Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2022, 19:45   #3
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Dios te salve Maria, llena eres de gracia, el Senor es contigo, bendita tu eres entre todasl as mujeres y bendito es el fruto de tu vientre Jesus Santa Maria, madre de Dios, ruega por nosotros pecadores ahora y en la hora de nuestar muerte

Ksiądz Miguel Salinas siedział zgarbiony przy stole, kołysząc się w krześle i mamrocząc pod nosem modlitwę. Modlił w tylu intencjach, że zabrakłoby paciorków na różańcu, który właśnie odmawiał. Błagał Boga o opamiętanie dla El Presidente, o to by ludzie zgromadzeni przy stole bezpiecznie wrócili do swoich rodzin. Głównie jednak modlił się za samego siebie. Bo jeśli wierzyć temu co o nim mówili, był potworem, drapieżnikiem alfa i mordercą. Esencją zła. Urodził się jako Daniel Luna i przez lata łamał piąte przykazanie dbając o interesy narkotykowego kartelu. Wierzył, że boskie miłosierdzie ma nieskończoną moc, ale jeśli to prawda, jeśli naprawdę był człowiekiem, za którego go uważano, nie miał wątpliwości, że pewnych rzeczy się nie wybacza. Hitler grzejący się w blasku bożej chwały obok zagazowanych w obozach koncentracyjnych ludzi to pojęcie zbyt abstrakcyjne. Niektórzy po prostu nie zasługiwali na drugą szansę. Gdyby Miguel nie był księdzem katolickich sam by pewnie wymierzył sobie sprawiedliwość, ale samobójstwo to grzech śmiertelny.
Po prostu przyznaj tchórzu, że się boisz śmierci
Ta myśl opadła na niego jak całun, ksiądz zbladł i przerwał odmawianie kolejnej zdrowaśki.
- Jestem gotowy na spotkanie z Panem – wyszeptał próbując przekonać sam siebie, że to prawda.
Jeśli umrzesz, nigdy nie naprawisz swoich błędów.
- Jakich błędów? To nie byłem ja – oczy Miguela się zaszkliły. Nawet jeśli kiedyś nazywał się Daniel Luna i był sicario, teraz w jego ciele żył zupełnie inny człowiek. Gotowy nieść pomoc i otuchę. Prawdziwy pasterz próbujący naśladować swojego Mistrza, Jezusa Chrystusa.
Przed tobą siedzą takie same kreatury jak ty. To Naganiacze. Modlitwy ich nie powstrzymają przed ćwiartowaniem ludzi. Powstrzymać ich możesz ty. Zabijanie to jak jazda na rowerze. Tego się nie zapomina.
Ksiądz zobaczył, że niektórzy mu się przyglądają, więc nic już nie odpowiedział, nie chciał wyjść na wariata. Głos miał jednak rację. Nawet jeśli nie pamiętał Daniela Luny, czasem wydarzały się rzeczy dziwne i niezrozumiałe. Gdy pierwszy raz jeden z parafian dał mu pistolet do ręki, Miguel przeładował ją w dwie sekundy. A potem trafił w każdą z dziesięciu puszek.
Musisz zdobyć nad nimi przewagę. Po pierwsze zgól te kudły na głowie, żeby przeciwnik w trakcie walki wręcz…
Kapłan głośno odchrząknął próbując zagłuszyć coraz bardziej natarczywy, głośniejszy głos w głowie. Widząc, że zwrócił na siebie uwagę, uśmiechnął się blado.
- Szczęść Boże wszystkim. Miło mi was wszystkich poznać. Niech Bóg pobłogosławi te pokarmy. Smacznego.
Po chwili Miguel dołączył do ostatniej wieczerzy, zapychając skurczony żołądek jedzeniem.
Głos dalej szeptał. Podpowiadał.
 

Ostatnio edytowane przez Arthur Fleck : 08-07-2022 o 21:03.
Arthur Fleck jest offline