Nie znalazłszy niczego zdatnego Czmych obwiązał jednym końcem Krostkę i kazał żabie siedzieć w miejscu. Drugi koniec zrzucił w dół. Następnie wydarł się na dół. - Jeden lizie! Jeden!
Zawahał się. Spojrzał na swoje dłonie, wystawił jeden paluch i policzył do jednego konfrontując wiedzę z praktyką i raz jeszcze krzyknął: - Jeden!
Z dołu dochodził go jakiś rejwach. Nawet zamilkła pieśń Gobelina. Znaczy to, że było dobrze. Przepatrywacz poklepał więc Krostkę po krostkach i ciekawie spojrzał co też tam się świeciło w korytarzu. Mózgowie zaczęło mu podpowiadać co się może świecić i nie za wiele tego wychodziło. Biała kula na górze... żółta kula na górze... świetliki na górze... rybie łuski w wodzie... złote kamyki... ogień... snotlingi w ogniu. Uznał, że bez swojego łuku i Krostki nie będzie tego sprawdzał na razie. Zaczekał więc na pobratymców, którzy z łatwością powinni teraz wdrapać się na górę. Co mogło pójść nie tak?
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |