Na chwilę wszystko ucichło… Jakby miasto nabierało powietrza przed kolejną batalią. Przez ten moment wszyscy zdażyli złapać drugi oddech by pochwili wypuścić go w towarzystwie ryku silniku i kanonady… Na plac przed wejściem do galerii wtargnęło auto terenowe z którego wszyscy strzelali w powietrze. Długa seria z zamontowanego na dachu ckmy przeorała zniszczoną fasadę i sięgnęła resztek szyb na piętrze…Stojący na pace czarnoskóry łowca miał na sobie kolorową hawajską koszulę i w przeciwieństwie do innych był poważny i skoncentrowany
To chyba sam Groover… Zwany fryzjerem. Śledzący łowy mogli go poznać, od najgorszej strony… To brutalny, bezpośredni człowiek o poczuciu humoru ograniczonym do jego barwnych koszul…
Z parku powyżej wyłoniły się jakieś sylwetki i dopadły do auta. Cruz widział ich jak na dłoni… Było ich przynajmniej pięciu… Wyglądali na bardziej doświadczonych niż te podrostki z ciężarówki.
Wnętrze galerii było przesycone ciemnością i pyłem… Luna ledwo dostrzegł przemykającego do sali gier olbrzymiego Gordona, Nie był pewien, ale mógłby przysiąc że coś się poruszyło również w innych miejscach, jak choćby w damskich toaletach czy w głębi sali gier…