Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2022, 21:10   #28
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Po objeździe farmy Buck uznał, że nie jest tak źle, jak się spodziewał. Choć z drugiej strony, jeśli to miejsce miałoby zostać faktycznie jakąś kwaterą dla większości najemników, należało wprowadzić sporo zmian. Rzecz jasna nie chodziło o zamianę atrakcji dla turystów w ufortyfikowaną warownie. To nie miałoby sensu, zwracało uwagę a sam obiekt raczej nie miał, aż takiej wartości strategicznej. Kaziński myślał raczej o zabezpieczeniach mających na celu uprzedzić zakwaterowanych tam najemników i partyzantów o zbliżającym się zagrożeniu, np. policji lub wojska. Ot, parę czujek w okolicach dróg dojazdowych, w odległości umożliwianej danie czasu na ewakuacje, po otrzymaniu ostrzeżenia. Do tego plan ewakuacji, wraz z przygotowaniem transportu dostępnego dla wszystkich… Buck uśmiechnął się do swoich myśli, widząc oczami wyobraźni odjeżdżający ku zachodzącemu słońcu oddział kawalerii A.I.M….

Do tego dochodził jeszcze Cantano. Ostatecznie nie mieli okazji sprawdzić jak wygląda jego ochrona, zarówno ta fizyczna, jak i kontrwywiadowcza, ale trzeba będzie wrócić do tego tematu na planowanym spotkaniu. Eliminacje przywódcy, jest jednym z lepszych sposób na walkę z partyzantką. Czasami może nawet zniszczyć cały ruch czy organizacje. Buck nie miał zamiaru sobie na to pozwolić.


- Okolica wygląda na taka, jakiej potrzebujemy. Środa, 6 rano wszyscy mają być na miejscu. - odpowiedział Carli i Dimitrowi - Wszyscy poza Wami. Dimitri, Ty nadal obsługujesz naszych przylatujących ludzi. Nie chce aby cokolwiek zakłócało przerzut. Carla, dla Ciebie będę miał inne zadanie. Wykonaj to co potrzeba, dla zorganizowania naszego małego obozu w środę a potem przyjedź do nas. Przydzielam Cię do Ikebany. Porozmawiamy o tym we trójkę jak tylko ona przyleci i się zamelduje na ranczo. -
Buck czekał na ewentualne pytania, a po ich rozpatrzeniu, oczekiwał, ze lokalni członkowie ruchu oporu zajmą się swoim sprawami, zostawiając najemników samych. Gdy to już się stało, przedstawiał pozostałą część swoich planów, nie przeznaczoną dla uszu lokalsów.

- Dobra Panie i Panowe, czas zabrać się za prawdziwą robotę. Cantano opowie nam w sobotę o tym co myśli, że ma i co chce z tym zrobić. Zwołałem ten mały obóz harcerski, żebyśmy wiedzieli co faktycznie ma i co rzeczywiście można z tym zrobić. Na teraz i ewentualnie, co można z tego ulepić. Do tej pory o wszystkim czytaliśmy lub ktoś nam opowiadał. Teraz czas to zmienić.
- Nasz gospodarz nie zadziwił się, że tak szybko musi się czymś wykazać. Pewnie jakby miał więcej czasu, efekty byłyby lepsze a cała akcja przeprowadzona bezpieczniej. -

Mi, mimo, że niedawno wróciła z ich „końskiej” eskapady wyglądała świeżo i kwitnąco. Buck dla odmiany miał wrażenie, że dupa będzie go boleć przez tydzień a śmierdzieć koniem przestanie tylko parę dni później.
- Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Poza tym, chce ocenić nie tylko jakość rekruta, ale też jak to jest tu na ten moment zorganizowane i na ile poważnie oni wszyscy do tego podchodzą. Ot, na przykład jak zorganizują przerzut, czy będą na czas, czy już na miejscu wystawią straże, jak poradzą sobie ze zorganizowaniem obozu, zresztą sama wiesz o czym mówię. -
- Dlaczego ma wrażenie, że znów coś wymyśliłeś i to pewnie coś jak z tym bieda gangsterem jeszcze na Grenadze. -
Storm włączył się do rozmowy
- Znamy się raptem kilka tygodni a Ty już mnie tak dobrze znasz. - Buck uśmiechnął się jowialnie do Nepalczyka, na co ten zagregował tylko nieładnym grymasem
- Frog pamiętasz szkolenie z SBS? Nie te, jak zaczęliście bawić się w małe syrenki, tylko te pierwsze, mające odsiać tych co mają do tego za słabe płetwy? -
- Codzienne staram się zapomnieć… -
Buck zaśmiał się głośno, słysząc odpowiedz Brytyjczyka. W sumie to mu się nie dziwił. Dziś chyba tez nie chciałby czegoś takiego przechodzić. Pomijać fakt, czy wódę dały rade go zaliczyć…
- Nie smuć się. Teraz będziesz miał okazje być po drugiej stronie. Nie kazałem im przejeżdżać z bronią, bo tak jest bezpieczniej, ale tak naprawdę nie będzie nam potrzebna. Żeby sprawdzić, czy są faktycznie zmotywowani dal sprawy, te dwa dni spokojnie wystarczą. Ale zanim się za to weźmiemy, pozwolimy się im wykazać i jeśli nie zrobią na nas wrażania, to damy im to odczuć.
- Ja pierd…
- Mi, Frog, Storm i Kay. Wyruszycie wcześniej, zbadacie teren, zamaskujcie się i poczekacie na naszych podopiecznych. Obserwujcie jak im idzie zabawa w partyzantów. Jeśli nie zabezpieczą obozu, nie wystawią czujek, straży i ogólnie podejdą do tego jak do sjesty, zrobimy im głośną pobudkę. Zabierzcie łączność, bądźcie w kontakcie ze sobą i z nami. Mi dowodzisz. Jeśli uznasz, że ktoś z dostępnych ludzi jest Ci potrzebny, możesz go wykorzystać. Wszystkich poza Ikebaną i Carlą. Zaznajomcie się z mapą, z możliwymi trasami, którymi będą przybywać ludzie Cantano, na miejscu wybierzcie punkty obserwacyjne, dogodne do zwiadu i zamaskowania. I bądźcie tam na tyle wcześnie, żeby być pierwsi. Zresztą wiesz jak to się robi.
Ja z resztą naszych pojawię się około czwartej rano w zasięgu komunikacji i na podstawie tego co zaobserwujecie uzgodnimy formę naszego przybycia. Zabierzcie łączność, lornetki i noktowizory. I broń. -
Frog uniósł pytająco brew.
- Zrobimy im wystrzałowe powitanie. -
 
malahaj jest offline