Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2022, 08:12   #11
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Mimo urodzenia się na wyspach Sarah niewiele podróżowała statkami. Większość życia spędziła w rodzinnym kraju, poza już wspomnianą na zapoznaniu z innymi wyprawą, miała może jakieś pojedyncze podróże statkiem. Ale nigdy aż takim. Nogi lekko się pod nią ugięły, gdy zobaczyła jego ogrom. A na dodatek luksusy, jakie zapewniała im pierwsza klasa… Jej rodzina pochodziła z wyższej klasy w Wielkiej Brytanii, w końcu była to lekarska rodzina. Szczególnie za życia z rodzicami żyła na wysokim poziomie, jednak nie miało to żadnego porównania z tym, co widziała teraz na statku. Chłonęła wzrokiem wszystkie możliwości, jakie w trakcie podróży dawał im ogromny statek. Profesor Bloom, jak to miał w zwyczaju, nie zamierzał na nich oszczędzać.

Skupić jednak w pierwszej kolejności musiała się na swojej kajucie, żeby nie biegać wszędzie z walizkami. Obsługa bardzo sprawnie działała i pomagała, na co Sarah starała się chętnie obdarzać ich uśmiechem i miłymi słowami, czego, jak widziała, nie zawsze można było się spodziewać po zblazowanej wyższej klasie. Dotarła razem z Iris do kajuty, gdzie biorąc kilka oddechów, chwilę miała zamiar odpocząć przed dalszym zwiedzaniem statku.

- Jeśli nie masz nic przeciw, zajęłabym łóżko… koję, obok zlewu, dobrze? - Powiedziała Iris, rozstawiając swoje walizy to tu, to tam. A Sarah zauważyła, iż wśród tobołków detektyw, był i… futerał skrzypiec?
- Jasne! - Odpowiedziała miło Sarah. Chociaż sama uznawała zlew za sprzyjające miejsce, które warto mieć blisko, tak… dobrze to też świadczyło o Iris, jeśli wolała mieć go w pobliżu. Sama zajęta rozkładaniem swoich rzeczy po drugiej stronie, dopiero po chwili zauważyła futerał na instrument. - To skrzypce? Jesteś też artystką? - Zapytała ze szczerą ciekawością.
- Umm, no nie bardzo… ja… trochę inaczej "gram" - Parsknęła Iris - Chcesz zobaczyć? - Sięgnęła po futerał.
- Chcę, pokaż! - Odparła Sarah z jeszcze większą ciekawością.

Iris położyła więc futerał na łóżku, po czym go otworzyła z lisim uśmieszkiem…


Karabinek Thompson, ze zwykłym magazynkiem, ale i z większym, okrągłym…
- Uhh… Chyba jednak nie chciałam wiedzieć… - Lekko skrzywiła się Sarah. - To znaczy wiem, po co płyniemy i wiem, że to… pewnie może być potrzebne, ale… jako przedstawicielka mojego fachu, pewnie domyślasz się, że nie lubię narzędzi, które lubią mi przysparzać sporo nieprzyjemnej pracy…

Iris spojrzała na nią lekko zaskoczona.
- W tej dżungli, czy i w drodze do niej, różnie to może być… nie będziemy już na salonach moja droga. Jeśli nie tubylcy, to chociażby jakiś jaguar, albo coś, może nam przysporzyć kłopotów, chyba rozumiesz? - Zatrzasnęła futerał, aż chyba Sarah drgnęła - Więc… jak to się mówi… "lepiej dmuchać na zimne"?
- Wiem, wiem… przecież po to tam z wami płynę, żeby zadbać o to, by was spotkały możliwie najmniejsze skutki tego, co może tam zaatakować… - Wytłumaczyła spokojnie Sarah. - Tylko chciałam wyjaśnić, że z mojej strony nie oczekuj ekscytacji, gdy widzę broń.
- Chciałaś wiedzieć co tam jest, pokazałam - Iris wzruszyła ramionami, po czym schowała futerał z bronią pod łóżko. Spojrzała na Sarah, uśmiechnęła się, po czym zaczęła dalsze wypakowywanie drobnostek.
- A co cię… ekscytuje? Choćby… starsi mężczyźni? - Zerknęła na dziewczynę, z kryjącym się na ustach uśmieszkiem.
- No tak, pani detektyw… tego mogłam się spodziewać, że będziesz wszystko wiedzieć… - Spojrzała na nią z udawaną złością. - Nie, nie chodzi o starszych mężczyzn, a o interesujących mężczyzn. Inteligentnych, mądrych, z klasą, wiedzących, czego chce kobieta. A profesor Bloom… fascynował mnie pod tym kątem już od czasu, gdy byłam nastolatką.
- Udam, że rozumiem, i pokiwam mądrze głową - Powiedziała Iris, i tak zrobiła, a potem mrugnęła do Sarah, i głośno się roześmiała - Kto co lubi… nie moja sprawa.
- Z reguły wolę młodych, przystojnych facetów, profesor Bloom jest raczej wyjątkiem od tej reguły. - Wzruszyła teraz ramionami Sarah. - A sama jakich lubisz? - Zapytała, przerywając na chwilę wypakowywanie, by usiąść na swoim łóżku i wpatrywała się w Iris, czekając na odpowiedź…. pani detektyw również usiadła na swoim łóżku, po czym rozpięła kozaki, i je ściągnęła. Kilka razy poruszyła palcami stóp w rajstopach, i odetchnęła z ulgą… wyciągnęła papierosa, i spojrzała na rozmówczynię.
- Brzydkich i garbatych! - Powiedziała, i po sekundzie ciszy, znowu głośno się roześmiała.
- Ej no! - Sarah uderzyła wierzchami dłoni o łóżko, w lekkim geście złości. - Ty mnie szpiegujesz i dowiadujesz się, z kim śpię, po czym nawet po jednej sytuacji mnie od razu oceniasz, to chyba mogłabyś się zrewanżować i powiedzieć coś o sobie!
- Ja cię szpieguję?? No wiesz co… wypraszam sobie! - Pokazała jej w żartach język - Tylko ślepy by nie zauważył, jak na siebie patrzycie, i jak profesor całuje twoje rączki… Cmok! Cmok! - Iris naśladowała całowanie owej rączki, szczerząc ząbki. Następnie wstała z łóżka, i przeszła się te parę kroczków do okrągłego okienka w burcie. Otworzyła bulaj, po czym wsadziła papierosa w usta… i spojrzała na Sarah - Masz coś przeciw? - Spytała, trzymając już w dłoni zapałki.
- Nie, sama czasem popalam fajkę… - Sarah zerknęła po swoich rzeczach, chcąc ją nawet pokazać, ale w obecnym rozgardiaszu nie wiedziała już, gdzie co trzyma. - A co do profesora Blooma, to skoro tak zazdrościsz, to myślę, że ze swoimi atutami, sama nie miałabyś problemu się z nim… zbliżyć. - Dodała z uśmieszkiem pani doktor.
- Ja zazdroszczę? Oj moja droga… on zupełnie nie w moim typie… - Iris pokręciła głową, i w końcu odpaliła papierosa. Dwa razy się zaciągnęła, raz nawet wypuszczając dym nosem. Przez chwilę wpatrywała się przez bulaj, a później przeniosła wzrok na Sarah. Uśmiechnęła się - Starsi panowie mnie nie interesują… młodzi też nie. Młode byczki, to w sumie… byczki. Mają fiu-bździu w głowie, i tyle. Można z takim się nieźle zabawić, owszem, ale im dłużej takiego słucham… tym bardziej mam ochotę kopnąć go między nogi - Parsknęła - Więc w sumie… to tak wygląda z mojej strony. Wolę… "średniaków", wiekowo. A co do wyglądu, no wiadomo, mało jaka poleci na… Quasimodo - Znowu się głośno roześmiała.
- I tak się wszystko sprowadza do indywidualnej oceny danego faceta, czy się nadaje… trudno generalizować. - Sarah uśmiechnęła się do Iris, następnie kładąc się plecami na łóżku, zakładając ręce za głową. - A czasem też warto spróbować czegoś, co się wydaje poza… swoimi dotychczasowymi zainteresowaniami. Różnie bywa, czasem… można się pozytywnie zaskoczyć.
- Nie lubię zmian, nie lubię… niespodzianek - Iris się krzywo uśmiechnęła - W moim fachu, to spory problem, ale staram się… dostosować… do sytuacji - Znowu kilka razy się zaciągnęła papierosem, po czym przyglądała Sarah - Masz jakieś wystawne kiecki? Niedługo pora obiadowa…
- Myślisz, żeby już na obiad się… odstawiać? - Zdziwiła się lekko Sarah, podnosząc się do pozycji siedzącej. - Coś by się u mnie znalazło, choć… do końca nie jestem pewna, czy będą pasować do tego luksusu… jako początkująca lekarka, wcale aż tak dużo nie zarabiałam dotychczas… - Mówiła dziewczyna lekko zmartwionym głosem, sięgając do największej swojej walizki, gdzie znajdowały się przede wszystkim ubrania.
- Och! Będzie pokaz mody?! - Iris zaśmiała się, po czym wyrzuciła kiepa przez okienko, i potuptała do swojego łóżka, i na nim usiadła po turecku - No pokazuj, pokazuj! - Ponagliła dłonią Sarah, wśród śmiechów.
- Przestań! - Burknęła Sarah, lekko speszona śmiechami Iris, odstawiając także na bok swoją torbę. - Ja ci tu się zwierzam, a ty mi tu ze śmiechem… To najpierw sama pokaż, co planowałaś, bo zresztą to ty zaczęłaś temat.
- Oł… ooooł! Najmocniej szanowną towarzyszkę przepraszam! - Powiedziała pani detektyw, zeskakując z posłania, i lekko przed nią dygnęła - Nie wiedziałam, iż… moje śmiechy są nie na miejscu - Przez sekundkę znowu gdzieś tam w kąciku jej ust mignął język.
- Ja tam nigdy na wielkich salonach nie byłam, więc i takich… kreacji ze sobą nie mam, co najwyżej… moooment… - Iris zaczęła grzebać po walizie.


- Nic innego nie mam… - Tym razem, to ona, zrobiła nieco markotną minę… i znowu pokazała jej język - No chyba, że w tym co mam na sobie…
- Eee… serio? To mnie o kiecki pytasz, a sama tak… - Sarah powróciła do przeglądania swojej walizki. - Ja myślałam nad czymś… takim?


- Ładna, ładna, tak - Iris pokiwała głową - Pasuje do snobów i pory obiadowej! - Zaśmiała się - W końcu jedna z nas powinna wyglądać porządnie…
- Jeśli chcesz, to mam jeszcze jedną, ale… - Sarah spojrzała na piersi Iris, później na swoje i ponownie na jej. - Ale nie wiem, czy się do niej zmieścisz tymi… sporymi okazami. - Zachichotała Sarah. A tym razem detektyw spojrzała na swój biust, potem na lekareczki, i znowu na swój.
- No wiesz co?? - Niby fuknęła… i prosto w buźkę Sarah poleciała przez kabinę poduszka. Iris też zachichotała.
- Ał! - Wesoło zakrzyknęła Sarah, po czym sięgnęła po rzucony w nią przedmiot. - Rozumiem, że uznałaś, że masz już za dużo… poduszek, haha! - Zaśmiała się, na razie nie odrzucając jej powrotnie poduszki.
- No to... ten… pokażesz tą kieckę? - Zaciekawiła się Iris.
- Emm… - Sarah znowu sięgnęła do walizki i zaczęła w niej szperać, ale uważała też, by coś, co nie chciała, by z niej przypadkiem nie wypadło. W końcu wyciągnęła czerwone zawiniątko, które rozłożyła przed Iris. - Mam jeszcze taką…


- Oj nie, nie, nie… - Iris aż pokiwała przecząco paluszkiem w stronę Sarah - Nie… a na pewno nie na trzeźwo! - Dodała, trochę z nerwowym śmiechem.
- To… może… - Sarah zerknęła w stronę mini-saloniku. - Jak dużo potrzebujesz, żeby nie być trzeźwa? - Wyszczerzyła teraz ząbki Sarah do Iris.
- Chcesz mojego "skandalicznego" zachowania już w pierwszy dzień rejsu? - Iris zatrzepotała niewinnie rzęskami.
- Oj tam od razu skandalicznego! - Zachichotała Sarah. - To, że w tej sukieneczce będziesz wyglądać bardzo seksownie, to jeszcze żaden skandal… pytanie, co zrobisz z tym dalej…. - Zaśmiała się już mocniej lekarka.
- Oj no nie wiem… - Powiedziała Iris z nerwowym uśmieszkiem - Ja chyba jednak spasuję… może wieczorem… na jakieś tańce? - Uśmiechnęła się weselej.
- Tańce? Czyli jednak jesteś trochę rozrywkowa. - Uśmiechnęła się lekko szyderczo Sarah. - Do niczego nie chcę zmuszać, ale wiesz… pierwsze wrażenie jest ważne. Jak cię na początku zapamiętają jako… no w tym stroju, jaki pokazałaś, to później ciężko będzie odwrócić to wrażenie.
- A co mnie wrażenie… - Skrzywiła się Iris, i chyba podjęła ostateczną decyzję - Dobra, idę w garniturze! Może później, wieczorem, albo coś… jak mi ją pożyczysz. Jak nie… też przeżyję! - Detektyw lekko się uśmiechnęła.
- Dziwne… pomyślałabym, że w swoim fachu wiesz, jak najlepiej wyciągnąć informacje. A chyba nie ma bardziej chętnych do rozmowy facetów, niż takich, którym… bardzo podoba się osoba, z którą rozmawiają. - Zachichotała Sarah.
- Mylisz moją pracę, z przebywaniem na statku jako pasażer, wśród snobów… jakie ja mam od nich wyciągać informacje, i po co? - W żadne szantażyki dla zabicia czasu się nie bawię… - Iris wzruszyła ramionami, po czym wróciła do rozpakowywania swoich tobołów, zerkała jednak co chwilę na Sarah…
- Kto wie, nigdy nie wiesz… jeśli te “snoby” płyną w podobną stronę do nas… może ktoś coś zasłyszał? Może ktoś wie coś cennego? Nigdy nie wiadomo. - Westchnęła lekarka. - Oczywiście nie chcę cię pouczać co do tego, jak się wykonuje twój zawód. Sama po prostu myślę, że słodziutko i ślicznie byś w tej sukience wyglądała.
- Eheeem… - Mruknęła Iris, bez większego przekonania, ale i po chwili dodała wesołym tonem - To szykuj się moja droga! Piękna i pachnąca będziesz na obiadku, i to ty przyciągniesz wszystkie spojrzenia, haha!
- Taka jesteś? - Odparła oburzona Sarah. - Skarzesz mnie na to, nie przejmiesz trochę ich na siebie? - Z uśmiechem wyciągnęła przed siebie czerwoną sukienkę, jakby oceniając, jak ona będzie wyglądać na Iris.
- Uparta jak osioł… - Mruknęła Iris - Owszem, przejmę. W garniturze. Zobaczysz.
- No tak, wielu pewnie lubi takie zimne, niedostępne, przynajmniej na pozór… - Wystawiła języczek lekarka. - Jeśli wolisz takich… twój wybór.
- Nie każda jest taka gorrrrrrąca jak ty? - Iris zamruczała przeciągając owe "r", po czym parsknęła.
- To uważaj, żeby twoje jedzenie nie zamarzło, nim trafi do żołądka… to niezdrowe. - Odpowiedziała kiwiąc głową Sarah, przy okazji rzucając od niechcenia swoją czerwoną kieckę na łóżko Iris.
 
Jenny jest offline