Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2022, 03:02   #29
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Nieskończone było miłosierdzie panienki Shallyi, jak głosiły kazania. Nieskończona była ludzka głupota, jak głosiło przysłowie. Nieskończona była też szlachecka pycha i wyniosłość, czego dowodem były roszczenia i rozkazy Lady Izoldy, która dyliżans traktowała jak rodzinny folwark. Florian przez chwilę miał ochotę na zapytanie jej, czy zapłaciła więcej niż reszta za swoje miejsce albo wprost zacząć od wygłoszenia podstawowych nauk shallyańskiego kościoła, ale byłoby to jedynie stratą czasu, toteż ograniczył się zaledwie do dezaprobującego spojrzenia. Sam widział siebie jako jednego z rzekomego "motłochu", częściej niż rzadziej zapominajac o tym, że kapłani de facto należeli do stanu uprzywilejowanego wedle imperialnych dekretów oraz praw. Ale Lady najwidoczniej o tym nie zapomniała.

Czas przed odjazdem Florian spędził na drewnianym zydlu, głaszcząc drzemiącego mu na kolanach dachowca. Podróżował lekko, nie musiał też sortować bagażu, a torbę miał na tyle dobrej roboty, że nie groziło jej przemoknięcię przy ewentualnej ulewie. Raczej. Tak też odnalazł go Otto, wspominając o podejrzanym w jego mniemaniu żaku. Uśmiechnął się serdecznie w odpowiedzi.

- Nie każde słowo pisane jest z natury powodem do niepokojów, panie Kruger - odparł uprzejmie. - Woluminy i księgi są warte swej wagi w karlach, toteż nic dziwnego że młody panicz zareagował, jak zareagował na warunek oddania ich w me ręce w celach inspekcji. Aczkolwiek, jeśli pańskim zaleceniem jest trzymanie na żaku uważnego spojrzenia, tak też uczynię.




Podróż ciasnym dyliżansem nie była najgorsza, chociaż upłynęła w nieco niezręcznej ciszy, której wcale nie pomagała ponura aura na zewnątrz i urwanie chmury. Florianowi nie przeszkadzała cisza, z na wpół przytomnego i odległego spojrzenia można było wywnioskować, że pogrążony był we własnych myślach. Trwał tak niemalże całą drogę, od momentu usadowienia się przemyślanym ruchem między Dagmar i Descartesa, aż do chwili gdy nadszedł nagły, przymusowy postój. Gdy wyległ z powozu w ślad za de Vrij, aż syknął donośnie. Przeszkoda okazała się być makabryczna. Ale i fascynująca na niezdrowy sposób.

Homo mutatus, powszechnie zwany mutantem. Naukowa ciekawość na moment wezbrała we Florianie, ale gdy jej obiekt wystrzelił w ich kierunku z obnażonym ostrzem, Averling rąbnął drzwiami wozu i zaczął wspinać się w górę, gdzie siedział Otto i gdzie wcześniej wrzucił swoją torbę. Jako akolita Shallyi nie był uzbrojony jak towarzysze, a sztylet w cholewie buta służył mu tylko w celach użytkowych, ale to nie znaczyło, że nie posiadał prowizorycznej broni.

Proca, dotąd służąca mu do polowań na małą zwierzyną, miała za chwilę przejść chrzest bojowy.
 
Aro jest offline