Domostowo Victora, ranek 21 shnyk-ranu
- Czekajcie... - syknał Ślepak, a jego własny głos wydał mu się obcy i jakby nieludzki. Czuł jak krew z nosa powoli spływa pod upiorną maska, jakby magiczny przedmiot pobierał słoną cene za swe usługi. Zebrał się znów w sobie i oznajmił:
- Widzę, że za Victorem stoi coś jak cienisty duch, to nie jest jakiś martiwak ino coś związanego z księgą niczym dżin z butelki. Mus nam go w tej księdze zamknąć i pewność mieć, że nie wylezie, bo innaczej gotów kogoś z nas opętać i chaos czynić.
Zerknąwszy do torby sprawdził czy aby nie ma stosownych pergaminów, co by złośliwego ducha spętać i z dala utrzymać od nich samych, ale nie znalazł niczego co mogłoby mu pomóc.
- Macie może coś co pomóc może?