Cruz skoczył w kierunku drzew odprowadzany kanonadą słaną na oślep. Przypadł do osmolonej kory pobrużdżonej pociskami i spojrzał wgłąb przez tuman dostrzegł leżącego w rowie mężczyznę strzelającego z wściekle pomarańczowego karabinu. Jednak bez szczęścia. Jemu również odpowiadali ogniem a pociski z grzechotem rykoszetowały od przewróconych do góry dnem taczek. Wtedy podmuch eksplozji wstrząsnął powietrzem…
Gordon aż cofnął się do tyłu ogłuszony hukiem odpalania się rakiety. Dźwięki docierały do niego teraz przytłumione… Ta broń to jakaś pomyłka… Zapłon rakiet odpala się zbyt szybko, zanim opuszczą bezpieczny dystans od wyrzutni. Eksplozja zachwiała ciężarówką. Rozrzuciła znajdujących się tam naganiaczy. W burcie ział teraz spory otwór większość naganiaczy była ranna i ogłuszona… Ciężarówka wytrzymała trafienie… Ale pewno nie wytrzyma kolejnego trafienia.