Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2022, 15:50   #177
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Corm Orp było zniszczone… i opanowane przez demony. Ale i nie tylko przez nie! W wielu miejscach powiewały czarne sztandary, a w samym miasteczku biegała też masa zbrojnych napastników.

Zniszczenie było czymś, do czego Druid powinien już wkrótce przyzwyczaić oczy. Sam krążył w miarę wysoko, wytężając wzrok i szukając przede wszystkim demoniej wiedźmy i innych co znaczniejszych person.

Przede wszystkim jednak wyszukiwał mieszkańców i starał się ocenić, na ile oni i jego towarzysze są w stanie odbić Corm Orp. Kim byli napastnicy? Czy byli to Zhentarimowie? Cóż to był za sztandar, który powiewał nad miastem?

Druid pod postacią jastrzębia podleciał nieco bliżej miasta.

Po podleceniu bliżej jastrząb-druid mógł już dokładniej przyjrzeć się licznym sztandarom. Jedne przedstawiały czarnego smoka, opadającego w dół na jakąś "kropkę", drugie zaś twierdzę z błyskawicą nad nią.
A w samym miasteczku… no cóż, jak już wcześniej. Demony zabijające i zżerające mieszkańców.
Ale ci zbrojni ze sztandarami, ci brali jeńców, i zakuwali ich w kajdany.

Byli to chyba Zhentarimowie - jak stwierdził Druid. Potrzeba było czym prędzej wrócić po swoich kompanów, zanim jednak to zrobi, potrzebował policzyć, ilu tak naprawdę ich było - stu? Dwustu napastników? Setki…

Wyglądało na to, że nie można było odzyskać miasta bez przyjęcia walnego starcia - imaginował Druid. Pomimo tego, postanowił podlecieć jeszcze bliżej. Potrzebował wywiedzieć się dokąd jeńcy byli zabierani - Druid spodziewał się, że jeden ptak nie zostanie zauważony wśród zgliszczy miasta.

Być może mógł dowiedzieć się, czy stoi za tym przywódczyni demonów albo dokąd zabierani są jeńcy… zbierano ich na jakimś placu, skutych kajdanami, ale demonicznej suki nigdzie nie było widać.

Wyglądało więc na to, że Druid co mógł poznać, to poznał. Pozostało wrócić do swych towarzyszy i opowiedzieć im o tym, co zobaczył.

~

Misja Bharriga została zakończona. Kiedy przyleciał z powrotem, wyłożył swoim towarzyszom to, czego się dowiedział - spalone miasto, ludzie zakuwani w kajdany i demony razem z nimi.

- Powinniśmy wyzwolić to miejsce - rzekł Druid do swoich towarzyszy. - Jeśli tylko zdołamy wyzwolić paru więźniów i dać im broń, sami przyłączą się do naszej bitwy.

- Idea słuszna, ale chyba łatwiej to powiedzieć, niż zrobić - powiedział Gabriel. - Jednak powinniśmy spróbować.
- Endymion z Kargarem pójdą jako forpoczta, my będziemy ich ubezpieczać - zaproponował Druid, czekając na reakcję tych zainteresowanych. - Ani chybi, demoniczna suka powołała swoje armie, jeśli tylko możemy je odeprzeć, zwrócimy na siebie jej uwagę

- Czyli to Zhentowie zaatakowali? I myślicie że są po stronie demonów?l - spytał nieco skonfundowany Kargar. To on wcześniej chciał wysłać im ostrzeżenie. Przestał wprawdzie pracować już dla Zhentów jako najemnik i porzucił ich ścieżki po tym jak przekonał się że prowadzą na manowce… Ale wciąż miał paru znajomych w Twierdzy Zhentil, w której się wychował i chociaż może nie byli teraz w najlepszych stosunkach nie życzył im wcale paskudnej śmierci z rąk demonów. Zależało mu więc by dowiedzieć się co się dzieje.
- Wygląda na to, że są w zmowie z nią - Bharrig skinął jastrzębim łbem.

- Setki demonów - powtórzył Endymion zamyślony, ale jego trzy zestawy kłów pozostawały nagie, obnażone przez uniesione gniewnie wargi - Widziałeś co to były za demony? Dwie setki hezrou, czy tych przebudzonych półdemonów to co innego niż armia złożona głównie z dretchów. Tak czy siak raczej nie damy rady wszystkich wybić. Nie wątpię, że możemy ich ubodnąć, ale to powinna być dywersja podczas gdy druga grupa ewakuuje jeńców.

- Przecież tam będą setki jeńców - powiedział Gabriel. - Jak sobie wyobrażasz ich ewakuację?
-Naszym celem jest wywabienie i ubicie tej demonicy która dowodzi, nie? Oczywiście jak możemy pomóc jeńcom to to zróbmy, ktoś tam się jeszcze broni? - Kargar próbowal jak najlepiej zrozumieć sytuację.
- Nie, nie widziałem, żeby trwały tam jakieś walki.

Niramour uniosła w zdumieniu brewkę, na słowa jakie słyszała w trakcie tej rozmowy, nie odzywała się jednak chwilowo…

- Wy chcecie zaatakować miasto?? - Cycata Mirelinda za to mówiła za dwie - Pół tuzina przeciw setkom demonów i Zhentów?? Toż to czyste szaleństwo! Odwaga, odwagą, ale teraz to raczej tylko głupoty gadacie. Tam trzeba jakimś fortelem, podstępem… pytanie jednak, w jakim celu? Wywabić demoniczną suczkę… i co dalej? Ubić ją, ot tak? A ta jej armia demonów będzie się spokojnie przyglądać?
- Teoretycznie przynajmniej, pozbawione przywództwa demony staną się mniej groźne - powiedział Gabriel. - Ale - spojrzał na Mirelindę - ja też nie mam pojęcia, jak oni sobie to wyobrażają.
- Może najpierw zaatakujmy jakiś patrol, weźmy jeńców i ich przepytajmy? Więcej informacji nam się przyda - dodał Kargar po chwili zastanowienia.
- Brzmi rozsądnie - przystał Bharrig.
- Czy jesteś w stanie porwać, bez zwracania na siebie uwagi, jednego z tych czarnych? - Gabriel zwrócił się do Bharriga. - To chyba rozsądniejsza opcja.
- Może porwać - Bharrig wzruszył ramionami, myśląc o swoich formach. - Cichcem porwać? Hmmm… Ciężka robota. Choć po prawdzie mógłbym przyjąć jakiś kształt, którym łatwo się ukryć i kiedy nadejdzie pora, zmienić kształt na potężniejszy i unieść go w powietrze.
- Hmmm… w sumie… w miasteczku dużo domów, można kogoś capnąć, i go w jednym z nich przesłuchać… no bo chyba, nie chcesz porywać kogoś i wywlekać go aż poza miasto? - Cycata Zaklinaczka spojrzała na Krasnoluda.

- To powoli chyba jakiś plan… - Wtrąciła cichutko Niramour.
- Zależy, gdzie kompania mogłaby się schować - rzekł Bharrig. - Przekraść się do miasta dla mnie to nie problem, ale co z pozostałymi? Przecież grupa zbrojnych od razu zostanie zauważona, szczególnie z gryfem i tygrysem. Cóż złego, przefrunąć z draniem parę stai więcej?
- Z naszego punktu widzenia korzystniejsze jest wywiezienie kogoś z miasta - powiedział Gabriel.
- W takim razie postanowione? - Bharrig zwrócił się do pozostałych, zastanawiając się, co reszta myśli o takim planie.
-Znajdź jakiś wysunięty zwiad albo patrol może po prostu, to go rozbijemy? - Kargar zasugerował druidowi.
- Niechaj i tak będzie - rzekł Druid, zabierając się do odlotu.
- Niech będzie - zgodził się paladyn stwierdzając, że proponowany plan albo się uda, albo zostanie zredukowany do jakiejś-tam wersji jego własnego planu. Tak czy siak: dobrze. Sieczenie jest proste.
- Ej, ale ten, ja mam przecież różdżkę niewidzialności? - Mirelinda błysnęła ząbkami.
- No to można się łatwiej podkraść - powiedział Gabriel - a potem zniknąć z łupem.
- Możesz zrobić więcej z nas niewidzialnymi? To może wszyscy pójdziemy zamiast tak tu bezczynnie siedzieć? - zainteresował się Kargar.
- Jasne, że mogę - Cycata Zaklinaczka mrugnęła z uśmieszkiem do wojaka.
- To jest pomysł - przytaknął paladyn - Bharrig. Poczęstujesz przed tym mnie i Agamemnona korową skórą skoro idziemy grupą?
- Dobrze - rzekł Bharrig.

Po czym wyśpiewał zaklęcie korowej skóry na gryfa i Paladyna. Druid był gotów.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online