Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2022, 12:26   #472
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pościg na lombardzkich bezdrożach

Zmienna aura przyniosła w ciągu kilkunastu ostatnich godzin parę przelotnych deszczy, a słońce nie grzało dość mocno, aby grunt obeschł w zauważalnym stopniu. Kopyta kłusujących traktem koni zapadały się z głośnym mlaśnięciem w grząską ziemię pozostawiając za sobą głębokie dziury, w których natychmiast pojawiała się woda.

Powietrze przesycone było wilgocią. Siedząca w siodle Angeline Lea wdychała je z ostrożną ciekawością smakując zupełnie nowych doznań. Ciepła delta Rhone wypełniała frankańskie powietrze nutami stęchlizny, rozkładu, bagiennej roślinności; ciężką wonią, która przenikała przez kamienne ściany i pokryte dachówkami szczyty Montpellier. Tutaj, w iglastych zagajnikach północnego Purgare, królował zupełnie inny zapach, orzeźwiający i przesycony wonią żywicy, wonią zdrowego lasu i żyznej gleby. Wychowana w podmokłej delcie szlachcianka smakowała tę kompozycję z nieudawaną lubością, tak dziwnie obca i tajemnicza jej się zdawała.

Konni poruszali się w tempie nie budzącym rozczarowania, chociaż Angeline pewna była, że jej kuzyn i niektórzy najemnicy mieli się zmierzyć niebawem z mnóstwem siniaków i bolesnych otarć w intymnych miejscach; ona sama miała dość doświadczenia w siodle, aby wielogodzinna jazda nie przyniosła jej niczego więcej prócz czystej przyjemności.

Przez spory odcinek drogi trakt pocięty był koleinami dwukołowych wózków i śladami butów. Mieszkający na sąsiadujących z Lucatore farmach wieśniacy spędzali wiele czasu w miasteczku, na noc jednak większość z nich wracała do swoich sadyb. Konni minęli zresztą parę zaprzęgów i grupkę biednie odzianych pieszych, budząc swoim zbrojnym widokiem nie lada ożywienie, a u niektórych nawet popłoch.

Po Fernexie nie było widać śladu.

Dwaj młodzi i rośli Polanie należący do grupy Bartheza - Dragan i Yuran - z jazdą konną nie radzili sobie zbyt dobrze, bez trudu czytali za to w pozostawionych na szlaku śladach i obaj gotowi byli przysięgać na bluźnierczą Kruczą Matkę Polenu, że nikt jak dotąd nie zszedł z drogi w las; a jeden z napotkanych Purgaryjczyków zarzekał się przed posłami Króla Franki, że minął małomównego myśliwego tuż przed brzaskiem.

Frankowie nie robili popasów innych niż dla załatwienia potrzeb; wówczas zaś zatrzymywali się w kupie opodal, aby nikt nie pozostawał samotnie zbyt daleko w tyle. Nie tylko przybysze z Montpellier zdawali sobie sprawę z powagi tej wyprawy, najemnicy również wodzili wokół siebie czujnym wzrokiem. Zmarły w straszny sposób pies myśliwego był skażony Sepsą, a zatem gdzieś w okolicy znajdowało się źródło tej nienaturalnej choroby i nie tylko Angeline czuła ciarki na plecach na wspomnienie Wynaturzonych z górnego biegu Rhone. Cokolwiek przeniknęło do pozornie zdrowego i bezpiecznego ekosystemu Lombardii, stanowiło ogromne zagrożenie dla całej krainy i ordynator Ferro nie pozwalał mieć w tym względzie złudzeń.

A Fernex mógł być kluczem do zagadki tego niebezpieczeństwa, bo wszystko wskazywało na to, że wiedział, gdzie Attila się zaraził i że właśnie zmierzał do tego miejsca - do potencjalnego źródła śmiercionośnej grzybni. To dlatego wszyscy konni byli uzbrojeni. Przy łęku Angeline tkwił w skórzanym pokrowcu myśliwski karabin, a znajomy ciężar wiszącego na biodrze pistoletu przydawał dodatkowej otuchy, ale i szlachcianka nie przestawała rozglądać się wokół siebie.

Pamiętała niezwykle latające urządzenie zestrzelone w nocy przez Alpejczyka i wiedziała, że nie mogło w żaden sposób wiązać się z Wynaturzonymi. Bez względu na to, co czaiło się w lasach i na wrzosowiskach Lombardii, w mrocznej rozgrywce z morderstwem Altaira w tle brało udział wielu graczy i wielce nierozważnym byłoby nie oglądać się przynajmniej od czasu do czasu za swoje plecy.

Myśli Angeline, krążące na przemian wokół zagadkowego zabójstwa, latającego drona, chorego na Sepsę psa oraz swą przyszłość w łożnicy króla Brestu, wyostrzyły się znienacka późnym popołudniem, kiedy polańscy tropiciele wstrzymali resztę grupy oświadczając, że śledzony przez nich trop odbił od gościńca i skręcił w lesiste pustkowie.

Fernex zapuścił się w gąszcz.

Moi drodzy, przez długi czas nic się w tej sesji nie działo, nadszedł jednak czas, aby to zmienić - moje obłożenie sesjami sukcesywnie maleje dając mi więcej czasu, a i Bart niebawem powróci do nas w większym wymiarze czasu. Nic nie stoi zatem na przeszkodzie, aby wznowić pościg za Fernexem.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem