Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2022, 22:21   #43
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Margarita. Dzień przed wylotem

Buck przez samym wylotem grup „Barcelona’ i „Grenada” zebrał ich członków na szybką odprawę.

- Lando dowiedź się co, ile, za ile i kiedy ci goście mogą nam dostarczyć. Interesuje nas generalnie FN-FAL, ale rozważam też zwykłe AK 47. Pierwsza dostawa testowa mniejsza, powiedzmy 10 - 20 sztuk, potem zobaczy na co budżet i transport pozwoli. Wybadajcie też czy mają coś z cięższych zabawek. Pociski przeciwlotnicze, RPG, materiały wybuchowe. To wasze główne zadanie.

- Dodatkowo, w drodze powrotnej zabierzecie zamówione noktowizory. Upłynnicie też ropę. Niech nasz znajomy od Cyrusa wam pomoże. Przy okazji wybadajcie, czy ma jeszcze możliwość prowadzenia takich operacji, tym razem z bardziej pewnymi wspólnikami. Potrzebujemy kasy. Najlepiej stałego jej dopływu.

- Jeśli pojawią się jakieś problemu raportuje przez Satnleya. -


Na prośba Bucka na odprawie zjawiał się też Carla. Teraz do niej właśnie zwrócił się łysy Amerykanin.

- Jeśli dysponujecie jakimkolwiek kontaktem w Barcelonie, który wie do kogo uderzyć w tej całej Gwardii, lub nawet wie, kto może widzieć, to teraz jest odpowiedni moment, żeby się nim podzielić.

poczekał na odpowiedz latynoski, po czym wrócił do „swojego” oddziału
- Założenia grupy „Barcelona” są takie. Reprezentujemy bogatych klientów z Afryki, którzy organizują safari na grubego zwierza. Bardzo grubego. Dalego jesteśmy zainteresowani zakupem odpowiedniego wyposażenia. Jesteśmy tu przy okazji załatwiania naszych innych interesów (jakich, to nasza sprawa). Na drugim końcu świata, bo nie chcemy na siebie zwracać uwagi naszej lokalnej konkurencji, ani innych zbyć ciekawskich organizacji, np. z USA i Europy.

- Niektórzy mogą wymagać bardziej szczegółowych informacji Buck. Zwłaszcza jakbyśmy mieli handlować na dłuższa skalę.

- Wtedy dowiedzą się, że repetujemy Front Wyzwolenia Afryki, który, z nasza lekką pomocą logistyczną, walczy o wolność i demokracje dla uciśnionych obywateli Afryki.

- Coś takiego w ogóle istnieje?

- Istniało, do całkiem niedana. Ale o tym, że to już nie aktualne wie bardzo mała grupa ludzi, która w większości jest bardzo daleko stąd i za jakiś czas tez może być „nie aktualna”. Tam to jest dość dynamiczne. W każdym razie jeśli ci z Gwardii będą chcieli nas sprawdzić, potwierdzą istnienie takiej organizacji i będzie dla nich jasne o jakie safari może chodzić.

- No. To całkiem zgrabna bajeczka, ale co jeśli jednak jakimś cudem, będą mieli kontakt z kimś z tej całej FWA?


Kącik ust Mi uniósł się nieznacznie, za to Buck uśmiechnął się jak niedźwiedź na wspomnienie ostatniej odwiedzonej pasieki.

- Nie będą. Gwarantuje. -

Ich odpowiedź też wywołała kilka uśmiechów zrozumienia wśród zebranych.

- Jeżeli po przybyciu do Barcelonę nie będziemy mieli żadnego punktu zaczepienia, to po prostu zacznijmy go szukać. Przypuszczam, że to może być dość rozrywkowe miasto a oficerowie Gwardii Narodowej, muszą się gdzieś zrelaksować po ciężkiej i oddanej służbie narodowi. Nasze pierwsze zadanie to dowiedzieć się kim są owi oficerowie i jak ich znaleźć. Mogę to wiedzieć nawet ludzie w hotelu, ale jeśli nie, to udamy się na miasto, posmakować trochę nocnego życia i zasięgnąć języka. Dalej będziemy dziać w zależności od tego czego się dowiemy.

- Jeśli chodzi o nasze cele, to są takie same jak grypy na Grenadzie. No może rozszerzone o jakieś środki łączności używane przez tutejsze wojsko, czy jakieś informacje. Zobaczymy co wyjdzie w trakcie.

- Pytania?


Po skończonej odprawie Buck prze pójściem spać wysłał jeszcze raport do Stanleya, opisując mu przebieg rozmowy z Cantano, ustalania z szefem rebeliantów a także swoje najbliższe plany. Przy okazji spytał „szefa” czy nie ma dla niego jakiegoś kontaktu w Barcelonie.

Barcelona, hotel “Dorado”, około południa

Buck po poznaniu planu lotów podzielił ich mały oddział na trzy czwórki, zgodnie z planem odlotów. Dwie pierwsze przylatujące ekipy miały działać zgodnie z planem samodzielnie, uprzednio sprawdzając zostawione dla nich w hotelu przez poprzedników wiadomości. Ostatnia, „wieczorna” grupa w zasadzie nie miał wiele do roboty, bo Buck ustalił czas zbiórki na 20:00 w hotelu i miał zamiar zaplanować dalsze działania uwzględniając zdobyte przez pierwszą i drugą grupę informacje. Sam Buck najpierw chciał obejrzeć sobie owe koszary. Ot tak, z ciekawości.

- Lyra, Eurico, spróbujcie się dogadać z obsługą -
Buck jak razie wszędzie rozmawiał po angielsku, woląc uchodzić za typowego turystę.
- Powiedzcie im, że potrzebujemy „sprytnego”, znającego miasto przewodnika, żeby pokazał nam wszystkie tutejsze uroki. Nie tylko te z przewodnika turystycznego. Jak nam kogoś zorganizują, to pojedziemy sobie obejrzeć ten słynny stadion. Po drodze wypytamy go o co trzeba. Na razie weźmiemy taksówki, nie chce, żeby nas skojarzono za wcześnie z jednym samochodem. -
 
malahaj jest offline