Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2022, 08:02   #108
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Widok Owena sprawił, że ostatecznie wybudził się ze snu. A więc doszli do końca korytarza. Zrobili to i pokonali Brenen. A może to wszystko ostatecznie było tylko snem? Siwy chyba nie do końca chciał wiedzieć.

- Miło cię znowu widzieć - Huw ścisnął prawicę policjanta.

We wstającym świcie wszystko nabierało rzeczywistych, realnych kształtów. Cienie Brenen bladły. Sylwetki grupy majora nabierały ostrzejszych kształtów. Detektyw wstał z trudem, ciągle zaskoczony, że wyszedł ze strzelaniny bez szwanku. A przynajmniej tak się czuł w porównaniu z ranami, które zapamiętał jako znacznie bardziej dotkliwe.

- Chyba nam się udało Gryfith - odparł znużony, jakby wyczerpała go długa podróż na szczyt. - Chyba nam się udało.

Poklepał go jowialnie po ramieniu i podszedł powolnym krokiem do Carmichel. Uśmiechnął się słabo.

- Zrobiłaś to - ruszony nagłym impulsem przytulił ją do siebie. - Naprawdę to zrobiliśmy.

Robin rozejrzała się, oszołomiona, dookoła.
Nie przypuszczała, że uda się jej stamtąd wyjść.. Tym bardziej, że przecież powinna ciągle leżeć w tej sali. Jak to możliwe, że Sparks ja złapała i wyrzuciła? To nie miało sensu, ale ostatnie dni nauczyły kobietę nie przyjmować się takimi drobiazgami.
Czuła uścisk Huva, więc chyba, żyła, prawda?
- Jesteś cały? – odsunęła się na odległość ramion, żeby go obejrzeć.
- Tak. Chyba - Ból postrzału był ciągle żywy, ale teraz wydawał mu się tylko realnym snem. - Tak. W porządku. Nie wiem jak ty, ale ja już mam dość tego miejsca. Muszę sprawdzić co u Paula i chcę wrócić do siebie. Usiąść w knajpie i napić się ale. Jakie masz plany?
To pytanie zastanowiło kobietę. Nie miała planów.. Chciała tylko ozamknąć szczelinę. To był jej cały plan. Ale teraz? Zbladła, bo przypomniała sobie, o czym zapomniała.
- Foxy - powiedziała. - Powinna być.. gdzieś tam. - zatoczyła dłonią koło, a potem zagwizdała.
Huw podążył za wzrokiem dziewczyny, wypatrując czworonoga.
Nie musiała długo czekać. Pies wybiegł do niej skądś z prędkością błyskawicy. To z kolei zdradzało fakt, że ekipa z Maddox też tutaj była, ponieważ suczka ostatnim razem została właśnie tam. Zresztą, to właśnie na górze powinna przebudzić się Carmichell, lecz poprzednie wydarzenia jasno wskazywały, że czas i miejsce okazały się ostatnio względne.
Foxy wskoczyła na swoją panią i zaskomlała. Choć pies był bardzo dobrze ułożony, to teraz trudno było go uspokoić. Toller stanowił wręcz włochaty huragan szczęścia i energii.
Owen obserwował to wszystko jakby z boku. Teraz nawet lekko się uśmiechnął, choć był to bardziej lżejszy grymas, niż objaw realnej satysfakcji. Wyciągnął z zakamarków swojej kurtki jakiegoś kopciucha i odpalił go.
- Ta… wydaje się, że to rzeczywiście koniec - powiedział zmęczonym głosem. - Choć wcale się tak nie czuję. Znaczy, główny sprawca został odesłany, ale jakby to ująć… - wyraźnie się ociągał przed jakąś deklaracją. - Ta góra karmiła się naszymi demonami, prawda? Tyle że kiedy myślę o moich córeczkach… cóż, powiem wprost, nadal mam ochotę palnąć sobie w głowę. Przez tak wiele lat negowałem to, co się z nimi wydarzyło, że nie potrafię tak po prostu przejść do porządku dziennego. Wyobrażacie sobie, że udawałem, jakby naprawdę żyły? - w jego oczach zalśniła łza. - Że wywalałem na trawnik ich zabawki i wołałem na obiad? Żona nie wytrzymała, wyprowadziła się do rodziców. Ale to nieważne. Jestem już chyba w stanie zaakceptować ich śmierć, ale nie czuję jakiegoś oczyszczenia. Do cholery, jedynie wy nie potraktowaliście mnie jak wariata. I domyślam się, że was też coś zżerało od środka - znów zrobił pauzę, ale wyglądało na to, że formułuje jakąś ostateczną myśl. - Myślicie, że ten ból kiedykolwiek minie?

- To nigdy nie mija - odparł Siwy po krótkim namyśle co musiało starczyć policjantowi za obie odpowiedzi. - Trzeba nauczyć się z tym żyć.

Huw patrzył przez chwilę na włochatą radość.

- To mi przypomina, że ktoś pewnie na mnie też czeka - wydusił z siebie. - Co teraz zamierzacie? - wrócił do swojego pytania.

- Przede wszystkim nadal jestem policjantem. Wrócę do pracy. Jak sam powiedziałeś, zacznę uczyć się z tym żyć.
Spojrzeli po Carmichell, ale na jej odpowiedź musieli jeszcze chwilę poczekać. Ta wciąż cieszyła się spotkaniem z Foxy.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline