13-08-2022, 11:20
|
#102 |
Dział Fantasy
Reputacja: 1 | Wędrowcy wycofali się z podejrzanych uliczek opodal rynku i skierowali swe kroki na pole turniejowe. Po drodze minęli się z nimi służący w liberiach, taszczący ciężkie pakunki. Nie poruszali się w grupie i zdążali w różnych kierunkach. Dla nich dzień pracy wciąż jeszcze trwał.
Odźwierny nie skomentował, obserwując wychodzących: człowieka, elfa i krasnoluda. Bacznie jednak się przyglądał tej osobliwości. Za murem ścieżka wiodła w dół doliny, ku rzece. Na niewielkim moście, zbudowanym z nieobrobionych pni, wisiała latarnia. Prawie nie wiało, a nad wodą tworzył się obłok pary. Dla Zygfryda był to jednak tylko jasny punkcik w mlecznej ciemności.
Po drugiej stronie rzeki drogę wytyczały wędrowcom drewniane bariery. Prowadziły do trybun. Za nimi, w odległości bardzo pewnego strzału z łuku, zaczynały się namioty.
Pośród namiotów dogasały ogniska. Słyszalne były pojedyncze pochrapywania. Rozpytując ściszonym głosem służbę, Krugan zlokalizował obozowisko Argaina.
Tam zaczepił chłopca w stroju w zielone pasy. - Pan przybędzie rankiem, został z towarzyszami w lesie na polowanie – odpowiedział sprawnie służący, wyraźnie wystraszony.
Było ciemno, ale nie aż tak, by nie móc rozejrzeć się po okolicy. |
| |