Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2022, 11:46   #69
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Ariel była słaba. Leki przeciwbólowe jeszcze pogłębiały ten stan. Gdy przestawały działać ból w ranach był niemalże nie do zniesienia. Dlatego zareagowała dopiero gdy usłyszala słowa skierowane w swoja stronę.
- Obudź się córko. Jak się czujesz? - przy jej łóżku stał Inkwizytor w czarno czerwonej zbroi wspomaganej. Brakowału mu tylko hełmu i Justifera. W jego głosie było więcej ciekawości niż troski.

Ariel spojrzała w twarz inkwizytora i wrażenie, że już gorzej być nie może prysło… a pocieszała się tym od dłuższego czasu. Bolało gdy oddychała… jeszcze bardziej gdy nie oddychała… Przypomniała sobie ból od heretyckiej broni… Wtedy nie zwracała na to uwagi niesiona na adrenalinowych skrzydłach. Teraz żałowała każdej odniesionej rany.

Ariel próbowała się podnieść, ale po pierwszej próbie poddała się i wyharczała.

- Ekscelencja wybaczy ale będę leżeć. - Przez moment wahała się jak odpowiedzieć na pytanie inkwizytora, ale doszczętnie ogłupiona bólem zareagowała w sposób naturalny dla siebie - Czuję się chujowo… - Więcej było w głosie frustracji niż ironii… - …Ekscelencjo… - Dodała już nieco bardziej opanowanym tonem, zdając sobie jak zawsze poniewczasie że znowu leci po bandzie…

Pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Nie wyglądasz dobrze. Co się stało? - pytanie było krótkie.

Ariel miała w pierwszej chwili powiedzieć, że się poślizgnęła pod prysznicem, w drugiej, że próbowała popełnić samobójstwo rzucając się na miecze legionistów i niestety sukinsyny umarły zanim dokończyły robotę i że legion schodzi na psy, skoro nie jest w stanie nawet dobić takiej wywłoki jak ona… Ale ostatecznie stwierdziła, że nie ma sił na takie długie złożone zdania i powiedziała:
- Zostałam ranna…
- I z tego co widzę poważnie. Co spowodowało takie okropne rany? - w jego głosie tym razem pojawiło się więcej troski.

- To zależy, o którą dziurę Ekscelencja pyta. - Westchnęła ciężko, ale kontynuowała - Legion… Pieprzone truposze… Co z Payton? - zapytała zdając sobie sprawę, że nie miała kogo o to zapytać po przebudzeniu jeszcze. Była pod jej komendą, pyskata sucz, ale jej żołnierz… Kurwa… Zaklęła w myślach wracając coraz bardziej do świadomości… Moris ją zabije… Obiecała mu oddać oddział w nie gorszym stanie niż go przejęła, a tu taka sieczka… Po cholerę ją ratowali… No chyba, że ten inkwizytor ją pierwszy wykończy… Spojrzała nieco przytomniej w jego stronę, zastanawiając się, w którą stronę to zmierza.

- Nie znam żadnej Payton - mężczyzna powiedział w beznamiętny sposób. Zaraz potem podszedł do niej i położył jej dłoń na czole. Zmarszczył brwi, Ariel poczuła jakby jej krew zapaliła się żywym ogniem. Ręka Inkwizytora był silna i przyciskała ja do łóżka. Trwało to kilka sekund, a ogień jakby się w niej w końcu wypalił. Doe pamiętała jeszcze stalowe oczy wpatrzone w nią i wzrok wwiercający się w jej czaszkę. Gdy mrugnęła zobaczyła poruszającą się płachtę namiotu medycznego, za którą znikał czarno czerwony pancerz.

Hehe… ten suczysyn też nie dał rady mnie dobić… Został tylko Morris… Ariel jak każdy szanujący się żołnierz bardziej od wroga i świętej inkwizycji bała się własnego sierżanta… Ale pora dowiedzieć się czegoś o Payton. Postanowiła zapytać pierwszą przechodzącą osobę.

***

Morris opuszczający namiot Bella minął się z Inkwizytorem w drodze do lazaretu. Odbył krótka rozmowę z majorem Scottem, po czym zatrzymał się przy łóżku Ariel.
- Doe! Rusz dupę do naszego namiotu. Zrobisz sobie przerwę w leżakowaniu. Mamy coś do obgadania.

Ariel z trudem ale podniosła się na łokieć i zdała sobie sprawę, że ból jest do zniesienia. Była cholernie zastana. Stawy się nie chciały ruszać, miała wrażenie, że skrzypią jak zardzewiałe drzwi przy każdym ruchu.

- Sierżancie, co z Paython? - zapytała gdy przestało się jej kręcić w głowie.
- Według mojej wiedzy żyje, ale zabrali ją do szpitala w Torkertown. Scott ocenił że w jego warunkach jest duże ryzyko niepowodzenia - wyjaśnił sierżant.
Ariel zwinęła butelkę wody i pomału ruszyła pociągając drobnymi łykami wodę.
 
Fenrir__ jest offline