Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2022, 20:33   #26
Rodriguez
 
Rodriguez's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputację
- Biorąc pod uwagę, że zabierasz ze sobą sporo ludzi, ile dla nas będzie miejsca w środku?

Otto niemal zakrztusił się jabłkiem, które leniwie ćwiartował po śniadaniu, rozparty wygodnie na krześle obok Wolfganga. Mimo całych swoich pokładów cierpliwości i spokoju, żyła na jego skroni alarmująco zadrgała na słowa Dagmar. - Na rany Sigmara, nie wierzę... - mruknął pod nosem kręcąc z niedowierzaniem głową. Wiedziałem, kurwa! Wiedziałem! przemknęło przez jego myśli z szybkością błyskawicy. Tak się kończy ubijanie interesów z pijanymi ćwokami! Chcesz coś zrobić dobrze, zrób to samemu. Jeszcze się okaże że będziemy wierzchem na osiodłanych prosiakach zapierdalać do stolicy.

Mimo całej swej sympati, czy może raczej aprobaty - słowo zdaje sie bardziej trafne w odniesieniu do człowieka chłodnego i zdystansowanego, jakim był Otto - do nowo poznanej kompanii, kwestie związane z pracą traktował bardzo profesjonalnie i śmiertelnie poważnie. Co prawda sam odpłynął wczoraj jako pierwszy, zmęczony długą podróżą, jednak miał nadzieję że jego nowi towarzysze dopną na ostatni guzik sprawę transportu do Altdorfu. Teraz pluł sobie w brodę że nie został z nimi poprzedniego wieczoru dłużej, żeby wszystkiego dopilnować.
Siedział przez dłuższą chwilę z czarnymi myślami, zastanawiając się nad planem B, gdyby jednak nie udało im się zdążyć na czas, by dołączyć do wyprawy Księcia von Tassenincka, kiedy potencjalne źródło zarobku samo go znalazło.

- Przepraszam, że panom przeszkadzam, ale mam delikatną sprawę - zaczął młodzieniec spokojnym głosem. - Gospodarz twierdzi, że na szlakach do Altdorfu bandyci i zwierzoczłeki grasują a ja wiozę dla mojego profesora z uniwersytetu altdorfskiego bardzo ważne woluminy, które muszą do niego dotrzeć nienaruszone. Czy byliby panowie tak mili i w czasie podróży do stolicy otoczyli mnie i księgi dodatkową… że tak powiem, opieką? Zapłacę siedem szylingów na głowę, jeśli dostanę się do Altdorfu bez uszczerbku na zdrowiu. Co panowie na to?

Kruger przez cały czas badawczo przyglądał się nieznajomemu. Płacił sporo. Stanowczo za dużo jak na przeciętnego żaka. Czyżby szlacheckie korzenie? W takim razie gdzie była jego obstawa? A jeśli nie, to musiał mieć wpływowych i bogatych mecenasów. Pozostawała też kwestia ksiąg. Co w nich takiego ważnego i cennego?

- W sumie to chwilowo i tak nie mamy co robić, a skoro podróżujemy w tym samym kierunku to dlaczegoż by nie połączyć przyjemnego z pożytecznym. A co ty o tym sądzisz Otto? - wyrwał go z zamyślenia Rothman.

- Po pierwsze - zaczął wyliczać po krępująco długiej chwili, odginając palce ostrzem noża, którym przed chwilą szatkował jabłko - Sami nie wiemy jeszcze na czym stoimy w kwestii transportu. Zabranie dodatkowej osoby może być... problematyczne. Po drugie - odgiął drugi palec - połowa płatna z góry. I licz razy sześć. Nie wiem jak reszta, ale ja nie zamierzam nadstawiać karku w ciemno. Po trzecie - trzeci palec wyprostował się jak żołnierz na musztrze - podejdź z tymi woluminami do syna młynarza - zażartował, wskazując ostrzem na Floriana - i lepiej dla ciebie, żeby to nie była jakaś heretycka kontrabanda. Bo, wierz mi, bandyci i zwierzoludzie będą wtedy twoim najmniejszym zmartwieniem... - przechylił się na krześle, świdrując wzrokiem młodzieńca - czy wyraziłem się jasno?
 
Rodriguez jest offline