Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2022, 15:01   #23
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Reszta wieczoru w "Dyliżansie i koniach" minęła miło i bez większych wrażeń. Rozmowa z pijanymi woźnicami nie należała do najłatwiejszych, a buńczuczna riposta na słowa Floriana, że "nie w takich bojach byli zaprawieni", tylko wywołała u akolity uśmiech. Skinął im głową z udawanym uznaniem, puszczając je mimo uszu i pozwalając kolejnemu dniu na sprawdzenie prawdziwości tejże tezy.




Humor Floriana zdawał się nie być nic, a nic gorszy niż poprzedniego wieczora i młodziak był w pełni rozbudzony, gdy już zmówił poranne modlitwy do swojej bożej patronki i wykąpał się w przygotowanej przez gospodarza balii na zapleczu, dołączając się nader chętnie do śniadaniowania. Kocur, który postanowił mu dotrzymać towarzystwa przez noc, też wślizgnął się do zajazdu i gdy Florian zaczął pałaszować jedzenie, dachowiec zaczął ocierać się o jego nogi, udając że gest był tylko i wyłącznie wyrazem sympatii, a nie zawoalowaną próbą wyłudzenia czegoś ze stołu. Averling miał jednak dobre serce i rzucał mu co jakiś czas kawałki chleba, nawet częstując mlekiem z kubka.

Jak się okazało, Florian miał rację i prędko przyszła koza do woza, gdy dobudzono już duet woźnic którzy reprezentowali sobą obraz nędzy i rozpaczy. Nie mogąc sobie odmówić chwili lekkoduszności, uśmiechnął się szeroko na prośbę.

- A wy chyba wspomnieliści, przyjacielu, że nie w takich wojach jesteście zaprawieni, o ile mnie pamięć nie myli.
- Panie, nie daj się prosić - Hultz poprosił.
- Dwa pacierze w imieniu Miłosiernej i mała dotacja w Altdorfie na pomoc potrzebującym - oznajmił Florian.
- Tak, tak, będzie dotacyja - wozak machnął dłonią ponaglająco.

Averling opuścił swoje miejsce przy stole, biorąc torbę pod pachę i kierując się w stronę szynkwasu, gdzie rozmówił się z karczmarzem. Byle kogo nie wpuszczał do kuchni, ale nie mógł odmówić świętemu słudze Shallyi. Florian zniknął na zapleczu, by wyłonić się po paru chwilach z kubkiem podejrzanie mulistej i pachnącej mieszanki oraz karafką przegotowanej wody.

- Biedrzeniec, trochę startej marchwi i sok z kapusty - oznajmił wyjaśniająco, stawiając specyfik przed Gunnarem. - Wyczyści alkoholowe toksyny z ciała i kac przejdzie, jak ręką odjął, ale musisz wypić duszkiem. I przez pół godziny nie oddalałbym się za daleko od wychodka. A jak już cię przeczyści, to wypij tej wody. W drodze też pij wodę. Tak?

Gunnar pokiwał tylko smętnie głową, na której trzymał łapy. Florian poklepał go po ramieniu i zaczął szykować się do wyjazdu.
 
Aro jest offline