Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2022, 17:18   #13
Nuada
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację

____
-3.0

Na każdej imprezie nadchodzi taki moment, że większość gości udaje się do domu
Garstka, która została jest tak bardzo skupiona na sobie, że w ogóle tego nie dostrzega. Dopiero nagle przychodzi ten moment olśnienia. O! Zostaliśmy tylko my. I wtedy świat staje na rozdrożu. W jednej linii czasu impreza definitywnie się kończy i wszyscy rozchodzą się do domów. W innej z kolei następuje niepisane porozumienie, że atmosfera jest tak dobra, że szkoda ją w tym momencie psuć. W tym drugim przypadku często rodzą się długoletnie znajomości i przyjaźnie.

Lśniący, którzy jako ostatni pozostali w wypożyczalni, jakby podskórnie czuli, że oto ten moment jest czymś przełomowym w ich życiu. Ba, nawet więcej, bo i być może w życiu całego miasta.

Słowa płynęły, a wraz z nimi pojawiały się kolejne puzzle, tropy i informacje. Nikt nie wypowiedział tego na głos. Nikt nie wydał polecenia, ani nawet wyraźnej sugestii. Wszyscy lśniący wiedzieli, że muszą się tym zająć. Teoretycznie powinni przekazać wszystkie obserwacje i tropy policji, ale nie ulegało żadnej wątpliwości, że nie zostaną one potraktowane z należytą starannością. Dlatego też jeszcze tego wieczoru grupa rozpoczęła wspólne działania.

____
Dave
Shatter Street, to wyjątkowe miejsce i Dave zdawał sobie z tego doskonale sprawę. Już od dziecka fascynował go ten ciasny zaułek wciśnięty pomiędzy dwie wysokie kamienice. Idealny teren do nieskrępowanej zabawy z dala od ciekawskich oczu dorosłych. Malkovich już dawno wyzbył się młodzieńczej naiwności i twardo stąpał po ziemi. W skrytości ducha, od jakiegoś czasu borykał się z pewną wątpliwością. Trudno było dokładnie nazwać, czy ubrać w słowa to niepokojące uczucie, drażniące swędzenie pod skórą, które powodowało, że świat wokół wydawał się inny niż zazwyczaj. Jakby ktoś zrywał wierzchnią warstwę i pozwalał dostrzec prawdziwą naturę rzeczy.

Ledwo Dave wszedł w pogrążony o tej porze zaułek, a już wiedział, że to dzieje się znowu. Siwe, przeźroczyste smugi snuły się wolno tuż na linii piwnicznych okienek, niczym oślizgłe glizdy. Powietrze pachniało landrynkami i naturalną czystością, jak po uderzeniu pioruna. Dave czuł dreszcze na skórze i czyjąś obecność. Krok za krokiem wchodzi w głąb uliczki. W połowie drogi zatrzymał się i spojrzał w górę. Znał to miejsce od wielu lat i wiedział, że nigdy nie było tu żadnej galerii łączącej dwie sąsiadujące ze sobą kamienice.

Teraz widział ją jednak bardzo dokładnie. Drewniana konstrukcja pokryta blaszanym dachem i prostokątnymi oknami wzdłuż całej długości, spajała dwa budynki niczym most przeciwległe brzegi. Pośrodku galerii Dave dostrzegł dwie postacie, a właściwie tylko ich mroczny zarys. Jedna z nich ćmiła papierosa, którego pomarańczowy żar wyraźnie odcinał się od smolistej postaci.

Malkovich rzucił się biegiem do pobliskich drzwi, obitych blachą. Jako jedyne mogły prowadzić na galerię. Biegnąc po drewnianych schodach, wyłapywał echa odległych rozmów. Nie rozróżniał słów. Jedynie dwa głosy dudniły, gdzieś pomiędzy mglistymi oparami i szparami w zmurszałych cegłach.

Gdy stanął przed obdrapanymi drzwiami z wyblakłą tabliczką, zawahał się na chwile. “Uwaga! Wstęp wzbroniony! Grozi zawaleniem!” - głosił ledwo widoczny napis.
Malokovich chwycił za klamkę i pchnął mocno drzwi. Był gotów na wszystko. Walkę na pięści, unik przed wystrzałem z rewolweru i rzecz jasna pościg.
Nie był gotowy tylko na jedno. Na rozczarowanie, które przyszło wraz z mroźnym podmuchem wiatru i deszczową bryzą, która uderzyła go w twarz, gdy drzwi uchylił się w pełni. Pusta galeria faktycznie wyglądała tak, jakby lada chwila miała się zawalić. Dave po raz kolejny zwątpiłby w swoje władze umysłowe, gdyby nie jeden drobny szczegół. Pośrodku przegniłej galerii, tlił się porzucony niedopałek, a obok niego jakieś niewielkie pudełeczko.

Zuri
Wydawać by się mogło, że nocą ruch u Grubego José będzie mniejszy. Nic z tego. Weekendowe wieczory mieli tam równie pracowite, co środowe popołudnia z promocją na frytki.
José uwijał się przy rozgrzanej niemal do czerwoności blasze i obracał co kilka chwil skwierczące i soczyste burgery. Wokół niego, niczym natrętna much kręciła się Zuri.
- Dziewczyno mówię ci, że to niemożliwe - zapewniał po raz kolejny José - Nawet jeśli ta fura należy do Tony’ego, to nie ma takiej opcji, żeby to on porwał tę dziewczynkę.
- Jesteś pewien? - Zuri nie dawała za wygraną - Wiesz, że ludzie mają swoje różne, mroczne sekrety. Na co dzień przykładny mąż, a nocami hazardzista i pijak. Nie jest tak?
- Zuri, proszę cię. Ja wiem, że to miasto od dawna schodzi na psy, ale nie Tony. Za niego ręczę głową. To nie może być on.
- No dobra, może to nie Tony - Zuri złagodziła ton i jakby dawała za wygraną zgadzają się ze swoim szefem i opiekunem - ale może ktoś mu ukradł tego Cadillaca. Hm…?
- Zuri! - głośno westchnął Gruby José - Przecież…
- Po prostu zadzwoń do niego i zapytaj. Tylko o to cię proszę. Skoro znacie się tyle lat, to na pewno się nie obrazi. Jak się upewnimy, że nie ma on nic z tym wspólnego, to będziemy mogli skreślić jeden trop. Proste nie?
José wytarł dłonie w poplamiony fartuch i głośno wypuścił powietrze, dając tym samym znać, że poległ w tej walce. Upór Zuri sprawił, że mimo później pory postanowił zadzwonić do swojego kumpla i zapytać się o jego beżowego Cadillaca.

Po kilku minutach Gruby José wyszedł z ponurą miną ze swojej szefowskiej kanciapy. Zbliżył się do Zuri i po ojcowsku położył jej swoją potężną dłoń na ramieniu.
- Muszę powiedzieć, że masz nosa dziewczyna. Nosa i doskonałą pamięć. Coś w tym musi być. Tony powiedział mi, że jakieś tydzień temu pożyczył swojego Cadillaca kuzynowi. Problem jednak tylko w tym, że od tamtej pory kuzyn przepadł, jak kamień w wodę.
Zuri niemal zapiszczała z radości, że instynkt jej nie zawiódł. Mieli trop. Prawdziwy ślad, który mógł ich doprowadzić do porywacza Molly. Tysiące pytań cisnęło się jej na usta. Gruby José, jakby to wyczuł i uprzedził ją i rozwiał wszelkie nadzieje na dalsze wskazówki.
- Tony nie ma pojęcia, gdzie jest jego kuzyn. Wie tylko, że od dłuższego czasu miał on problemy z żoną, która wyrzuciła go z domu. Ponoć chodziło o długi, jakich tamten narobił. Z tego, co Tony wie to kuzyn pracował w rzeźni na rogu Piątej i Shambles Street. Może tam będą coś więcej wiedzieć.

Entuzjazm Zuri lekko opadł, ale przecież niemożliwym było, żeby jedna prosta wskazówka doprowadzi do rozwiązania sprawy i uratowania Molly. Śledztwo dopiero się rozpoczynało.

____
- 3.1

Piwnica antykwariatu jawiła się niczym najprawdziwsze smocze leże. Pełno w niej było wszelkiej maści skarbów i nagromadzonych przez lata cudowności. Ściany zdobiły stare, pożółkłe mapy, które wisiały tuż obok kolekcji gitar i afrykańskich masek. Na podłodze, w kartonowych pudłach upchano setki tysięcy płyt winylowych oraz pokrytych kurzem książek. Na środku na wytartym perskim dywanie znajdował się niewielki stolik oraz wysiedziana przez lata kanapa oraz dwa skórzane fotel, które także swoje najlepsze lata miały już dawno za sobą.

Wszyscy Lśniący zebrali się tam, by przy filiżance aromatycznej kawy omówić dalsze plany, a przede wszystkim znalezisko Dave. Niewielkie pudełeczko po zapałkach, leżało na środku stolika, niczym prastary skarb, albo najważniejszy dowód w sprawie.


 

Ostatnio edytowane przez Nuada : 02-08-2022 o 18:15. Powód: chrzciny wujka
Nuada jest offline