Mimo urodzenia się na wyspach Sarah niewiele podróżowała statkami. Większość życia spędziła w rodzinnym kraju, poza już wspomnianą na zapoznaniu z innymi wyprawą, miała może jakieś pojedyncze podróże statkiem. Ale nigdy aż takim. Nogi lekko się pod nią ugięły, gdy zobaczyła jego ogrom. A na dodatek luksusy, jakie zapewniała im pierwsza klasa… Jej rodzina pochodziła z wyższej klasy w Wielkiej Brytanii, w końcu była to lekarska rodzina. Szczególnie za życia z rodzicami żyła na wysokim poziomie, jednak nie miało to żadnego porównania z tym, co widziała teraz na statku. Chłonęła wzrokiem wszystkie możliwości, jakie w trakcie podróży dawał im ogromny statek. Profesor Bloom, jak to miał w zwyczaju, nie zamierzał na nich oszczędzać.
Skupić jednak w pierwszej kolejności musiała się na swojej kajucie, żeby nie biegać wszędzie z walizkami. Obsługa bardzo sprawnie działała i pomagała, na co Sarah starała się chętnie obdarzać ich uśmiechem i miłymi słowami, czego, jak widziała, nie zawsze można było się spodziewać po zblazowanej wyższej klasie. Dotarła razem z Iris do kajuty, gdzie biorąc kilka oddechów, chwilę miała zamiar odpocząć przed dalszym zwiedzaniem statku.
- Jeśli nie masz nic przeciw, zajęłabym łóżko… koję, obok zlewu, dobrze? - Powiedziała Iris, rozstawiając swoje walizy to tu, to tam. A Sarah zauważyła, iż wśród tobołków detektyw, był i… futerał skrzypiec?
- Jasne! - Odpowiedziała miło Sarah. Chociaż sama uznawała zlew za sprzyjające miejsce, które warto mieć blisko, tak… dobrze to też świadczyło o Iris, jeśli wolała mieć go w pobliżu. Sama zajęta rozkładaniem swoich rzeczy po drugiej stronie, dopiero po chwili zauważyła futerał na instrument. - To skrzypce? Jesteś też artystką? - Zapytała ze szczerą ciekawością.
- Umm, no nie bardzo… ja… trochę inaczej "gram" - Parsknęła Iris - Chcesz zobaczyć? - Sięgnęła po futerał.
- Chcę, pokaż! - Odparła Sarah z jeszcze większą ciekawością.
Iris położyła więc futerał na łóżku, po czym go otworzyła z lisim uśmieszkiem…
Karabinek Thompson, ze zwykłym magazynkiem, ale i z większym, okrągłym…
- Uhh… Chyba jednak nie chciałam wiedzieć… - Lekko skrzywiła się Sarah. - To znaczy wiem, po co płyniemy i wiem, że to… pewnie może być potrzebne, ale… jako przedstawicielka mojego fachu, pewnie domyślasz się, że nie lubię narzędzi, które lubią mi przysparzać sporo nieprzyjemnej pracy…
Iris spojrzała na nią lekko zaskoczona.
- W tej dżungli, czy i w drodze do niej, różnie to może być… nie będziemy już na salonach moja droga. Jeśli nie tubylcy, to chociażby jakiś jaguar, albo coś, może nam przysporzyć kłopotów, chyba rozumiesz? - Zatrzasnęła futerał, aż chyba Sarah drgnęła - Więc… jak to się mówi… "lepiej dmuchać na zimne"?
- Wiem, wiem… przecież po to tam z wami płynę, żeby zadbać o to, by was spotkały możliwie najmniejsze skutki tego, co może tam zaatakować… - Wytłumaczyła spokojnie Sarah. - Tylko chciałam wyjaśnić, że z mojej strony nie oczekuj ekscytacji, gdy widzę broń.
- Chciałaś wiedzieć co tam jest, pokazałam - Iris wzruszyła ramionami, po czym schowała futerał z bronią pod łóżko. Spojrzała na Sarah, uśmiechnęła się, po czym zaczęła dalsze wypakowywanie drobnostek.
- A co cię… ekscytuje? Choćby… starsi mężczyźni? - Zerknęła na dziewczynę, z kryjącym się na ustach uśmieszkiem.
- No tak, pani detektyw… tego mogłam się spodziewać, że będziesz wszystko wiedzieć… - Spojrzała na nią z udawaną złością. - Nie, nie chodzi o starszych mężczyzn, a o interesujących mężczyzn. Inteligentnych, mądrych, z klasą, wiedzących, czego chce kobieta. A profesor Bloom… fascynował mnie pod tym kątem już od czasu, gdy byłam nastolatką.
- Udam, że rozumiem, i pokiwam mądrze głową - Powiedziała Iris, i tak zrobiła, a potem mrugnęła do Sarah, i głośno się roześmiała - Kto co lubi… nie moja sprawa.
- Z reguły wolę młodych, przystojnych facetów, profesor Bloom jest raczej wyjątkiem od tej reguły. - Wzruszyła teraz ramionami Sarah. - A sama jakich lubisz? - Zapytała, przerywając na chwilę wypakowywanie, by usiąść na swoim łóżku i wpatrywała się w Iris, czekając na odpowiedź…. pani detektyw również usiadła na swoim łóżku, po czym rozpięła kozaki, i je ściągnęła. Kilka razy poruszyła palcami stóp w rajstopach, i odetchnęła z ulgą… wyciągnęła papierosa, i spojrzała na rozmówczynię.
- Brzydkich i garbatych! - Powiedziała, i po sekundzie ciszy, znowu głośno się roześmiała.
- Ej no! - Sarah uderzyła wierzchami dłoni o łóżko, w lekkim geście złości. - Ty mnie szpiegujesz i dowiadujesz się, z kim śpię, po czym nawet po jednej sytuacji mnie od razu oceniasz, to chyba mogłabyś się zrewanżować i powiedzieć coś o sobie!
- Ja cię szpieguję?? No wiesz co… wypraszam sobie! - Pokazała jej w żartach język - Tylko ślepy by nie zauważył, jak na siebie patrzycie, i jak profesor całuje twoje rączki… Cmok! Cmok! - Iris naśladowała całowanie owej rączki, szczerząc ząbki. Następnie wstała z łóżka, i przeszła się te parę kroczków do okrągłego okienka w burcie. Otworzyła bulaj, po czym wsadziła papierosa w usta… i spojrzała na Sarah - Masz coś przeciw? - Spytała, trzymając już w dłoni zapałki.
- Nie, sama czasem popalam fajkę… - Sarah zerknęła po swoich rzeczach, chcąc ją nawet pokazać, ale w obecnym rozgardiaszu nie wiedziała już, gdzie co trzyma. - A co do profesora Blooma, to skoro tak zazdrościsz, to myślę, że ze swoimi atutami, sama nie miałabyś problemu się z nim… zbliżyć. - Dodała z uśmieszkiem pani doktor.
- Ja zazdroszczę? Oj moja droga… on zupełnie nie w moim typie… - Iris pokręciła głową, i w końcu odpaliła papierosa. Dwa razy się zaciągnęła, raz nawet wypuszczając dym nosem. Przez chwilę wpatrywała się przez bulaj, a później przeniosła wzrok na Sarah. Uśmiechnęła się - Starsi panowie mnie nie interesują… młodzi też nie. Młode byczki, to w sumie… byczki. Mają fiu-bździu w głowie, i tyle. Można z takim się nieźle zabawić, owszem, ale im dłużej takiego słucham… tym bardziej mam ochotę kopnąć go między nogi - Parsknęła - Więc w sumie… to tak wygląda z mojej strony. Wolę… "średniaków", wiekowo. A co do wyglądu, no wiadomo, mało jaka poleci na… Quasimodo - Znowu się głośno roześmiała.
- I tak się wszystko sprowadza do indywidualnej oceny danego faceta, czy się nadaje… trudno generalizować. - Sarah uśmiechnęła się do Iris, następnie kładąc się plecami na łóżku, zakładając ręce za głową. - A czasem też warto spróbować czegoś, co się wydaje poza… swoimi dotychczasowymi zainteresowaniami. Różnie bywa, czasem… można się pozytywnie zaskoczyć.
- Nie lubię zmian, nie lubię… niespodzianek - Iris się krzywo uśmiechnęła - W moim fachu, to spory problem, ale staram się… dostosować… do sytuacji - Znowu kilka razy się zaciągnęła papierosem, po czym przyglądała Sarah - Masz jakieś wystawne kiecki? Niedługo pora obiadowa…
- Myślisz, żeby już na obiad się… odstawiać? - Zdziwiła się lekko Sarah, podnosząc się do pozycji siedzącej. - Coś by się u mnie znalazło, choć… do końca nie jestem pewna, czy będą pasować do tego luksusu… jako początkująca lekarka, wcale aż tak dużo nie zarabiałam dotychczas… - Mówiła dziewczyna lekko zmartwionym głosem, sięgając do największej swojej walizki, gdzie znajdowały się przede wszystkim ubrania.
- Och! Będzie pokaz mody?! - Iris zaśmiała się, po czym wyrzuciła kiepa przez okienko, i potuptała do swojego łóżka, i na nim usiadła po turecku - No pokazuj, pokazuj! - Ponagliła dłonią Sarah, wśród śmiechów.
- Przestań! - Burknęła Sarah, lekko speszona śmiechami Iris, odstawiając także na bok swoją torbę. - Ja ci tu się zwierzam, a ty mi tu ze śmiechem… To najpierw sama pokaż, co planowałaś, bo zresztą to ty zaczęłaś temat.
- Oł… ooooł! Najmocniej szanowną towarzyszkę przepraszam! - Powiedziała pani detektyw, zeskakując z posłania, i lekko przed nią dygnęła - Nie wiedziałam, iż… moje śmiechy są nie na miejscu - Przez sekundkę znowu gdzieś tam w kąciku jej ust mignął język.
- Ja tam nigdy na wielkich salonach nie byłam, więc i takich… kreacji ze sobą nie mam, co najwyżej… moooment… - Iris zaczęła grzebać po walizie.
- Nic innego nie mam… - Tym razem, to ona, zrobiła nieco markotną minę… i znowu pokazała jej język - No chyba, że w tym co mam na sobie…
- Eee… serio? To mnie o kiecki pytasz, a sama tak… - Sarah powróciła do przeglądania swojej walizki. - Ja myślałam nad czymś… takim?
- Ładna, ładna, tak - Iris pokiwała głową - Pasuje do snobów i pory obiadowej! - Zaśmiała się - W końcu jedna z nas powinna wyglądać porządnie…
- Jeśli chcesz, to mam jeszcze jedną, ale… - Sarah spojrzała na piersi Iris, później na swoje i ponownie na jej. - Ale nie wiem, czy się do niej zmieścisz tymi… sporymi okazami. - Zachichotała Sarah. A tym razem detektyw spojrzała na swój biust, potem na lekareczki, i znowu na swój.
- No wiesz co?? - Niby fuknęła… i prosto w buźkę Sarah poleciała przez kabinę poduszka. Iris też zachichotała.
- Ał! - Wesoło zakrzyknęła Sarah, po czym sięgnęła po rzucony w nią przedmiot. - Rozumiem, że uznałaś, że masz już za dużo… poduszek, haha! - Zaśmiała się, na razie nie odrzucając jej powrotnie poduszki.
- No to... ten… pokażesz tą kieckę? - Zaciekawiła się Iris.
- Emm… - Sarah znowu sięgnęła do walizki i zaczęła w niej szperać, ale uważała też, by coś, co nie chciała, by z niej przypadkiem nie wypadło. W końcu wyciągnęła czerwone zawiniątko, które rozłożyła przed Iris. - Mam jeszcze taką…
- Oj nie, nie, nie… - Iris aż pokiwała przecząco paluszkiem w stronę Sarah - Nie… a na pewno nie na trzeźwo! - Dodała, trochę z nerwowym śmiechem.
- To… może… - Sarah zerknęła w stronę mini-saloniku. - Jak dużo potrzebujesz, żeby nie być trzeźwa? - Wyszczerzyła teraz ząbki Sarah do Iris.
- Chcesz mojego "skandalicznego" zachowania już w pierwszy dzień rejsu? - Iris zatrzepotała niewinnie rzęskami.
- Oj tam od razu skandalicznego! - Zachichotała Sarah. - To, że w tej sukieneczce będziesz wyglądać bardzo seksownie, to jeszcze żaden skandal… pytanie, co zrobisz z tym dalej…. - Zaśmiała się już mocniej lekarka.
- Oj no nie wiem… - Powiedziała Iris z nerwowym uśmieszkiem - Ja chyba jednak spasuję… może wieczorem… na jakieś tańce? - Uśmiechnęła się weselej.
- Tańce? Czyli jednak jesteś trochę rozrywkowa. - Uśmiechnęła się lekko szyderczo Sarah. - Do niczego nie chcę zmuszać, ale wiesz… pierwsze wrażenie jest ważne. Jak cię na początku zapamiętają jako… no w tym stroju, jaki pokazałaś, to później ciężko będzie odwrócić to wrażenie.
- A co mnie wrażenie… - Skrzywiła się Iris, i chyba podjęła ostateczną decyzję - Dobra, idę w garniturze! Może później, wieczorem, albo coś… jak mi ją pożyczysz. Jak nie… też przeżyję! - Detektyw lekko się uśmiechnęła.
- Dziwne… pomyślałabym, że w swoim fachu wiesz, jak najlepiej wyciągnąć informacje. A chyba nie ma bardziej chętnych do rozmowy facetów, niż takich, którym… bardzo podoba się osoba, z którą rozmawiają. - Zachichotała Sarah.
- Mylisz moją pracę, z przebywaniem na statku jako pasażer, wśród snobów… jakie ja mam od nich wyciągać informacje, i po co? - W żadne szantażyki dla zabicia czasu się nie bawię… - Iris wzruszyła ramionami, po czym wróciła do rozpakowywania swoich tobołów, zerkała jednak co chwilę na Sarah…
- Kto wie, nigdy nie wiesz… jeśli te “snoby” płyną w podobną stronę do nas… może ktoś coś zasłyszał? Może ktoś wie coś cennego? Nigdy nie wiadomo. - Westchnęła lekarka. - Oczywiście nie chcę cię pouczać co do tego, jak się wykonuje twój zawód. Sama po prostu myślę, że słodziutko i ślicznie byś w tej sukience wyglądała.
- Eheeem… - Mruknęła Iris, bez większego przekonania, ale i po chwili dodała wesołym tonem - To szykuj się moja droga! Piękna i pachnąca będziesz na obiadku, i to ty przyciągniesz wszystkie spojrzenia, haha!
- Taka jesteś? - Odparła oburzona Sarah. - Skarzesz mnie na to, nie przejmiesz trochę ich na siebie? - Z uśmiechem wyciągnęła przed siebie czerwoną sukienkę, jakby oceniając, jak ona będzie wyglądać na Iris.
- Uparta jak osioł… - Mruknęła Iris - Owszem, przejmę. W garniturze. Zobaczysz.
- No tak, wielu pewnie lubi takie zimne, niedostępne, przynajmniej na pozór… - Wystawiła języczek lekarka. - Jeśli wolisz takich… twój wybór.
- Nie każda jest taka gorrrrrrąca jak ty? - Iris zamruczała przeciągając owe "r", po czym parsknęła.
- To uważaj, żeby twoje jedzenie nie zamarzło, nim trafi do żołądka… to niezdrowe. - Odpowiedziała kiwiąc głową Sarah, przy okazji rzucając od niechcenia swoją czerwoną kieckę na łóżko Iris.