18-07-2022, 17:46
|
#38 |
| Kurz bitewny opadł w końcu, wraz z agresorami którzy wtargnęli do "Węzła". Miejscami zalegały trupy potraktowane ostrą amunicją kinetyczną lub wiązkami laserowymi na wyższych częstotliwościach, ale nie brakowało i jeńców. Tych było już o wiele mniej, bo Familia nie miała w zwyczaju traktować swoich wrogów łagodnie, preferując rozwiązania definitywne i budujące reputację silnej organizacji, ale taktyczny rozkaz Amandy ukrócił te tendencje. Latynoska widać pozycji prawej ręki Papy nie piastowała z przypadku i doskonale wiedziała, kiedy grać na ostro, a kiedy taktycznie.
Ludzie Colombo wnet zaczęli zabezpieczać lokal i obstawiać perymetr, wylegając zza swoich prowizorycznych osłon i barykad. Część zniknęła na zewnątrz, zapewne w ramach prędkiego patrolu; część z kolei wzięła się za ściągania trupów na jedną kupę, a garść - pod czujnym okiem Amandy - zaczęła skuwać nieprzytomnych Semuzteków. Tego szafującego jeszcze niedawno psioniką zostawili w rękach Yvette i Ladry, widząc że kobiety już wzięły go w obroty. Zaaplikowany profesjonalne bloker neuroprzekaźników powinien zdać próbę, więc na sygnał Rihi'Narijki Meyers przyłożyła inokulator do błękitnej skóry i zalała organizm mężczyzny mieszanką stymulantów.
Semuztek wrócił do przytomności powoli i stopniowo, z cichym jękiem i jeszcze cichszym westchnięciem. Dalej zamroczony wierzgnął jednak, gdy uświadomił sobie swoją pozycję, ale widząc wymierzony w niego blaster - który na tak bliski zasięg był śmiertelny nawet na niskich częstotliwościach wiązek - zamarł w miejscu.
- Czego...
Pytanie ugrzęzło mu w gardle, gdy palce Ladry spoczęły na jego skroniach, a jej świadomość wdarła się mu do głowy sondą mentalną. To uczucie nigdy nie było przyjemne, dla żadnej ze stron. Ocean umysłów i eteryczny wymiar psionicznych energii były lepkie, zimne i tak obce, ale bledły przy wewnętrznych sanktuariach świadomości istot rozumnych, które intensywnością przypominały eksplodujące pole minowe, z minami zastąpionymi supernowymi. Z zewnątrz, z perspektywy Yvette chociażby, to spotkanie bardzo bliskiego stopnia objawiało się jedynie ściągniętymi i drgającymi mięśniami twarzy, ale złączone świadomości reagowały już zgoła inaczej. Wiły się i zbijały, mgliste obrazy gnały przed oczami.
Semuztek, nawet otumaniony przez bloker, stawił opór. Wbrew powszechnej opinii wydzieranie myśli i wspomnień z umysłu nie było pod żadnym względem łatwe, proste czy lekkie. Wymagało wiele - zdolności, odporności i siły woli. Ladra przedarła się przez początkowe, naturalne bariery organizmu, ale trzymany przezeń Rihi'Narijczyk nie był z pierwszej łapanki. Nicnieznaczące wspomnienia zalały świadomość kobiety, zacierając ścieżkę w umysłowe głębiny. Jeden tylko obraz, który skrystalizował się na krótką chwilę, przedstawiający mieszankę przedstawicieli różnych ras w barwach Semuzteków w rozświetlonym pomieszczeniu, zdawał się jakoś łączyć z napadem na "Węzeł", ale impuls bólu jaki przeszył Ladrę zmusił ją do wycofania się z psioniczego galimiatasu. Sala główna "Węzła" ponownie pojawiła się przed jej oczami.
Semuztek, wsparty już na łokciach w pozycji na wpół siedzącej, na wpół leżącej, wykrzywił usta w ponurym uśmiechu i splunął w bok.
- Za wysokie progi, lalka - wyharczał.
A gdzieś z góry właśnie staczał się Colombo, ze starym dobrym obrzynem w grubych dłoniach.
|
| |