Widok Owena sprawił, że ostatecznie wybudził się ze snu. A więc doszli do końca korytarza. Zrobili to i pokonali Brenen. A może to wszystko ostatecznie było tylko snem? Siwy chyba nie do końca chciał wiedzieć.
- Miło cię znowu widzieć - Huw ścisnął prawicę policjanta.
We wstającym świcie wszystko nabierało rzeczywistych, realnych kształtów. Cienie Brenen bladły. Sylwetki grupy majora nabierały ostrzejszych kształtów. Detektyw wstał z trudem, ciągle zaskoczony, że wyszedł ze strzelaniny bez szwanku. A przynajmniej tak się czuł w porównaniu z ranami, które zapamiętał jako znacznie bardziej dotkliwe.
- Chyba nam się udało Gryfith - odparł znużony, jakby wyczerpała go długa podróż na szczyt. - Chyba nam się udało.
Poklepał go jowialnie po ramieniu i podszedł powolnym krokiem do Carmichel. Uśmiechnął się słabo.
- Zrobiłaś to - ruszony nagłym impulsem przytulił ją do siebie. - Naprawdę to zrobiliśmy.
Robin rozejrzała się, oszołomiona, dookoła.
Nie przypuszczała, że uda się jej stamtąd wyjść.. Tym bardziej, że przecież powinna ciągle leżeć w tej sali. Jak to możliwe, że Sparks ja złapała i wyrzuciła? To nie miało sensu, ale ostatnie dni nauczyły kobietę nie przyjmować się takimi drobiazgami.
Czuła uścisk Huva, więc chyba, żyła, prawda?
- Jesteś cały? – odsunęła się na odległość ramion, żeby go obejrzeć.
- Tak. Chyba - Ból postrzału był ciągle żywy, ale teraz wydawał mu się tylko realnym snem. - Tak. W porządku. Nie wiem jak ty, ale ja już mam dość tego miejsca. Muszę sprawdzić co u Paula i chcę wrócić do siebie. Usiąść w knajpie i napić się ale. Jakie masz plany?
To pytanie zastanowiło kobietę. Nie miała planów.. Chciała tylko ozamknąć szczelinę. To był jej cały plan. Ale teraz? Zbladła, bo przypomniała sobie, o czym zapomniała.
- Foxy - powiedziała. - Powinna być.. gdzieś tam. - zatoczyła dłonią koło, a potem zagwizdała.
Huw podążył za wzrokiem dziewczyny, wypatrując czworonoga.
Nie musiała długo czekać. Pies wybiegł do niej skądś z prędkością błyskawicy. To z kolei zdradzało fakt, że ekipa z Maddox też tutaj była, ponieważ suczka ostatnim razem została właśnie tam. Zresztą, to właśnie na górze powinna przebudzić się Carmichell, lecz poprzednie wydarzenia jasno wskazywały, że czas i miejsce okazały się ostatnio względne.
Foxy wskoczyła na swoją panią i zaskomlała. Choć pies był bardzo dobrze ułożony, to teraz trudno było go uspokoić. Toller stanowił wręcz włochaty huragan szczęścia i energii.
Owen obserwował to wszystko jakby z boku. Teraz nawet lekko się uśmiechnął, choć był to bardziej lżejszy grymas, niż objaw realnej satysfakcji. Wyciągnął z zakamarków swojej kurtki jakiegoś kopciucha i odpalił go. - Ta… wydaje się, że to rzeczywiście koniec - powiedział zmęczonym głosem. - Choć wcale się tak nie czuję. Znaczy, główny sprawca został odesłany, ale jakby to ująć… - wyraźnie się ociągał przed jakąś deklaracją. - Ta góra karmiła się naszymi demonami, prawda? Tyle że kiedy myślę o moich córeczkach… cóż, powiem wprost, nadal mam ochotę palnąć sobie w głowę. Przez tak wiele lat negowałem to, co się z nimi wydarzyło, że nie potrafię tak po prostu przejść do porządku dziennego. Wyobrażacie sobie, że udawałem, jakby naprawdę żyły? - w jego oczach zalśniła łza. - Że wywalałem na trawnik ich zabawki i wołałem na obiad? Żona nie wytrzymała, wyprowadziła się do rodziców. Ale to nieważne. Jestem już chyba w stanie zaakceptować ich śmierć, ale nie czuję jakiegoś oczyszczenia. Do cholery, jedynie wy nie potraktowaliście mnie jak wariata. I domyślam się, że was też coś zżerało od środka - znów zrobił pauzę, ale wyglądało na to, że formułuje jakąś ostateczną myśl. - Myślicie, że ten ból kiedykolwiek minie?
- To nigdy nie mija - odparł Siwy po krótkim namyśle co musiało starczyć policjantowi za obie odpowiedzi. - Trzeba nauczyć się z tym żyć.
Huw patrzył przez chwilę na włochatą radość.
- To mi przypomina, że ktoś pewnie na mnie też czeka - wydusił z siebie. - Co teraz zamierzacie? - wrócił do swojego pytania. - Przede wszystkim nadal jestem policjantem. Wrócę do pracy. Jak sam powiedziałeś, zacznę uczyć się z tym żyć.
Spojrzeli po Carmichell, ale na jej odpowiedź musieli jeszcze chwilę poczekać. Ta wciąż cieszyła się spotkaniem z Foxy.
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |