10-09-2022, 12:17
|
#311 |
| Została podjęta decyzja by się nie wycofywać tylko okopać i wysłać podjazd, z którą kawaler de Truville się zgadzał. Wieczorem przyjrzał się, jak czeladź zbiera się do budowania palisady. Radzili sobie całkiem nieźle, zdecydował się więc pójść spać, jego rolą była tutaj walka i dowodzenie, a nie całonocne prace przed zbliżającą się bitwą.
****************************************
Kiedy pojawiły się latające gady i zaczęły spadać bomby, początkowo był zaskoczony jak wszyscy. A przecież miał już z nimi wcześniej do czynienia, gdy wraz z Amazonkami wyprawił się przeciwko gniazdom tych egzotycznych bestii...
- Szefie, to widzę że jednak nie dość dużo ich wybiliśmy wtedy! - Emilio wyszczerzył się w jego stronę, jednocześnie celując z kuszy do góry.
- Chyba jednego dostałem! - krzyknął po chwil z satysfakcją, kiedy jeden z jeźdźców spadł niedaleko, momentalnie stając się krwawą miazgą.
- Dobra robota, raz ich pogromiliśmy to teraz też potrafimy, szukajcie osłony i strzelajcie do nich! - Bertrand rozkazał swoim kusznikom, jednocześnie sam strzelając spod drzewa z pistoletu.
****************************************
Kiedy jakiś czas później obserwował pojedynek Togo z jaszczurzym czempionem, stwierdził że chyba nie doceniał tego zabawnego Pigmeja. Poza gadaniem, władał on też włócznią ze śmiertelną skutecznością. Kiedy tamten wzniósł w górę swoje krwawe trofeum, sam nabrał ochoty by wyzwać któregoś z wrogich wojowników na pojedynek. Jednak przybył posłaniec z wieściami i trzeba było decydować o losie całej bitwy.
Na zaproszenie Rivery by objąć dowództwo jednej z flanek, z uśmiechem zdjął kapelusz i skinął głową. Dobrze, że jego zasługi zaczynały być należycie doceniane.
- Dziękuje Kapitanie. Skoro Carsten chce spieszyć z pomocą Zoji, ja ruszę na drugą flankę by ponownie stanąć ramię w ramię z naszymi sojuszniczkami.
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 10-09-2022 o 12:21.
|
| |