Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2022, 22:55   #30
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Czas: 1998.01.27 wt, ranek; g 20:20
Miejsce: Morze Karaibskie, Margarita Zachodnia; Diaz; rancho Caribe

- Ja wiem, że my tu nie dostaniemy batalionu Rangersów. - odpowiedział rosyjskiemu najemnikowi Buck - Wiem, że trzeba będzie ich wyszkolić, uzbroić, zorganizować i tak dalej. Jak powiedziałeś, po to tu jesteśmy i to nasza robota. Ja chcę tylko zobaczyć na czym teraz stoimy i przed wszystkim jak bardzo oni tego chcą. -

- Wiec co zamierzasz zrobić jak już będziemy na miejscu, oni się zjawią i będzie już po tym twoim „przywitaniu”? -

- Na początek wywiad. Chce się dowiedzieć, co to za jedni czy mają jakieś doświadczenie wojskowe, policyjne lub inne, które może nam się przydać. Potem chce wiedzieć, czy mają już jakieś struktury dowodzenia. Będziemy wiedzieć na czym stoimy. W zależności ilu ich tam będzie, każdemu z nas przydzielimy po kilka osób, żeby poszło sprawnie. Jeśli ktoś ujawni się jako dowódca całości, będę chciał z nim pogadać osobiście.

- Dalej, jak już dowiemy z czym mamy do czynienia, bierzemy się do roboty. Mają być bez broni, więc nie sprawdzimy ich w tym temacie, zresztą coś takiego trzeba będzie lepiej zorganizować. Przez te dwa dni można jednak sprawdzić ich przygotowanie fizyczne, umiejętności terenowe i walkę wręcz.

- Arab ty odpowiadasz za pierwsza cześć. Weźmiesz do pomocy Legionistę, Jumpera i Blanco. Na miejscu zdecydujemy, ile grup i kto z kim idzie. Zrobicie im zaprawę. Porządną zaprawę, taką, żeby poczuli, że to nie zabawa.
- W jeden dzień ich nie wytrenujemy. -
odpowiedział rzeczowo Rosjanin.

- Oczywiście, ale sprawdzimy, którzy z nich mają dość siły woli, aby w to brnąc. To nie jest armia ani więzienie. Jeśli ktoś z nich będzie chciał zrezygnować, bo będzie mu za ciężko biegać po błocku, lepiej niech zrobi to teraz, niż później. Poza tym, to tylko pierwszy z obozów. Jeśli chcemy ich szkolić musimy zorganizować następne, więc można to potraktować jako ich szkolenie wstępne.

- No dobra i co dalej.

- Cossac, JoJo, DD i Kay wezmą ich w teren i zobaczymy, czy znają podstawy, przy okazji może jakieś podchody. Zobaczymy, czy potrafią się odnaleźć, poruszać, zorganizować lub znaleźć schronienie, jedzenie wodę, ogień, wykorzystać teren do własnych celów. Trzeba ustalić, jak jest u nich z faktyczną znajomością okolicy wokół miejsca ich zamieszkania lub tego którym im przydzielono, o ile coś takiego miało miejsce.

- Na koniec walka wręcz. Ja, Mi, Storm, Forg i spora część z nas może tu się wykazać i przetestować naszych partyzantów. Jak będzie potrzeba to Mi i Sara w razie czego zrobią przedszkolnie z pierwszej pomocy.

- No ok, a co z reszta z nas? Dla mnie i kilku innych nie wyznaczyłeś zadania -
do rozmowy włączył się Tercio

- Zdecydujemy na miejscu. Każdy z was ma jakąś specjalizacje. Jeśli na miejscu okaże się, jest ktoś ma podobne doświadczanie, weźmiecie go/ich na stronę i sprawdzicie, ile już umie i czy można go dalej podszkolić w danej dziedzinie. Będziemy potrzebować specjalistów. Oprócz tego będą potrzebował ludzi do obstawienia i zabezpieczenia obozu. Profesjonalnie, z stanowiskami obserwacyjnymi, strażnikami, przygotowanymi planami i drogami ewakuacji, w razie pojawienia się kłopotów. My i tylko My, mamy prawo tam kogoś zaskakiwać. Znajdzie się zajęcie dla każdego. W końcu nie wiemy, ile ich będzie…

Czas: 1998.01.28 śr, ranek; g 06:20
Miejsce: Morze Karaibskie, Margarita Zachodnia; płw. Arenitas; okolice obozu

- Dwudziestu ludzi… -

Buck musiał przyznać, że jednak był rozczarowany. Fakt, wysłali kogoś przodem, aby sprawdził teren, choć nie wykrył obserwujących go ludzi a teraz zaczęli się jakoś organizować, ale nie o to jak się do tego zabrali chodziło. Arab miał racje i Kazinski nie spodziewał profesjonalnego wojska. Mimo wszystko liczył, że będzie ich więcej. Wychodziło na to, że albo Cantano nie potraktował jego prośby należycie poważnie, albo nie był wstanie nic więcej zorganizować w takim czasie. Względnie, że jego lokalne struktury nie bardzo przejmowały się jego „rozkazami”. Każda z tych okoliczności była rozczarowująca.

- Wygląda na to, że szkolących może być nie wiele mniej niż szkolonych…
- To co robimy?
- Tweety umiesz odpalić auto bez kluczyka?
- Przepraszam, to było pytanie?
- Wybacz. Ty, DD, JoJo i Storm idziecie na ten parking i zaopiekujcie się osobówką i furgonetką. Razem z naszymi dwoma, to da nam cztery samochody. Dalej plan jest taki…


*****


Zebrani na dnie dolinki ludzie byli jeszcze w trakcie rozkładania obozu, kiedy wszystko się zaczęło. Na szczyty okolicznych wzgórz nagle wjechały samochody, oświetlają z góry teren obozu długimi, przeciwmgielnymi światłami. Ostre reflektory nie pozwalały dokładniej przyjrzeć się pojazdom, ale wszyscy zobaczyli ludzi stojących mniej więcej w równych odstępach na szczytach wzniesień. Pojawili się jednocześnie, zupełnie znikąd. Bez trudu można było rozpoznać, że wszyscy byli uzbrojeni…

- Wy tam na dole! Ręce za głowę i na ziemie! -

Polecenie wydano po hiszpańsku, ale z obcym akcentem. Uzbrojeni ludzie zaczęli schodzić dół zbocza, ale samochody trzymały się z tyłu, oświetlając teren zza ich placów, co nadal uniemożliwiało przyjrzenie się napastnikom.

- Na ziemie z rękami za głową! Już! -

Tym razem słowa były poparte szybką serią z karabinu maszynowego, co nie pozostawiało wiele do interpretacji. Napastnicy zbliżali się szybko, w zorganizowany sposób, nie dając szans nikomu na ucieczkę. Rozmokła ziemia, był zimna i nieprzyjemna w kontakcie, ale nie pozostawiono im wyboru. Pozycja nie była najwygodniejsza do obserwacji, ale po kilku chwilach dało się lepiej przyjrzeć, zbliżającej się do obozowiczów grupie. Z całą pewnością większość z nich nie pochodziła z okolicy. Do przodu wysforował się wielkolud z łysą czaszką i karabinem w dłoniach.

- Nie żyjecie. Wszyscy. Gratulacje. Miło was poznać, nawet pomimo tego, że wszyscy jesteście martwi. Teraz możecie już wstać i powiedzieć mi, kto dowodzi tą bandą truposzy. -
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 24-07-2022 o 23:00.
malahaj jest offline