Poszliście śladem butelek, które zaprowadziły was w ciemna uliczkę. Smród stęchlizny uderzył w nozdrza. Zdechły kto musiał leżeć przygnieciony kontenerem chyba od miesiąca. Szybko przebiegliście to miejsce zasłaniając usta i nos rękawem. Ktoś nie wytrzymał. Na końcu uliczki znaleźliście go. Tak to on wasz urlopowicz. Cel był jeden. Przyprowadzić go z powrotem na fotel mistrza.
//Tak, tak. Niektórzy dalej czekają, chociaż wątpią, aby reszta czekała, a także nadzieja, że ten, który za to odpowiada wróci, gaśnie jak zalana świeca. |