Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2022, 22:30   #199
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Domostowo Victora, ranek 21 shnyk-ranu

Niektórzy mnisi uważają, że dobre uczynki odbijają się w losie czyniących je, Imperatorzy na szczytach swych podniebnych pałaców drwią z tych nauk, czczą nad wszystko mocną pięść. Bhurrek zgodziłby się raczej z drugą opcją, całe życie podążał za głosem pięści, niemniej mała chwila zawahania, gest który uczynił w kierunku cherlawego Elfa, spowodowała, że opóźnił swój atak na Victora, opóźnił tym bardziej kiedy czułe uszy zaatakował świdrujący dźwięk, nie tak dotkliwy jak wcześniej, a i już znany. Zamiast runąć na wprost przez mizerny stolik uskoczył w bok nieustannie wywijając stalowym buzdyganem. Mężczyzna przed nim niespodziewanie sprawnie kopnął w kierunku Gnolla stolik czyniąc z niego zasłonę i odskoczył w stronę namiotu podrywając ze stojaka halabardę. Tarcza i dzieląca jeszcze chwile temu przestrzeń z halabardą partyzana upadły głucho na szary piasek.

Kwiat maczugi Bhurrka rozłupał w powietrzu mizerny mebel, posyłając lezące na nim przedmioty we wszystkie strony, wtedy barbarzyńca zrozumiał, że tam gdzie zamierzał się znaleźć srożył się ostry szpikulec halabardy.

Allen szturchany przez towarzyszy wyrwał się z odrętwienia i na czworakach zbierał rozsypane pergaminy. Wszystkie trzy, w tym i ten z potężnym czarem. Krwawiąc z ust i nosa oparł się o palmę i rozwinął manuskrypt.

Dźwięk był jak nieudolne gwizdniecie, świszczący, głuchy, nie roztrząsał umaskowiony żebrak. Wciąż uniesiony na smoczej mocy szybko rozpoznał potrzebne do fortelu przedmioty. Obserwujący wszystko na trzech płaszczyznach, przysiągłby nawet, że rozwiązanie przyszło do niego samo. Przedmiot udający książkę padł nieopodal dużego magicznego dzbana, zapieczętowanego znakami tajemnymi. Milcarr bez chwili wahania otworzył naczynie i wcisnął tam pseudo książeczkę, niezwłocznie zamknął.

Halucynacja zniknęła. Kropla krwi zwisła z nosa oniemiałego Elfa, ciągnęła się jak czerwony glut, by zatrzymać się nad magicznym pergaminem. Nieśmiała uciekinierka z ciepłego pałacu życia. Gnoll z zaskoczeniem mierzył przeciwnika grożącego mu sztalugą malarską. Węszymorda nabrał podejrzliwości do niezwykle sprawnego gołoskórego. Owa czujność uchroniła go kiedy Victor cisnął w niego sztalugą, stalowa głowa z liśćmi zamieniła ją w drzazgi, był wszak fortel pod słabością, bo gospodarz zdołał przezbroić się w miecz podjęty z haków na ścianie.

Wystawił w przód długie ostrze. Choć twarz wyrażała nie tylko zdumienie, co oszołomienie, a nawet splatanie, to oręż trzymał pewnie po żołniersku.

- Co tu robicie?! - zaczął w wzburzeniu - Dlaczego przerwaliście podróż? - już spokojniej, ale wciąż w pozycji bojowej - Przecież. - zawahał się - ..przecież to niemożliwe... - wodził wzrokiem i zatrzymał się na zamaskowanym żebraku - Co tam trzymasz? Uważaj nie na twoje moce to - ostrzegł

Po zabiegach Milcarra wydaje się, że halucynacja zniknęła. Uznaję, że półork ma jedna wolna udana akcję. dzieje się to kiedy wszyscy dochodzą do siebie, a Victor nawet się przezbraja i przemawia.

Rozumiem, że dzban z pieczęciami jest przy Ślepaku. To dość duże naczynie z wysokiej jakości glinki kaolinowej, koloru kości olifantów, z widocznymi pęknięciami politury, zdobione wizerunkami żywiołów. Wieko oprócz znaków miało uszczelnienie z miękkiego drewna o zapachu letniej suszy.
Amfora ma jakieś dwa łokcie wysokości, pół łokcia u podstawy i jeden w najszerszym punkcie w około trzeciej z pięciu części wysokości, ku zamknięciu znów się zwęża.

Nie krępujcie się, piszcie. Odpowiem na każdy post. Dajcie pod postami 3Xk100


 
Nanatar jest offline