Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2022, 13:25   #6
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Ha, rozumiem cię doskonale! - gromko stwierdził Bardin, słuchając fragmentów opowieści Dagmary. Ognisko paliło się powoli, zjedli co kto miał w zapasach. - No wypisz wymaluj, jak moja historyja! - beknął głośno, dla dodania powagi swym słowom.

- Toż jakbym słyszał: Bardin, kiedy w końcu zaczniesz się uczyć? Bardin nie wychodź znowu pić! Zrób to! Nie rób tamtego! Popatrz na siostrę, młodsza od ciebie, nie wstyd ci? Normalnie...

- Wiecie - dodał również na użytek pozostałych. - Jak ojciec jest wysoko postawionym profesorem altdorfskiej akademii, to cokolwiek by syn nie zrobił, to będzie źle, nie tak! Jakby on sam za młodu po świecie się nie włóczył i przygód nie zażywał. Jest teraz takim samym zgorzkniałym piernikiem jak ci, na których narzeka. Dobrze zrobiłaś - zwrócił się ponownie do kobiety. - Ja też postanowiłem wyruszyć w świat. W domu nigdy niczego bym nie osiągnął, zawsze żyłbym w cieniu ojca. A tak, sami sobie wykujemy własny los. I nikt nas nie będzie porównywał do ojców lub matek! I nie będą nam próbowali ułożyć życia według swego widzimisię!

- Zresztą, takie życie w drodze i poszukiwanie przygód to furtka do sławy i bogactwa, dobrze mówię, Otto? Wiecie - strzyknął śliną w żar ogniska - mój stryj, Tladin, on całe życie hula jako najemnik. I co, źle mu? Wcale dobrze - gwałtowanie pokręcił głową, pryskając kropelkami śliny. - A chwali sobie. No to ja też pomyślałem, ile niby lat na tej kopalni mam siedzieć? Bo wiecie, ojciec i matka to chcieli ze mnie rzemieślnika zrobić. Ale, może i jestem krasnoludem w Altdorfie urodzonym i w twierdzy nigdy nie mieszkałem, no ale jak to? No ni hu hu, musiałem pójść popracować na hajerni! No bo jak inaczej? Ja - huknął się w pierś - jestem prawdziwym khazadem. Ale, no właśnie. Popracowałem jako boki, czego trzeba się dowiedziałem i teraz czas dalej ruszyć, nie? A skro los nas postawił sobie na drodze za kompanów, to musi coś znaczyć, nie?

- Wolfgang, a ty co taki skapcaniały siedzisz? Co ciebie na szlak ciągnie?

 * * *


- Co oni tam napisali? Co? - Bardin wpatrywał się w pismo, chociaż zrozumieć go nie potrafił. - Ale że jak, że krasnoludów nie potrzebują? A w bamber fedrowany! A jak to nie potrzebują krasnoludów? Bez takich jak mój ojczulek, to by dalej z kusz i łuków strzelali, a nie arkebuzy i harmaty mieli! Ha! Toż sam Sigmar z nami za pan brat! A to grumbak umgi jeden! Już ja mu powiem, jak go zobaczymy - zacietrzewił się i jeszcze przez długi długi czas potem powracał do tego tematu, pomstując na ekscelencje, von Tassenicków oraz osobistych pisarzy.

 * * *


Bardin był dość młodym krasnoludem i na oko dość przystojnym. Jak sam mawiał, urodę na szczęście odziedziczył po matce, a intelekt po ojcu. Niestety dla jego towarzyszy w obejściu był dość prostolinijny - nawet jak na khazada. Jego niewybredne odzywki czy zachowania mogły razić nie tylko tych lepiej urodzonych, ale zrazić do niego nawet przeciętnego człowieka.

Paradował z wielkim dwuręcznym kilofem, którego mógł używać jako broni oprócz jednoręcznego młota, który miał doczepiony u pasa. Był przy tym dobrze zbudowany a jego przyjazne klepnięcie w plecy potrafiło zwalić z nóg.

 * * *


Otto gnał z przodu, jakby go giez w zadek kąsał, albo na fajrant mu grali. Bardin ze swymi krótkimi nogami na końcu pochodu się znajdował. Gdy się zorientował, że jakiś szalony umgi bamber prosto na niego kieruje, próbował zejść mu z drogi, chociaż palce go świerzbiły, żeby im szprychy kilofem poprzetrącać. Ale goblin ich wąchał, niech jadą w pierony, kiedy w zasięgu wzroku był przybytek, gdzie achtel piwa dostać można było...
 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 21-08-2022 o 13:30.
Gladin jest offline