Stróżówka elektrowni pod Blairsville
Hector wyłożył wszystkie znalezione w budyneczku przedmioty na blat jednego ze stolików, zajrzał do wnętrza apteczki pogwizdując znacząco, przewertował na szybko oba notesy.
- Wszystko pasuje do mojego wyobrażenia, John - powiedział monter przesuwając otwartą apteczkę w stronę Davisa - Tutaj prawie nikt nie zaglądał od czasów wojny. Leśny i Bill mogą pozować na przewodników, ale nic nie wiedzą o tym miejscu, inaczej już dawno sami znaleźliby ten plan obiektu. Popatrz tutaj, tu biegną tory. Bez mapy moglibyśmy się i pół dnia kręcić, zanim weszlibyśmy na właściwe miejsce.
Garcia poprawił uciskający mu bark pasek karabinu i zaczął rozdzielać znalezione skarby na dwie części, co chwila zerkając przy tym na zewnątrz popękanego okna.
- Mniejsza z komputerami, jeśli ktoś zostawił tu pełną apteczkę, to mógł olać kupę innych drogich fantów. Obejrzyj mapę razem ze mną, żeby zapamiętać jak najwięcej detali, bo po dobroci jej nie oddam, ale może być tak, że te patałachy się uprą, że ją chcą dla miejscowego rycerstwa.
Nowojorczyk podszedł do wybitego okna, wychylił się przez nie rozglądając się wokół bacznie, bo nie chciał być przypadkiem podsłuchany przez wracających z jakiegoś powodu pieszo lokalsów.
- Ta kamera na słupie ogrodzenia to dodatkowy dowód, że tutaj pod trawą i gruzem może leżeć prawdziwy majątek. Wiem, że śpieszy ci się w dalszą drogę, ale przemyśl proszę pozostanie w Blairsville dwa albo trzy dni dłużej. We dwóch byłoby nam łatwiej, podzielimy się sprawiedliwie, a ja nie chcę odstępować znaleźnego tym ćwokom od szeryfa.