Jackson rozejrzał się po sali.
- O kurwa... - tylko tyle powiedział, gdy wreszcie dotarło do niego, że nie jest ich 4 ale kilka razy więcej. Do tej pory brał większość z tych ludzi za jakąś publiczność, sztuczny tłok. Kolejny niesmaczny żart el presidente. Niestety. To także byli skazańcy, uczestnicy jutrzejszego polowania. Były wśród nich również kobiety, jedna nawet wyglądała na dziecko. Carter miał na sumieniu kilka kobiet, generalnie takich które za dużo wiedziały. Nigdy nie zabił jednak dziecka. Miał nadzieję, że jutro też nie będzie musiał. Oby wcześniej sprzątnął ją kto inny.