Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2022, 17:06   #3
Bellatrix
 
Reputacja: 1 Bellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputację
W podróży była już od dłuższego czasu i nawet nie pamiętała dokładnie, kiedy opuściła rodzinny Marienburg. Miasto wszelkich interesów dusiło ją, nie pozwalało rozwinąć skrzydeł, a nakazy i zakazy ojca tylko utwierdziły ją w przekonaniu, że najlepiej będzie zostawić rodzinny dom za sobą. Wiedziała, że kiedyś tam wróci, gdy osiągnie postawione przed sobą cele, albo umrze próbując. I choćby źle jej się wiodło, była zbyt dumna, by wrócić do Marienburga z podkulonym ogonem. Z drugiej strony, była pewna, że poradzi sobie zawsze i w każdym okolicznościach. Bo głupia nie była, a urodą i gładkimi słowami dało się zdziałać wiele na szlakach Imperium, o czym przekonała się już kilka razy.

Delberz było miejscem, gdzie poznała swoich nowych towarzyszy drogi, którzy, tak jak i ona, chcieli zaciągnąć się na wyprawę organizowaną przez księcia Ostlandu. Oferowane pieniądze zdecydowanie pomogłyby jej w osiągnięciu życiowego celu i z takim nastawieniem maszerowała wraz z pozostałymi podmokłym, zimnym traktem wiodącym ponoć w stronę Altdorfu. W ich grupie każdy wyróżniał się wyglądem i nie odbiegała od reszty pod tym względem. Była wysoką, ładną brunetką o dużych, orzechowych oczach, prostym nosku i pełnych ustach. Właściwe kobiecie kształty kryła pod najlepszej jakości ubraniem podróżnym - miała na sobie czarne spodnie z wyprawionej skóry i buty pod kolana, a wyżej kubrak oraz koszulę pod którą znajdował się skórzany kaftan bez którego nie rozstawała się na szlaku.

Obrazu dopełniał fioletowy, zdobiony haftami płaszcz z kapturem który mógł zdradzać, że pochodzi z wyższej warstwy społecznej. Skórzane rękawiczki skrywały obie dłonie, a jedna z nich zawieszona była na rękojeści pięknie wykonanego rapiera. Oprócz niego, przy pasie można było dostrzec sztylet a przez pierś biegł pasek od wypchanej po brzegi torby, na której znajdowała się przytroczona do niego lina, latarnia i parę innych rzeczy.

Na przestrzeni tych kilku dni, w których razem podróżowali, dała się poznać jako osoba żywiołowa, otwarta, mająca swoje zdanie i nie bojąca się go wygłaszać. Sympatyczna, ale twardo stąpająca po ziemi; wygadana, ale nie nachalna i nie mieląca ozorem na wszystkie strony. Gibkość jej ruchów pozwalała jasno stwierdzić, że na pewno umie posługiwać się noszoną przy pasie bronią a szybkość i zręczność w walce to jej główne atuty. Nawet teraz, gdy deszcz siekał jej twarz a ubranie było całkowicie przemoczone, trzymała się prosto a jej krok był pewny.

- Przydałoby się znaleźć jakieś miejsce na nocleg - rzuciła do kompanów kobiecym, przyjemnym głosem. - Pewnie nie ma co marzyć o jakiejś samotnej karczmie na tym zadupiu, ale przynajmniej jest jeden pozytyw: bardziej już nie zmokniemy. - Uśmiechnęła się pod nosem. - No i jeśli coś kryje się w tych lasach, to pewnie też doszło do wniosku, że w taką pogodę najlepiej siedzieć w miejscu, gdzie nie kapie na głowę.

Nieprawdopodobne okazało się jednak możliwe, gdy gdzieś w oddali ujrzeli światła. Dagmar przyspieszyła kroku a gdy okazało się, że w mroku majaczą mury jakiegoś budynku, aż wyszczerzyła białe ząbki w szerokim uśmiechu.
- Bogowie muszą nad nami czuwać, skoro w takim miejscu trafiliśmy na jakiś przybytek - powiedziała. - Sprawdźmy to, może będzie można się przespać w cieple i wysuszyć ubrania.

Niedługo później oba wrota otworzyły się i w ich stronę zaczął pędzić jakiś wóz. Woźnica poganiał konie, a jego towarzysz wygrażał garłaczem, krzycząc w niewybredny sposób, żeby zeszli im z drogi.
- Lepiej się odsuńmy, zanim ci szaleńcy nas stratują - burknęła do pozostałych i zrobiła kilka kroków w stronę lasu po lewej stronie, by odejść jak najdalej poza zasięg pędzącego powozu. Z taką prędkością będą pewnie rozbryzgiwać błoto na lewo i prawo, a zabrudzenia swoich już i tak przemoczonych szat wolała uniknąć. Jednocześnie starała się przyjrzeć mijającemu ich wozowi, może zauważy coś ciekawego.
 
Bellatrix jest offline