Mysichuch się nigdzie nie spieszył. Jego piątość w kolejce mu odpowiadała. W sumie może nie do końca to przemyślał gdyż wyszło na to, że będzie się wspinał zaraz na żabą... Już to widział w razie upadku, żaba go zgniecie. Z drugiej strony jednak o ile pamiętał, żaby mają bardzo chwytne cztery łapy więc nie powinno być źle.
Odczekał zanim Czmych i jego żaba znikną trochę w górze. Raz snotlingowi śmierć pomyślał sobie. Kiwnął ostatniemu w szeregu Gobelinowi i zaczął się pomału i ostrożnie wspinać w górę.
- Dobra dziura, żaba też dobra, nie spadaj tylko na Mysichucha... Dobra dziura, dobra żaba. Nucił pod nosem swoistą mantrę i wspinał się sukcesywnie w górę.
__________________ Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć. |