9 sierpnia 2050, Stróżówka w ruinach elektrowni
Leśny nie myślał zbyt długo zanim przystał na propozycję Hectora. Już po chwili nowojorczycy ruszyli w kierunku stróżówki. JD nasłuchiwał, ale nic nie wskazywało na to, że mieli zostać przez cokolwiek zaskoczeni. Okna nosiły liczne znamiona swojego wieku, a środek budynku straszył medyka brakiem sterylności i wymarłą cywilizacją pszczół.
-
Ja pamiętam, że zapewniony miał być transport, co się zgadza. Robota miała trwać dwa dni, ale z enigmatycznym "mniej więcej" i dodatkowym "aż się skończy" co daje nam termin od dnia do kilku lat. - westchnął medyk. -
Tak przynajmniej wyglądało to słownie. Na kontrakcie natomiast mamy dwa dni pracy, ale umowa dotyczy "konkretnej roboty" czyli rozbiórki podkładów. - JD podrapał się po głowie. -
Niestety, ale wygląda na to, że papier też nie jest po naszej stronie. Ja też myślałem, że położenie torów jest ekipie znane i zajmujemy się samą rozbiórką, bez roboty zwiadowczej i całej otoczki. Jeżeli kogoś mamy tutaj winić to raczej rycerzy a nie Billa czy Leśnego. Podejrzewam, że oni nie znają szczegółów naszego zatrudnienia.
John - podobnie jak Garcia - rozglądał się za czymkolwiek przydatnym. Pokaźne biurko i widoczne szafki były na tyle oczywistym i łatwo dostępnym miejscem, że medyk nie liczył na cenne znalezisko. JD musiał rozejrzeć się dokładniej w czym mogła pomóc mu latarka, którą wydobył z kieszeni kurtki. Po chwili zaczął się siłować z klapką na akumulator, który aż do leżakował w innej kieszeni kurtki. W końcu latarka trafiła na głowę Davisa, a ten włączył pierwszy z trybów latarki pozwalający świecić jej z pełną mocą.
-
Mi też nie w smak sposób w jaki rycerz nam wmanewrował, ale obawiam się, że na wszelkie asekuracje z naszej strony może być za późno. - strumień światła z latarki przeszedł powoli po ścianach w poszukiwaniu szafek, które mogły umknąć oczom zwyczajnego penetratora ruin. -
Osobiście mam nadzieję, że znajdziemy te tory lada chwila, a podkładów zdatnych do ponownego wykorzystania nie będzie więcej niż damy radę w te 2 dni wydobyć. Wiem, wiem. Mój optymizm bardziej pasuje do Vegas, ale ty też nie wyglądasz na typa nucącego rytmy Collinsowców w trakcie oddawania moczu... - JD starał się zażartować chociaż wiedział, że w słowach Hectora było sporo ciężkiej do przełknięcia prawdy.