Ksiądz wciąż czaił się w ciemnościach kanału, ze strzelbą wymierzoną w otwór, przez który niedawno zszedł do podziemi. Nasłuchiwał, ale po za szumem spływających ścieków niczego nie usłyszał, żadnych strzałów, wybuchów, krzyków ani wrzasków. Cierpliwie czekał na swoją szansę. Nie zamierzał opuszczać kryjówki, dopóki nie zapadnie zmierzch. Choć wstydził się tych myśli, liczył, że większość nieszczęśników na powierzchni pozabija się między sobą i on nie będzie musiał przelewać niczyjej krwi.
Ostatnio edytowane przez Arthur Fleck : 20-07-2022 o 08:51.