Zazwyczaj gdy dochodzi do strzelaniny oznacza to, że czas na negocjacje się już skończył i żadna ze stron raczej nie będzie już przebierać w środkach. Jednak atak psioniczny... To już była ostateczność. Ostateczna desperacja lub determinacja. Burton nie mógł tylko posklejać faktów komu i dlaczego aż tak bardzo na tym wszystkim zależało. Być może po prostu przypadkiem znaleźli się w niewłaściwym miejscu i czasie. Jednak on przecież nie wierzył w przypadki.
Jego szkolenie bojowe w wojsku obejmowało również szkolenie z użyciem ataków psionicznych. Chociaż nie wymyślono jeszcze skutecznej metody no przeciwstawienie się im jednak zupełnie inaczej zachowywały się organizmy, który nigdy wcześniej się jeszcze z czymś takim nie spotkały, a zupełnie inaczej takie, które były im już poddane i to nie jednokrotnie chociaż w warunkach kontrolowanych.
Burton czuł się jak przeżyty i wypluty jednak dość szybko dochodził do siebie. Stare wojskowe zwyczaje szybko doszły do głosu. Odnalazł swoją strzelbę, sprawdził stan broni po czym nawykiem z wojska zaczął po kolei sprawdzać stan osobowy swojej drużyny. Wyglądało na to, że wszyscy ucierpieli w wyniku ataku psionicznego jednak już zaczynali działać w miarę normalnie.
Pozwolił towarzyszom działać podczas gdy on sam uważnie obserwował wszystko dookoła. Zabezpieczał w ten sposób perymetr tak jak mu to wpojono w wyniku ćwiczeń. Był gotów zareagować na każde zagrożenie, które mogłoby się pojawić pozostawiając w ten sposób względną swobodę działania pozostałym.