Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2022, 22:51   #145
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Przybudówka stajenna od strony dziedzińca

Chłód był większy niż się panna spodziewała, dziękowała Randalowi za ciepłe odzienie zdarte ze skrytobójcy, wszystkim innym za soboli płaszcz, ale w stópki nieco szczypało, toteż mimo grozy sytuacji przebierała nimi w miejscu, by nie pozwolić krwi ostygnąć. Jednocześnie zacierała ręce, jak czająca się na gówno mucha i bałuszyła patrzały szukając w twarzach mężczyzn rozwiązania. W czapie najmity wyglądała jak rumiana pyza, bo wrażliwa skóra, pozbawiona balsamów w mig zrobiła się różową maską z dwojgiem kolorowych klejnotów.

Mogłaby grać w przedstawieniu zmokniętego, głodnego kotka w kagańcu. spróbowała coś powiedzieć, ale zasłona stłumiła głos, zirytowana, pospiesznie odpięła maskę i ostre powietrze wypełniło płuca, przyprawiając o atak kaszlu i znów tłumiąc słowa. Wreszcie wznosząc rękę do góry, na znak że opanowała atak zwróciła się do towarzyszy wciąż jeszcze łzawiąc.

- To co? Co się tak patrzycie? Konie mieliśmy brać to bierzmy! Wchodzimy małymi, nikogo nie bijemy. Lars i Karl, bylibyście tak dobrzy i ubezpieczali mnie. Jak wam rezonu starczy, mówcie, ale bez jawnych gróźb i bicia, chcemy ich pozyskać. Franz, kilka kroków z tyłu na czujce, co na zewnątrz. W porządku?

Zaczęła się już okładać tułów na przemian rękoma, o buzi wolała nie myśleć. Przewrócili oczami, uznała to za zgodę. Ruszyła ku drzwiom.

- Trzymajcie się, koła w ruch, Lars nie pozwól nikomu wyjść!.

Ostrożnie przesunęła się cieniem, wypatrując pośród zabudowań, nadsłuchując ze stajni. Przy drzwiach nakreśliła stosowną sobie konfigurację wiatrów, wyczekała momentu i wybierając chwilę kiedy głosy przeniosły się spod drzwi i wszczęły awanturę głębiej, odsunęła zasłony i wkroczyła do środka. Najpierw sama, rumiana postać w prostym odzieniu.

- Spokój - zakrzyknęła na całe gardło, na wzmocnienie jej słów do przybytku wkroczyło dwóch groźnych zbrojnych. Pojedyncze tylko słowa kalały ciszę, którą wymogła. - Spokój - powiedziała łagodniej. - Wysłuchajcie mnie - skrzyła wzrokiem, całą wyprężoną osobą, tak chętną do kierowania innymi.

- To czarownica! - ktoś odważny krzyknął
- Nie! - zaprzeczyła pośpiesznie - Czarodziejka. Podejdź tu młody człowieku, nie bój się. Słuchajcie, zamknięto was tu, ze zwierzętami by mieć kontrolę, wbrew waszej woli. Byście nie widzieli tego co dzieje się w grodzie! Zgadzam się, że nie powinniście tego oglądać, ale powinniście zamknąć się od środka, by nikt nie mógł zrobić wam krzywdy ogniem - szmer poruszonych głosów. - Jestem Alina z GreifStadt, herofanka Zakonu Świetlistej Permutacji - łgała wprost w oczy młodego, który właśnie odważył się podejść i przed wszystkimi pozostałymi, celowo zmieniała słowa, jak by ktoś ją kiedyś oskarżył o poszywanie o mistrza kolegium. Na potwierdzenie swych słów wyszarpnęła z jaszczura świetliste ostrze. - Światło w najczarniejszej nocy pokaże prawdę! - podeszła do zmieszanego pachołka pogładziła po głowie, miecz wbiła w klepisko i uspokoiła konia, dając dowody swej dobrej woli i czystego serca.

- Co dzieje się w siole? - odezwały się głosy.

- Powiem wam co teraz zrobicie. - nie uraczyła od razu wylęknionych pachołków odpowiedzią - przygotujecie cztery, pięć - poprawiła się - pięć najlepszych wierzchowców, dla mnie i dla moich towarzyszy, mają być gotowe w pomieszczeniu obok, tym zajmie się grupa sześciu śmiałków, zabierzcie broń. Reszta zabarykaduje się w stajni, ale od środka. Sześciu jak przygotuje wierzchowce w oborze, zostawi jednego z rogiem na czujce i pójdzie sprawdzić górne pomieszczenie dworku. Strażnicy barona, mogą być pod wpływem złego czaru, może będzie trzeba walczyć. Strażnik z rogiem, ma dać sygnał, jak by kto się do obory podkradał. W dworze odczynia się zakazany rytuał, więcej wam wiedzieć nie trzeba. - Spojrzała po towarzyszach - Jesteśmy tu po to, żeby was uratować! - wylała śmiała, sama już w to wierząc - Konie są po to , żeby jak najszybciej sprowadzić pomoc, kiedy już uporamy się z zagrożeniem. - znów groźnie po chłopach - Ruszajcie się, nie nawykłam czekać! Ty i ty i ty....

Zaczepiła jeszcze młodą dziewczynę - Potrzebuję mocnego powrozu, gwoździ i młotka.

Dostaniemy konie i sześciu chłopa, na usługi, czy będzie awantura?
Adeptka skrada się, przed wrotami zaklina gwiazdę magii i odważnie, i rzeczowo przemawia.
Mam nadzieję, że nie pociągnęłam za bardzo do przodu i że koledzy nie mają nic przeciwko, ale tak ponagliłeś, że nie miałabym kiedy odpisać.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 21-06-2022 o 23:06. Powód: ogonki
Nanatar jest offline