Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2022, 09:10   #34
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Jeśli chodzi o konflikty między graczami (a takie wydaje mi się było pierwotne meritum tematu), to zdecydowanie nie powinni tacy ze sobą grać. Naprawdę raz na rok trafi się, że przy stole takie osoby będą umiały odłożyć na bok swoje prywatne niesnaski. Dlatego lepiej nie ryzykować. Bo potem zbyt często okazuje się, że jeden gracz jest bardziej zainteresowany robieniem drugiemu na złość (ze wzajemnością), niż samą sesją.

Co do PvP w grze (w sensie poważnego otwartego konfliktu/walki między BG), to jeśli dla jakiegoś MG ryzyko czegoś takiego jest problematyczne, to niech go zakaże i po problemie. Ja tak robię Ew. można zezwolić nań jedynie pod warunkiem obopólnego consentu.

Tak naprawdę PvP niezbędne może być wyłącznie w sesjach niedrużynowych, nastawionych na przetrwanie za wszelką cenę itp. Zatem są to dość wyjątkowe i specyficzne sytuacje, aczkolwiek nawet wtedy jest ryzyko kwasu. Dlatego raczej bym takiej nie tknęła, o ile nie miałabym absolutnej pewności, że gram z samymi dojrzałymi ludźmi.

Warto też wspomnieć, by uważać na średnio rozgarniętych cwaniaczków od "ja tylko odgrywam postać!". Jeśli ktoś tworzy bohatera, który psuje atmosferę przy stole i poprzez swoje zachowanie negatywnie wpływa na rozgrywkę, to ponosi za to pełną odpowiedzialność, przez co powinien pożegnać się z postacią lub grą w ogóle.

Z kolei co do różnych antypatii, małych konfliktów, sprzeczek, docinek itp. między BG to jestem jak najbardziej za. Wprowadzają ciekawą dynamikę do gry, dodają jej też nieco pikanterii, a niekiedy nawet humoru. Sama nie tak rzadko tworzę BG, którzy wywołują różne, nieraz skrajne emocje i/lub skłaniają do pewnych refleksji drużynę/graczy. Według mnie to nawet pożądane by były przynajmniej jakieś mniejsze tarcia w ekipie, gdy mówimy np. o grupie składającej z losowych poszukiwaczy przygód o różnych temperamentach i charakterach (zwłaszcza gdy nie łączy ich żaden większy wspólny cel poza wykonywaniem płatnych zleceń). W końcu z natury, która pchnęła ich do uprawiania danej profesji, cechują się pewną dozą ekscentryczności. Zawód bardzo wysokiego ryzyka raczej nie przyciąga całkiem normalnych, zachowawczych i spokojnych ludzi.

Co do tzw. immersji to jest ona jak najbardziej pożądana. Zwłaszcza w sesjach horrorowych. Jak dla mnie to jest nawet najważniejsza. I nie chodzi tylko o warstwę doznań, ale też to, że wtedy ogólnie lepiej się gra (w sensie odgrywania, ale i zaangażowania w sesję). Podstawą eskapizmu, który jest celem obcowania z kulturą tego typu, jest właśnie oderwanie się od rzeczywistości (i zgadzam się z Tolkienem, że nie ma w tym zupełnie nic złego). Najlepsze i najbardziej niezapomniane kampanie/scenariusze to właśnie te, gdzie mamy drużynę żywych BG i żywych NPC, gdzie ludzie podejmują decyzje, które mają według nich znaczenie, a fikcyjny świat na to adekwatnie reaguje. Zupełnie inny odbiór ma scena gdy gracz, któremu zależy na swojej postaci i zainwestował w nią sporo emocji oraz czasu, bohatersko poświęca ją dla dobra drużyny. A inny gdy pozwala uśmiercić zwykłego pionka, by gra dla reszty ekipy mogła iść dalej, bo i tak na następnym postoju dołączy swojego kolejnego.

Jednak immersja powinna mieć pewne ścisłe granice, by nie zamieniła się w toksyczny bleed. Niestety nie można się w niej zatracić.
Cytat:
Bleed is experienced by a player when her thoghts and feelings are influenced by those of her character, or vice versa. With increasing bleed, the border between player and character becomes more and more transparent. It makes sense to think of the degree of bleed as a measure of how separated different levels of play (actual/inner/meta) are.
Nigdy nic z sesji nie powinno przeciekać do reala w formie nieironicznej. Bo akurat wyniesienie poza grę konfliktu między BG/frakcjami w formie akceptowalnego żartu jest według mnie całkiem spoko.

Ogólnie zauważyłam, że najczęściej toksyczny bleed jest udziałem osób, które grają self-insertami, albo postaciami, które są bardzo do nich podobne (przynajmniej w ich wyobrażeniu), czy też takimi, do jakich przynajmniej po części wewnętrznie aspirują (ich idol lub wymarzone, idealne Ja). Najlepiej jakby wtedy próbowały grać postaciami odmiennymi od siebie, skoro mają problem z zachowaniem granicy między grą a realem (szczególnie w toksycznym sensie). Zwłaszcza że można wtedy przyjąć inny punkt widzenia i nauczyć się co nieco.

TL;DR: konflikty graczy złe, BG w sumie dobre, ale wszystko z umiarem i rozsądkiem
 
__________________
„Everything that lives is designed to end. We are perpetually trapped in a never-ending spiral of life and death. Is this a curse? Or some kind of punishment? I often think about the god who blessed us with this cryptic puzzle... and wonder if we'll ever get the chance to kill him”.
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem