No i żabol i ten mądry inaczej poszoł w górę. Udało mu się i krzyczy w nas, że dziura - myśli sobie Trartex. To, że dziura przecie każdy widzioł. Ale chociaż line rzucił. Trartex nie musi myśleć długo. Lina w dół, to on w górę. Gdy tylko koniec liny spadł na ziemię, złapał za niego i czeka. Doczekał się tego, że drugi koniec uderzył go w czoło. Trartex złapał oba końce i pacza... pacza dalej i nie rozumi jak ma się po tym wczłapać do dziury.
Spojrzał w górę na Czmycha i znów pacza. Niby taki mondruś, a nawet liny zrzucić nie potrafi. Nie ten koniec zrzucił co trza. Trartex podniósł palec i puknął się w czoło. Znaczy taki zamiar miał, ale nie trafił i palec w oko wloz. No nic. Może lepiej jak Trartex zaczeka, aż Czmych zrzuci dobry koniec liny. Na ten czas zwinie linę i przełoży przez ramię.