27-08-2022, 10:15
|
#22 |
|
Bardin tęsknie spoglądał na napitek znikający w gardzielach woźniców. Sam by się do nieprzytomności chętnie upił, bo z życia trzeba korzystać... ale powstrzymał się... Może i dobrze? Noc spędził na sianie, bo skoro zrobiła się ich nieparzysta liczba do pokoi, to lepiej było, gdy wynajęli tylko 2 pomieszczenia. Do bukłaka na wodę jedno wrzątku nalał, żeby nieco cieplej było, szczelnie siebie otulił kocem i wkrótce smacznie chrapał.
Rano zbudził się trzeźwy. I nie tak skostniały jak Florian. Człowiek nie dość, że termoforu nie miał, to i chudy był, to i marzł.
Natomiast wstrzemięźliwość Bardina w piciu się opłaciła. Słusznie przewidział, że jego umiejętności mogą się przydać. - A juści, że powozić umiem. Na kopalni nie tylko bamber czy barborę, ale i kozę nie raz się prowadziło, a po zaopatrzenie do pobliskiej gorzelni jeździło często. Damy radę, Helmut.
I jął się do drogi szykować. To znaczy, przed drogą z wychodka trzeba było skorzystać. Bo potem na trasie, to strach w krzaki iść, że ze spodniami w dół jakieś mutanty czy bandyty krasnoluda najdą. O własne portki można się wtedy potknąć i zginąć niezbyt chwalebnie.
Ostatnio edytowane przez Gladin : 27-08-2022 o 10:18.
|
| |