Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2022, 14:55   #8
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Sarah wiedząc, że nie ma wiele czasu do jutrzejszego wyjazdu, zaczęła jeszcze przeglądać swoje leki pod kątem wyłapania jakichś brakujących elementów, które mogą przydać się w czekającej ich dość długiej podróży. Chociaż większość drużyny wyglądało na zaprawioną w podróżach, to i tak nieprzyjemności mogły grozić każdemu. Na lądzie można było szukać naturalnego leku, który mógł pomóc, czy w przypadku większej dogodności, nawet uzupełnić brakujący lek. Na morzu było zgoła inaczej. A pamiętała także o sobie, że… odbyła w życiu tylko jedną daleką podróż, więc musiała zabezpieczyć swoje zdrowie. Cieszyła się, że pewien węgierski lekarz dwa lata temu wyizolował witaminę C z cytrusów, dzięki czemu znacznie łatwiej było ją zabrać i podać profilaktycznie pasażerom podczas podróży statkiem.

Zaczęła przeglądać również całą resztę, bo… wszystko mogło okazać się potrzebne. Złapała się na tym, że przez moment zaczęła lekko panikować, perspektywą tego, że będą płynąć statkiem. Po chwili zdała sobie sprawę, że marynarze muszą też być przygotowani na różne okoliczności i zapewne wszystko, co potrzebne i tak będą mieli na statku. Nie chciałaby jednak wyjść nieprofesjonalnie, więc wzięła oddech i sprawdziła kolejny raz, od początku, z głowy powtarzając wyuczone listy potrzebnych w takich wypadkach medykamentów.

Po tym całym wysiłku umysłowym, ale też i styczności z różnymi substancjami, poczuła, że musi się odświeżyć i wziąć kąpiel. Zwłaszcza, że musiała z tego korzystać, kiedy tylko jeszcze mogła, bo niedługo warunki mogły być jeszcze gorsze. A dbałość o higienę była jedną z podstawowych czynności zapobiegania chorobom. Stąd wyszła na korytarz i choć sama dość dobrze jeszcze pamiętała rezydencję profesora Blooma, to poprosiła służbę o wskazanie wolnego miejsca do kąpieli i przygotowanie jej.

Bez krępacji rozbierała się przy służkach, które szykowały jej kąpiel, starając się im nieco umilić ten czas, wesoło rozmawiając o wszystkim i o niczym. W końcu udała się do dużej wanny z której przede wszystkim widać było mnogość bąbelków od płynu, jakie służki dodały do wody. Trochę nawet dla niej za dużo, ale może służki na tyle ją polubiły, że chciały być milsze, niż trzeba było. Kąpała się dokładnie myjąc całe swoje ciałko, po czym pozwoliła sobie na chwilę relaksu, zwykłego siedzenia w wodzie. Nie zbyt długiego, bo mogło to szkodzić jej skórze, a przede wszystkim jej odporności, więc po chwili wyszła z wanny, wysuszyła całe ciało, włoski i udała się w szlafroczku do swojego pokoju, zastanawiając się, czy kogoś tak po drodze nie spotka.

Sięgnęła do jednej ze swoich książek, wertując jeszcze informacje o tym, co może być istotne medycznie podczas nadchodzącej podróży. Ale nie potrafiła się szczególnie na tym skupić, emocje tego dnia były dość spore, gdy w końcu doczekała dnia, gdy drużyna poszukiwawcza się zbierze i wyruszy w przygodę. Wszystko to mocno kołatało w jej głowie, miała właściwie ostatnią szansę, by jeszcze coś zmienić przed wyprawą… choć wydawało jej się, że przygotowała się odpowiednio. Zarówno pod względem sprzętu, jak i głowy.

W pewnym zaś momencie, rozległo się stukanie do drzwi jej pokoju.
- To ja Sarah… - Usłyszała zza nich głos profesora. U Sarah zabiło mocniej serduszko, ale przypomniała sobie dopiero podchodząc do drzwi, że jest jedynie w szlafroczku po odświeżającej kąpieli.


- Tak profesorze? - Odpowiedziała, gdy już uchyliła lekko drzwi, najpierw zerkając za niego, czy jest on sam. Był.
- Dobry wieee…czór - Wzrok Blooma prześlizgnął sie po jej całym ciałku, a profesor uśmiechnął się szeroko - Nie… przeszkadzam?
- Profesor? Nigdy… - Sarah uśmiechnęła się bardzo serdecznie. - Tylko ja taka… świeżo po kąpieli… jeszcze się nie ubrałam… - Spojrzała sama po swoim ciele w dół, jakby się chciała utwierdzić, że ma tylko szlafrok. Nie potrafiła nawet udawać nieśmiałości i lekkiego zażenowania swoim strojem, przecież Bloom znał już ją bardzo dobrze od tej strony.
- Wyglądasz pięknie… - Powiedział profesor wchodząc do środka, i zamykając za sobą drzwi. Znów jej się przyjrzał, z góry do dołu. Zadrżały mu usta.
- Dziękuję… - Skromnie obniżyła główkę i oblała się rumieńcem na komplement ze strony takiego mężczyzny. - Czy… przyszedłeś do mnie w związku z moją propozycją, którą złożyłam nim ten klecha przerwał? - Zapytała, tym razem już patrząc mu w oczy. Z wypisaną w nich nadzieją na pozytywną odpowiedź.
- Oczywiście… - Powiedział Bloom, i powoli się do niej zbliżył. Objął ją za szyję, i po prostu przytulił do siebie. Tak po męsku, stanowczo, choć delikatnie, i przylgnął do niej całym ciałem - Takiej kobiecie się przecież nie odmawia… - Dodał, z twarzą w jej włosach, rozkoszując się ich zapachem.
- Och, nawet nie wiesz, jak przyjemne są dla mnie takie słowa z aż twoich ust… - Wyszeptała mu w ucho, pozwalając mu się ocierać głową o swoje włosy. Dłonie wsunęła między ich ciała, pod swoimi piersiami, gdzie było trochę dla nich miejsca i delikatnie ścisnęła nimi jego klatkę, pieściła ją, zbliżając się w stronę guzików koszuli pod krawatem, które zaczęła odpinać.
- Sarah… ja… - Pochwycił delikatnie jej podbródek w dłoń, po czym skierował ku swojej twarzy. Miał migoczące oczy - Ja… tęskniłem… - Wydusił z siebie Bloom, po czym ją pocałował. Skosztowała najpierw jego dawno nie dotykanych ust, następnie języka, który pieściła namiętnie dłuższą chwilę.
- Ja też… chyba niemożliwe spotkać kogoś równie męskiego, jak ty… - Wyszeptała Sarah, gdy oderwała się od jego ust. Patrzyła mu prosto w oczy rozmarzonym wzrokiem, przycisnęła się mocno do jego klatki swoimi piersiami, skrytymi jedynie pod cieniutkim materiałem szlafroka. Pachniał aromatycznym tytoniem, wodą kolońską, a smakował Brandy.
- Po… położysz się? - Zająknął się starszy mężczyzna.

W odpowiedzi Sarah tylko dyskretnie zachichotała, po czym odsunęła się od Blooma, obróciła plecami i mocno wykręcając tyłeczkiem na boki, powoli podeszła do łóżka. Wesoło na nie wskoczyła, aż pęd skoku zwiał nieco w górę z jednej strony jej szlafrok, odsłaniając na momencik jej leciutki buszek czarnych włosków tuż nad dziurką… ale szybciutko zasłoniła się, ponownie chichotając, teraz już ciut głośniej. Położyła się bokiem, przodem w stronę profesora, podkładając zgiętą w łokciu rękę pod głowę, drugą dłonią stukając paluszkami o materiał materaca.

Profesor chłonął moment widoki, z lekko otwartymi ustami, po czym jakby się opamiętał, i rozsupłał krawat… który wylądował na podłodze. Podszedł do Sarah na łóżku, i uśmiechając się, położył się u jej boku… chwycił ją za potylicę, po czym znowu ucałował, lekko gładząc jej włosy… i minimalnie napierając na nią, by położyła się na pleckach. Jego drżąca dłoń wylądowała zaś na jej udzie, które zaczął gładzić.

Sarah nie była pewna, ale mężczyzna chyba szepnął wśród pocałunków "piękna". Kobieta poddawała się jego pieszczotom, dawała się także sterować jego ruchom, jeśli tylko pragnął, by znalazła się na plecach, tak uczyniła. Dłonią sięgnęła w stronę sznurka spinającego jej szlafrok w talii i pociągnęła, czując, jak przyjemny materiał luzuje się na jej ciele, ale jeszcze niczego więcej nie odsłania. Po kilku namiętnych pocałunkach, usta Blooma przeszły na jej szyję, a później bark… w tym czasie, dłoń prześlizgnęła się z uda na biodro.

- Sarah… - Szepnął profesor, a jego usta, znacząc drogę na jej skórze, dotarły do piersi, którą obsypał pocałunkami. Był mocno pobudzony, troszkę jakby i… nerwowy? Przyssał się do jej sutka.
- Profesorze… proszę nie krępuj się… - Szeptała mu do ucha Sarah przyjemnym, mruczącym głosem. - Ja jestem cała dla ciebie… całe moje ciałko jest napalone na to, byś się nim porządnie zajął… - Po czym włożyła sobie palec wskazujący do buźki i zalotnie zaczęła go ssać, drugą dłonią delikatnie skubiąc i gładząc jego łysinę, gdy ssał jej pierś. Dłoń profesora na bioderku, ześlizgnęła się więc po ciałku dziewczyny, między jej uda, gdzie zaczął masować jej cipkę, a usta zmieniły cycuszka, ssąc teraz drugiego, dodatkowo ściskanego dłonią.
- O tak, tam właśnie… ochhh… - Słodko zajęczała Sarah, nie przestając gładzić jego głowy, za to dłoń z obślinionym paluszkiem kierując na jego klatkę piersiową, pod koszule, gdzie zaczęła ją pieścić, mokrym paluszkiem zajmując się jego męskim sutkiem. Bloom zamruczał z zadowoleniem, a jego dwa palce zagłębiły się lekko w cipce dziewczyny… odstąpił od cycuszka ustami, po czym zaczął znowu całować namiętnie Sarah, nawet z języczkiem.

Dziewczyna oddała się pocałunkowi, ale dłoń, która przed chwilą była na jego głowie, zawędrowała już na krocze profesora. Lekko je złapała i moment pomacała, chcąc wyczuć jego twardość… oj, był twardy… po czym pomknęła w stronę zapięcia paska i guzika od spodni, które zamierzała rozpiąć. Bloom się nieco wyprostował, trochę przyklękając, i dając jej lepszy dostęp. Jego palce, w muszelce, nie opuściły jej jednak ani na chwilę, nadal tam masując… mężczyzna był ogromnie podniecony, i aż troszkę zaczął nawet dyszeć.
- O tak… och… - Jęczała lekko Sarah i tak, jak wcześniej zaczęła, odpięła pasek jego spodni, którego obie końcówki opadły na boki. Następnie guzik od spodni, jeszcze bardziej luzując jego zapięcie. Nie przeszła jednak od razu do rozporka, a wsunęła za jego spodnie i majtki dłoń, przesuwając jej powierzchnią o całego nabrzmiałego penisa.

Profesor cicho, i krótko sapnął.
- Sarah… - Powiedział, i sam, wolną ręką, zsunął z siebie spodnie, razem z majtkami. Jego sztywny, żylasty penis, aż kilka razy podskoczył, prezentując się dziewczynie w pełnej okazałości.
- Długo nie wytrzymam… - Mruknął bardzo rozpalony, zwiększając intensywność ruchów palców w jej mokrej cipeczce - Chciałbym… już w ciebie… wejść…
- Niczym się nie przejmuj kochany… - Odpowiedziała Sarah, lekko się podnosząc i całując go w szyję. - Może jednak obrócisz się ty na plecki, a ja się wszystkim zajmę? Czy masz ochotę tak? - Zapytała, niewinnie patrząc na niego z dołu.

Profesor się szeroko uśmiechnął. Ściągnął szybko z siebie koszulę, zsunął buty, noga o nogę, spodnie i slipki do końca. Odstąpił od palcówki, po czym cofnął się mocno w dół dziewczyny, i zaczął całować jej stopy(jednocześnie, po cichu, ściągając sobie skarpetki).

Usta na jednej stópce, usta na drugiej. Liczne, delikatne pocałunki, ciepłe dłonie je gładzące, lekko masujące… w końcu ruszył w górę. Łydka, kolanko, udo. Powoli wspinał się po Sarah, gładząc, całując… zahaczył sztywnym penisem o podeszwę stopy, o paluszki, uśmiechnął się. Po chwili czuła, jak wraz z całym przesuwającym się ciałem profesora, męskość również sunie po jej nodze, po skórze…
- Mmm… kochany, już czując go na swojej nóżce nie umiem się go doczekać… wiesz gdzie? - Powiedziała do niego zalotnym tonem, dłonią sięgając do jego twarzy, gdzie delikatnie skubała jego białą brodę.
- Hmmrrhh… - Wymruczał coś niezrozumiale Bloom, który był już w sumie przy jej twarzy swoją twarzą, a biodrami, między jej udami. Sarah poczuła, jak główka penisa dotyka już jej szparki.
- Tutaj? - Powiedział mężczyzna na sekundę z szelmowskim uśmieszkiem, po czym wszedł w nią płynnym ruchem, tak do połowy, i zajęczał z rozkoszy. Sarah nie odpowiedziała, przynajmniej słownie, a przyciągnęła dłonią jego twarz do siebie i znów obficie go pocałowała, z języczkiem, zarazem będąc drażniona jego męską i przyjemnie pachnącą brodą.
- No kto jak kto, ale ty chyba wiesz, gdzie szukać skarbów? - Zachichotała Sarah, po czym oplotła się nogami wokół jego nagich ud i lekko pieściła go tam stópkami.
- Taaaki cudowny skarb… och taaak… - Bloom naparł na nią mocniej, wchodząc głębiej, po czym odwzajemniał namiętne pocałunki, również nie szczędząc w zabawie języka. W końcu i nieco się w niej zaczął poruszać, wykonując krótkie pchnięcia - Uwielbiam… go… odkrywać ponownie…
- Ochhhh… tak… - Sarah wiła się leciutko, czując w sobie przyjemne wypełnienie mężczyzny, który tak bardzo ją interesował i zachwycał. Sama starała się pod nim nieco ruszać tyłeczkiem, by mocniej się nabijać, dawać mu i sobie jeszcze więcej przyjemności. - Ale przyjemnie twardziutki jesteś… - Wyszeptała mu do ucha, które następnie delikatnie liznęła i leciutko przygryzła.
- Uuuuuuu….ch! - Gest z uszkiem, jakby wywołał dodatkowy wybuch podniecenia u Blooma, który zaczął wchodzić w nią już bardzo głęboko, i z szybkim tempem. Jedną ręką objął ją za kark, po czym przyciągnął do siebie, ponownie namiętnie całując, dziko już wprost, szaleńczo, wśród i ostrych zabaw z językiem - Zaraz… dojdę… zaraz… dojdę… - Wysapał.
- Jeszcze… chwileczkę… dla mnie… proszę… - Odpowiedziała Sarah, która również czuła, że jest już blisko. Profesor, jego męskość, wspólne wspomnienia, no i także chęć dania mu prawdziwej chwili zapomnienia, działała na nią bardzo mocno, choć naturalnie Bloom nie był w życiowej formie. Ale potrzebowała tylko jeszcze momentu.
- Uuuuchhh! - Jęknął Bloom, i… nagle od niej odstąpił, wyszedł z rozpalonej muszelki. Cały spocony, sapiący, wpatrywał się w leżącą przed nim Sarah, na kolanach, z podrygującym penisem, lśniącym jej soczkami.
- O…odwrócisz się, kochana? - Spytał z miłym uśmiechem, dłonią przejeżdżając po jej biodrze - Dam… radę…
- Mmm… oczywiście! - Odpowiedziała Sarah z dużym entuzjazmem, sprawnie okręcając się wokół prawego boku, by znaleźć się w odwrotnej pozycji, pleckami do niego. Następnie uniosła nieco ramiona, obniżyła brzuszek i podniosła mocniej w górę dupkę, mocno ją wypinając i ponętnie ją kręcąc. - Taaaak? - Spytała przeciągle, zerkając na niego z przekrzywioną głową i wyciągniętym zalotnie języczkiem.
- Piękna niczym antyczna bogini… - Mruknął profesor, i pocałował ją w pośladek. Następnie ustawił się za ponętnym tyłeczkiem, i złapał za oba bioderka… nakierował penisa gdzie trzeba, i wszedł w nią zdecydowanym ruchem, baaardzo głęboko.
- Ach.. ach… ach!!! - Jęczała coraz głośniej Sarah, gdy profesor coraz mocniej wchodził w jej mokrą, niezwykle już wrażliwą cipkę. Nóżki już jej miękły, nie miała tyle sił, aby utrzymać podniesioną pupkę pod mężczyzną, ręce rozłożyła na boki i mocno złapała się pościeli.
- Na… wszystko co święte!! - Bloom nagle uniósł ton głosu - Jesteś taka… cudowna!

Po czym ruszył z ostatecznym atakiem, najwyraźniej rozpalony do granic możliwości, widokiem tak wypiętej dziewczyny. Mocno zacisnął dłonie na jej biodrach, po czym wprost już ją rżnął, wśród miłosnego chlupotu jej cipki, przyjemnie obijanej jego jądrami.
- Uuuch! Uuuuch!! Uuuuuuuuuuuu!!!! - I wytrysnął w nią, bardzo obficie, zalewając gorącym nasieniem, wypełniając całą, jednak nie przerywał! Nadal ją mocno brał, sapiąc jak parowóz, dobijając się do dna, aż chlupoty stały się jeszcze bardziej słyszalne, a sperma częściowo aż wytryskiwała na zewnątrz.
- Ach… Achhhhhhhhhh!!! - Szczególnie moment, w którym mimo spuszczenia się już, dalej ją posuwał, sprawił, że też już dłużej nie mogła. Jej udami targnął skurcz, nogi zmiękły kompletnie, a cipka… zalała się dodatkowo obfitością jej soczków, powodując jeszcze większe chlupotanie, mokrość ich genitaliów i pościeli. Ustkami aż wgryzła się w pościel, przeżywając swoje kolejne fale szczytu, czuła walące serce, powodujące, że aż skakała po łóżku na swoich piersiach. - Wow… cudownie… - Wyszeptała słabo wyraźnie, wciąż w sporej mierze mając twarz zatopioną w pościeli. Bloom jeszcze chwilę w niej podrygiwał, nadal nieco zapełniając nasieniem… po czym z jękiem się na nią przewalił. Przygniótł własnym ciałem, wbił jej bioderka w pościel, w kałużę, zaległ na niej całej. Spocony, ciężko dyszący, nieco łaskoczący włosami klaty jej plecy.
- Cu…downa… tak… cudowna… - Mamrotał jej w kark, leżąc na Sarah - Mój… ósmy… cud… świata…
- Mmmm… dziękuję mój kochany niedźwiadku… - Odparła Sarah wesołym tonem, również lekko sapiąc. - Też byłeś cudny… Bardzo przyjemnie mi… - Nawet, chociaż ją przyciskał, w tej chwili jej to nie przeszkadzało. Nawet się cieszyła, że może pozostać w bliskości z profesorem, że jeszcze nieco odetchnie na jej przyjemnym ciałku.
Leżeli więc tak dłuższą chwilę… i w końcu starszy mężczyzna "tam", z niej wypadł. Oj, wtedy to dopiero zaczęło się z dziewczyny wylewać, rozpływając po jej udach. Bloom z kolei się w końcu ruszył, i prześlizgnął po niej w lewo, kładąc obok niej, chociaż jedna jego noga, nadal pozostała na jej nodze. Zaczął ją leniwie lekko drapać po całych plecach, okrężnymi, wolnymi ruchami dłoni, tak jak lubiła…
Pani doktor znowu przyjemnie mruczała pod wpływem jego dotyku, odwracając w jego stronę głowę, uśmiechając się przyjemnie z półprzymkniętymi oczkami.
- Sarah, kochana… - Przerwał ciszę profesor, odgarniając jej nieco niesfornych włosów z policzka.
- Mhmmm? - Mruknęła pytająco.
- Będziesz na siebie uważać? - Powiedział z troską w głosie.
- Oczywiście… - Odpowiedziała lekarka, uśmiechając się szeroko. - Muszę przecież wrócić na dogrywkę?
- ...i przesyłać mi wiadomości… - Bloom lekko się uśmiechnął - Dostaniesz cały… maraton.
- No jasne, że będę… - Sarah przesunęła się na łóżku na bok, w jego stronę. - No a zanim ten maraton, to chyba spędzisz najpierw troszkę czasu z Evelyn, co? - Odpowiedziała z uśmiechem i pewnością w głosie, jakby była pewna, że uda się ją sprowadzić… choć w głębi wciąż mocno bijącego serduszka, wcale nie była tego taka pewna.
- Ona za dnia, ty nocami? - Bloom się szeroko uśmiechnął.
- Hihi… - Zaśmiała się zalotnie Sarah. - A… nie będziesz jej chciał po powrocie pilnować, też w nocy? - Zapytała, przypominając sobie ostatnie zdjęcie Evelyn i to… jak i ona sama, jak to w stosunku do niej ujął dzisiaj Daniel, wyrosła.

Profesor klepnął ją po wystawionym w górę bioderku.
- Najważniejsze, że wrócicie obie, cało. Zrozumiane, pani… studentko? - Powiedział z nonszalanckim uśmieszkiem.
- Zrozumiane, panie profesorze! - Odpowiedziała z zapałem. - Ale… czyżby jeszcze profesor nabrał ochoty na zabawę w takich rolach? - Zachichotała Sarah. A Bloom się nieco uniósł na ręce, i pocałował ją w policzek… a potem ciężko opadł na łóżko, i przekręcił się na plecy.
- Szalona dziewczyna… - Szepnął, i zaśmiał się.
 
Jenny jest offline