczę iż nic złego nie zmusiło Was do postoju w drodze
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |