- To nie ma prawa się udać. -
Mi powiedziała na głos to co wszyscy wiedzieli od chwili, kiedy wsiedli na ten rozsypujący się złom, ale nikt nie chciał otwarcie przyznać. - Wystarczy jedno spojrzenie. Prędzej ktoś uwierzy, że jestem syreną, niż rybakiem. Wy dwaj nawet na to nie możecie liczyć. - - Na fakt, Ja mam za małe cycki, ale Buck’y… - stwierdził wesoło Nepalczyk.
Kaziński spiorunował go wzrokiem, co spłynęło po śniadym człowieku jak morska piana po syrenie. - Zrobić Ci biustonosz z muszelek? Syreny taki noszą. Widziałam na jednej bajce. -
Mi najwyraźniej spodobał się koncepcja, bo na jej twarzy zagościł cień uśmiechu. Niezwykle rzadkie zjawisko. Na nagany wzrokowe była równie wrażliwa co Storm. Lub nawet jeszcze mniej . - Cieszę się, że dobrze się bawicie, ale skoro nasza ewentualna przykrywka jednak jest mało użyteczna, trzeba zastosować inną. Ty… - Buck wskazał palcem na Nepalczyka - …będziesz Anant Ambani, syn odrażająco bogatego indyjskiego miliardera, który postawiał nauczyć Ci życia wśród prostych ludzi i ciężkiej pracy na chleb. Zaś nasza piękność z morskich głębin, jest twoja małżonką, która choć prostymi ludźmi, ciężką pracą i ogólnie chlebem gardzi, niczym planktonem, to zdecydował się Ci towarzyszyć, licząc, że wypadniesz za burtę i jak zjedzą Cię kraby, to odziedziczy po tobie fortunę. - - CO?! – - Ja zaś jestem prostym człowiekiem, ciężko pracującym na chleb jako Wasz ochroniarz. Tylko bardzo proszę oszczędźcie mi udziału w małżeńskich kłótniach, bo faktycznie rzucę się do morza, poszukać odpowiednio dużych muszelek.- - Zwalniam Cie! - - Zwalniam Cie! -
Dla odmiany to Buck się złośliwe zaśmiał, ale uważał, ze przedstawiona przez niego historia i tak jest bardziej wiarygodna, niż „rybacy”. No i uzasadnia ewentualną łapówkę. Jego rozważania przerwał kontakt radiowy. Przejął od kapitana głośnik i płynne przeszedł na hiszpański. - Ola wujku! My nie możemy się już doczekać piasku pod stopami. Zadbajcie o kameralną atmosferę a my przywieziemy wystrzałową zabawę! - |